~23~

95 2 0
                                    

Dzień ślubu

*Asia*
Moja mama i świadkowa, czyli moja przyjaciółka są u nas w domu. Krzyczą na mnie, że mam coś zjeść, kiedy ja im od godziny powtarzam, że nie jestem głodna i chyba zwymiotuje, jak coś wezmę do ust. Nie chcą przyjąć tego do wiadomości.

- Asia, ale ty musisz coś zjeść. Zasłabniesz inaczej. Nie zachowuj się jak dziecko.
- Mamo, ale to mam zwymiotować?
- Asia, nie bądź debilem, tylko zjedz chociaż kromkę z masłem. - i zaczęła przyjaciółka. I tak w kółko Macieja, ile można.
- Weźcie dajcie mi święty spokój. Nie będę nic jadła i nic wam do tego. Idę do fryzjera.

Jak powiedziałam, tak zrobiłam. U fryzjera byłam już 10 min później. Przynajmniej chwile mam spokoju.

- Dzień dobry, zapraszam na fotel. Jak się czeszemy?
- Zdaję się na panią. Naprawdę. Nie mam pomysłu.
- Więc zaczynamy. Stres jest?
- Jest i to dość spory, przez to nie zjadłam śniadania. Efekt jest taki, że zostałam nazwana debilem i stwierdzono, że zachowuje się jak dziecko, ale trudno. Nie zamierzam w tym dniu wymiotować.
- Ahhh... rozumiem panią. Miałam dokładnie tak samo.
- Chociaż pani mnie rozumie.

Na tym rozmowa się zakończyła. Ja byłam w swoich myślałam, a fryzjerka czarowała mi na włosach.

*Dawid*

- Mamo, o co wy się znowu pokłóciłyście, że Asia aż trzasnęła drzwiami?
- My się nie pokłóciłyśmy, tylko kazałam jej coś zjeść, żeby nie zemdlała.
- No dobrze, ale jak ona się bardzo stresuje, to wtedy nic nie je bo wymiotuje. Kiedyś też w nią tak wciskałem jedzenie, a później wymiotywała. Nigdy nie zasłabła, więc niech mama już jej nie truje głowy proszę.
- I ty Brutusie przeciwko mnie. No ale dobrze. Kiedyś jadła nawet jak się stresowała, ale jak widać zmieniło się.
- To przez tą sytuację, kiedy Milenę znaleźliśmy i ta jej koleżanka ją nękała.
- Ahh rozumiem. Dzieci jadły?
- Milena nie, bo niedawno wstała. Bliźniacy tak.
- A ty Dawid? Jadłeś?
- Nie, bo karmiłem maluchy.
- No dobra, to zrobię naleśniki.
- Okej, dziękuję.

*Asia*
Usłyszałam sygnał smsa i to wyrwało mnie z myśli. Wyjęłam telefon i sprawdziłam o co chodzi. To Dawid.

,,Sprawę z jedzeniem załagodziłem. Wytłumaczyłem Twojej mamie i myślę, że da ci spokój. Wracaj szybko. "

- Okej, to chyba mama da juz mi święty spokój z jedzeniem.
- Oo to dobrze. A co się stało, że zrozumiała.
- Właśnie narzeczony do mnie napisał, że jej wytłumaczył sytuację i powinna dać już spokój.
- Taki chłopak to skarb. Skończyłam.

Spojrzałam się w odbicie w lustrze i zamarłam. To co mam na głowie jest przepiękne. Mam delikatny koczek, a z przodu zwisają mi dwa pasma pofalowane. Do tego mam ozdobną biżuterię. Wyglądam pięknie.

- Dziękuję, jest pięknie.
- Cieszę się. To teraz zapraszam na fotel do makijażystki.

Poszłam, usiadłam i pani zaczęła czarować na mojej twarzy, a ja ponownie wróciłam do swoich myśli.

15 minut później

- Proszę przejrzeć się w lustrze.

Wykonałam polecenie i ponownie tego dnia zamarłam z wrażenia.

- Dziękuję bardzo. Wyglądam jak nie ja.

Pani się tylko uśmiechnęła. Na oczach miałam położone ciebie w kolorach brązu i złota. Na to miałam zrobione kreski eyelinerem. W kącikach oczu mam rozświetlacz, tak samo jak na policzkach, nosie i nad górną wargą. Na usta mam położoną szminkę w kolorze nude.

- Szminka jest niezmywalna. W sensie, nie zostawia śladów jak wyschnie.
- Dziękuję.

Po zachwytach poszłam zapłacić i wróciłam do domu.

- Kochanie, wyglądasz przepięknie.
- A dziękuję.
- Córcia, przepraszam cie, że tak wmuszam w ciebie to jedzenie. Po prostu się martwię.
- Mamo, ale ja się nie gniewam, tylko po prostu posłuchaj mnie czasami. Znam siebie lepiej.
- Z tym muszę się zgodzić. - razem zaczęłyśmy się śmiać. - A tak swoją drogą, to wyglądasz jak milion dolarów.
- Dziękuję mamo. Milena jadła?
- Tak, teraz ogląda bajkę, a bliźniacy śpią.
- Okej.

Godzina przed ślubem

- Asia, została godzina. Chodz ubierzemy dzieci.
- O matko, ale ten czas zleciał, nawet nie wiem kiedy.
- Milena! Chodz do mnie kochanie, musimy się ubrać.

Milena ubrana jest w czerwoną sukienkę, a włosy związane ma w dwa kucyki czerwoną kokardką. Staś jest ubrany w granatowy garnitur, białą koszulę i czerwoną muchę. Zuzia jest również ubrana w czerwoną sukienkę, ale na włosach ma czerwoną opaskę. Dzieci zostały położone w salonie, ja zajęłam sypialnie, a Dawid poszedł do drugiego pokoju się ubrać. Mama z przyjaciółką pomogły mi się ubrać.

Po 20 minutach wszyscy byliśmy gotowi. Dziećmi zajęła się moja mama i Igor. Kamila - przyjaciółka moja - i Wrzosek - świadek ruszyli z nami do auta. 15 minut później byliśmy już pod kościołem i czekaliśmy na wejście.

W trakcie mszy

- Ja Dawid biorę Ciebie Joanno za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci. - Dawid po tych słowach uśmiechnął się i założył mi obrączkę.
- Ja Joanna biorę Ciebie Dawidzie za męża i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.

--------
Kochani, dobiegł koniec tej książki. Powiem szczerze, że marzyłam o tym, bo wena do niej już dawno mnie opuściła. Mam nadzieję, że zakończenie wam się podoba. Dziękuję wam wszystkim, że mnie motywowaliście. Dziękuję, że komentowaliście i dawaliście gwiazdki. Pomimo, że w moim życiu było dużo trudnych momentów i kilkukrotnie zawieszałam pisanie, to zawsze wracałam, bo chciałam ją skończyć. I udało się. Dziękuję wam za wszystko.

W tym momencie pracuję nad nową książką. Nową historią. Być może, że kiedyś ją tu opublikuje, ale to napewno jeszcze nie teraz. Jest jeszcze zbyt wcześnie.

Człowiek, który spełnia marzenia |D.K. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz