Rozdział 6

1.2K 61 46
                                    


Naruto nie spodziewał się, że droga do świątyni może zająć tak długo. Podróżował już od dziewięciu dni, a jej ani śladu Kurama cały czas mówił mu gdzie ma iść, ale nie chciał powiedzieć ile jeszcze do końca. Chłopak przez to wszystko nie miał wystarczających zapasów na podróż. Wystarczyły mu zaledwie na dwa dni. Na jego szczęście po drodze mijali kilka małych wiosek w których mógł uzupełnić prowiant.

W czasie podróży Kurama opowiadał chłopakowi o swoim klanie i o tym jak on wygląda. Poza tym pokazał mu jak ma synchronizować wspomnienia z swoim klonem, który został w wiosce. Polegało to na złączeniu rąk i wyczuciu klona. Nie musiał myśleć o tym żeby przesłać wspomnienia, bo to działo się jakby automatycznie kiedy się połączyli, a na dodatek od razu działało w dwie strony. Dzięki temu dowiedział się, że klon prawie w ogóle nie wychodzi z domu nie licząc bardzo wczesnych poranków przed wschodem słońca, żeby trochę pobiegać i poćwiczyć.

Dziesiątego dnia pod wieczór, chłopak dostrzegł wystający ponad korony drzew czubek jakiejś budowli. Od razu zerwał się do biegu, żeby zobaczyć co to jest.

Gdy znalazł się wystarczająco blisko ujrzał wysoki mur z małym daszkiem u góry. Kiedy poszedł kawałek wzdłuż niego zobaczył dużą bramę wejściową, która składała się z czterech filarów znajdujących się bezpośrednio przed przejściem i dużego dachu na czubku.

Gdy przeszedł przez bramę zobaczył mnichów. Część z nich zebrała się w grupki i o czymś dyskutowała, a inni siedzieli na kamiennych płytach i medytowali. Naruto spokojnie przyglądał się im wszystkim oraz temu co robią. Do czasu, aż nie podszedł do niego pewien już dosyć stary mężczyzna Miał na sobie pomarańczową tunikę, a do tego brązowe spodnie i sandały. Na szyi nosił duże drewniane korale z czego największy był wielkości pięści. Miał łysą głowę, a jedynymi włosami jakie posiadał były to jego broda i wąsy, które opadały mu na wisior. Do tego wszystkiego na czole miał jeszcze dwie czerwone kropki.

Nachylił się do chłopaka cały czas się uśmiechając i zapytał.

-Czego tu szukasz młody człowieku?

-Pokierował mnie tutaj Kurama! Chcę zwrócić mu wolność! – Wykrzyczał w odpowiedzi Naruto. Mnich na te słowa zbladł jak ściana. Nie wierzył, że kiedykolwiek ktoś przyjdzie do nich żeby uwolnić lisiego demona. Już wiele lat temu ktokolwiek stracił nadzieję, że przyjdzie dzień w którym komuś uda się ściągnąć klątwę z Kyuubi'ego. Wszyscy mnisi wiedzieli o przekleństwie lisich demonach, ale nie byli w stanie w żaden sposób ściągnąć jej z nich. Kiedy już pogodzili się z tym, że nic z tym nie zrobią, nagle pojawia się dzieciak który mówi, że chcę go uwolnić. Na dodatek to że Lis pomógł mu się tutaj dostać, a przecież przez klątwę był tylko bezmyślną maszyną do zabijania.

Po chwili jednak starzec otrząsną się z szoku i postanowił upewnić się co do tego, że przekleństwo została ściągnięta.

-Ale czy jesteś tego pewien? W końcu to bezwzględny demon, który zabił wielu ludzi.

-Jestem pewien! Kurama pomagał mi w nauce i dzięki niemu udało mi się uciec z wioski. – Po tych słowach był już pewien, że klątwa została ściągnięta.

-Ale jak to uciekłeś z wioski. Przecież przez to, że uciekłeś twoi rodzice mogą się o ciebie martwić.

-Moi rodzice nie żyją. Umarli w dniu moich narodzin, a wszyscy w wiosce mnie nienawidzą. A o ucieczce nikt się nie dowie, bo zostawiłem w wiosce swojego klona.

-Ale przecież klon prędzej czy później zniknie i się zorientują, że uciekłeś.

-Nie. To specjalny klon, który nie zniknie do momentu, aż sam się nie odwoła.

Naruto - TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz