*3*

521 59 17
                                    

Po kilku sekundach zarzuciłem kaptur spowrotem na głowę i podniosłem z ziemi torbę wymijając chłopaka.

*POV Rye*
Blondyn wyminął mnie, lecz złapałem go za nadgarstek chcąc go zatrzymać. Chłopak syknął a na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Spojrzał mi w oczy, wyszarpał rękę i łapiąc się za nadgarstek rzucił mi ostatnie spojrzenie po czym odszedł. Zdezorientowany spojrzałem na dłoń, którą przed chwilą dotykałem nadgarstka chłopaka. To krew???? Niee... Nie możliwe.
Wyrzuciłem to zdarzenie z głowy i kontynuowałem drogę do domu.

*POV Andy*
Kurwa! Rany znowu krwawią, a ja nie mam przy sobie bandaża! Czemu złapał za ten nadgarstek?! Jeju....
Znowu na kogoś wpadłem.
Tym razem to dziewczyna.
Niska brunetka, oczy lekko podpuchnięte, jakby od płaczu, a przy szyi trzymała gazik.

-Przepraszam..- powiedziałem oddalając się.

Rozejrzałem się dookoła. Mój wzrok zatrzymał się na pobliskim parku.

Po 10 minutach chodzenia po lesie zatrzymałem się przy zielonej ławce i usiadłem na niej chowając twarz w dłoniach.
Poczułem wibracje w kieszeni.

Czternaście nieodebranych połączeń od mama
Dwanaście nieodczytanych wiadomości od mama
Dwie nieodczytane wiadomości od ojczym

Pociągnąłem nosem i wyłączyłem iphone chowając go do torby. Rękaw bluzy zdążył pokryć się wielką plamą krwi..

-Co teraz?- w mojej głowie ciągle sobie to powtarzałem.
Po około 30 minutach zrobiło się zimno.
Ubrałem kurtkę i wyjąłem kartkę z długopisem.
Zacząłem pisać..

Tak spędziłem całą noc.

Rano poszedłem do baru, do którego niegdyś chodziłem z kolegami po szkole. To były dobre czasy...

Wszedłem do budynku i od razu podszedłem do lady za którą stała młoda kobieta.

-Dzień dobry- uśmiechnąłem się lekko.

-Dzień dobry. Co podać?- odparła nawet na mnie nie patrząc.

-Butelkę wody- położyłem na ladzie 3 złote i usiadłem do stolika numer 6.
Po około 2 minutach kelner postawił na moim stoliku butelkę z wodą. Gdy spojrzałem na niego, zaniemówiłem...

*POV Rye*
Wstałem przed siódmą. Dokładnie 13 minut przed budzikiem. No tak.
Wziąłem szybki prysznic i ubrałem czystą bieliznę. Ruszyłem do pokoju i wyjąłem białą koszulę z krótkim rękawem i czarne rurki z dziurami. Zawiązałem muchę i ułożyłem włosy. Niestety nie obyło się bez pomocy żelu..
6 minut i byłem gotowy do wyjścia. Zbiegłem po schodach i ubrałem czarne vansy, biorąc z szafki telefon, klucz od domu i kluczyki od samochodu.
Po 10 minutach byłem na miejscu. O 8 otwieramy, więc mam jeszcze chwilę. Wszedłem do magazynu i rozpakowałem towar. Uwinąłem się akurat na 8.00 więc podszedłem do drzwi i uchyliłem je lekko.

Skierowałem się do magazynu i dałem znać Michelle żeby poszła za ladę. Skinęła głową i z uśmiechem poszła na swoje miejsce.
Około 10 dostałem zamówienie na butelkę wody. Po chuj ktoś przychodzi do baru po wodę? Nie mam pojęcia.
Wyjąłem z lodówki butelkę i ruszyłem do stolika numer 6.
Postawiłem zamówienie chłopaka na stole, ale gdy ten spojrzał w moją stronę, zamarłem...

Hej hej! Jest i nowy rozdział! Tylko 459 słów, ale jakoś nie mam weny na więcej..
Mam nadzieję że mimo to podoba się i czekacie na kolejną część ^^
Obserwujcie mnie żeby być na bieżąco z rozdziałami
Gwiazdki mile widziane 💞🙌
Na górze link do nowego vloga 😁
Do następnego!

Zagubiony | Randy | KONTYNUACJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz