*8*

392 52 6
                                    

NOTKA NA DOLE!!!

Położyłem się na łóżku i starałem się usnąć, co skutecznie uniemożliwiał koszmarny ból. Spojrzałem na rękę. Nie mam siły nawet się ukarać.. Zacisnąłem powieki by nie pozwolić kolejnym łzom spłynąć po moich policzkach. Nie wiem kiedy, zasnąłem.

Obudziły mnie hałasy i krzyki z dołu. Wstałem szybko z łóżka, co przypłaciłem kolejną dawką bólu. Syknąłem głośno i powoli podszedłem do drzwi od łazienki. Nawet poranna toaleta sprawiła mi problem. Jestem beznadziejny..

Ogarnąłem się i resztkami sił wyszedłem z pokoju przysłuchać się kłótni..

"Nie będziemy mieli na czynsz, nie możesz wydawać pieniędzy na alkohol!"  krzyczała łamiącym się głosem mama.

Trzask.

"Cholera, muszę się jakoś odstresować! Pracuję ciężko na ciebie i tego pasożyta!"

"Nie wiem czy zauważyłeś, ale też pracuję! Większość pieniędzy zarabiam ja! Ogarnij się w końcu, nie damy tak dłużej rady! Wszystko przepijasz!"

Odsunąłem się od drzwi i usiadłem na łóżku. Przeczekałem aż się rozeszli i zszedłem na dół po coś do jedzenia. Jak najszybciej podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej kanapki z wczoraj. Ruszyłem na górę nie zauważony i przekręciłem klucz w drzwiach.

Po posiłku postanowiłem się przespać..

*Następnego dnia*

-Zostaw!!- obudziłem się z krzykiem.

Nie wiem co mi się śniło. To chyba dobrze.
Już nie odczuwam aż tak dużego bólu. Dziś chyba również spróbuję uciec.. Ale co zrobię wtedy? Może pójdę do Brooka?
A co jeśli tata jest w domu? Uda mi się?

W mojej głowie pojawiało się tysiące pytań, a na żadne nie znałem odpowiedzi.

-Andrew! Śniadanie!- usłyszałem głos mamy.

-Idę..- mruknąłem pod nosem.

Zszedłem na dół i usiadłem (z bólem ale mama nic nie zauważyła) do stołu.

-Smacznego- prychnęła podając mi talerz z kanapkami.

-Dziękuję. Ty nie jesz?- spytałem widząc że wychodzi z pomieszczenia.

-Nie. Nie mam ochoty.- wyszła zostawiając mnie samego.

Zastanawiałem się gdzie jest ojciec. Dzisiaj to mama miała iść do pracy a ojciec zostać w domu. Dziwne..

Po śniadaniu poszedłem do pokoju i zacząłem grać na gitarze. Dawno tego nie robiłem..
Popłakałem się po chwili. Nie mogłem się opanować. Ryczałem jak małe dziecko. Znowu.

Straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem leżałem na ziemi a gitary nigdzie nie było. Wstałem powoli i podszedłem do lustra w łazience. Wyglądam koszmarnie..

Usiadłem ciężko na łóżko i krzyknąłem
-Mamo? Brałaś moją gitarę?- nie usłyszałem odpowiedzi.

Wyszedłem na korytarz i usłyszałem jej cichy szloch z sypialni. Ostrożnie do niej wszedłem i zobaczyłem zapłakaną mamę.

-Co się stało?- podszedłem bliżej.

-Nic, wracaj do pokoju - szepnęła, głos jej się załamał.

-Przecież widzę- usiadłem obok niej. Cicho syknąłem z bólu, nie usłyszała.

-Mówię że nic!- podniosła głos.

-Okej.. - wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się do salonu. Nikogo nie było. Przeszedłem przez cały dom. Nie było nikogo. Mama ciągle siedzi w sypialni, to moja szansa. Zgarnąłem z blatu jakieś pieniądze i wyszedłem z domu. Pomimo ogromnego bólu ruszyłem biegiem w stronę domu blondynka.

Energicznie zapukałem do drzwi. Otworzył mi Brook. Rzuciłem mu się na szyje a on zasypał mnie pytaniami typu "co się z tobą działo?" "czemu się nie odzywałeś?".

-Później ci opowiem... Mogę się u ciebie zatrzymać?- skuliłem się trochę z nadzieją że się zgodzi.

-Jasne, wchodź - gestem ręki zaprosił mnie do środka i kazał usiąść na kanapie.

-Wyjaśnij. Wszystko. Od początku.- rozkazał stanowczo.

-Gdzie twoi rodzice?- zignorowałem jego pytania.

-W pracy. Odpowiedz Drew- spojrzał na mnie smutno i usiadł na przeciwko.

-Okey...

////////////////////////////$\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

Wracam z kolejnym rozdziałem! Wiem, jak na wznowienie ff  jest słaby, ale pisałam go dawno temu, teraz odkopałam więc dodaję. Kolejny pojawi się za dwa tygodnie, chyba, że dobijecie 10 gwiazdek i 8 komentarzy, wtedy za tydzień!

Do zobaczenia w kolejnym!❤

Zagubiony | Randy | KONTYNUACJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz