*27* 4/4

244 40 18
                                    

Znów wybraliście "B". Jak widzicie, to koniec maratonu. Mam nadzieję, że podobało wam się. Dajcie znać, czy chcecie takich mini maratonów więcej, i czy rozdziały wam się podobają, oraz czy powinnam coś zmienić. Wasza ocena jest dla mnie cholernie ważna, będę wdzięczna za nie ignorowanie tego.
Dziękuję za fajnie spędzony czas i do następnego! ❤️

*POV Rye*

Graliśmy w karty już prawie godzinę.
Ciągle mi się trochę nudziło. Wolałbym teraz patrzeć w te piękne, niebieskie tęczówki i przytulać chorego blondynka.
Chciałbym, by czuł się przy mnie bezpiecznie, dobrze.
Chciałbym, by był mój.
Szczerze, nie wiem jaki status ma nasza relacja.
Wydawałoby się, że jesteśmy przyjaciółmi, ale..
Właśnie, ale...

Dla mnie Andy jest kimś więcej niż przyjacielem.
Chciałbym mieć odwagę powiedzieć te dwa słowa "kocham cię". Zwykłe słowa, a tak bardzo się ich boje.
Nie, to nie są zwykłe słowa, i ja się ich wcale nie boję.
To słowa, które niosą za sobą zarówno uczucia, jak i konsekwencje.
A ja nie boję się ich, tylko tego, jak chłopak zareaguje.
Chciałbym nazywać go moim.
Tak bardzo bym chciał...

-Rye! - Andy uderzył mnie w ramię - twoja kolej. Odpłynąłeś.

-Ah, tak- wyłożyłem odpowiednią kartę i czekałem na ruch Brook'a, kiedy do pokoju ktoś wszedł.

-Rye? A co ty tu robisz? Twoja mama wie? - mama Brook'a zasypała mnie pytaniami.

-Mamo?

-Ciociu? Oh.. Mama.. Nie wie. Ale nie mam piętnastu lat. Jestem za siebie odpowiedzialny. Przepraszam, że nie zapowiedziałem się z wizytą, ale potrzebowałem zobaczyć się z..-zaciąłem się.

-Z Andy'm- dokończyła.

-Co? - z Andy'm odpowiedzieliśmy w tym samym czasie, na co kobieta się zaśmiała.

-Widać, że coś jest między wami. Zauważyłam to gdy się żegnaliście. A poza tym, z tego co mi wiadomo, nie masz jakichś wspaniałych relacji z moim synem, by tak niezapowiedzianie przyjeżdżać z drugiego miasta- powiedziała i oparła się o ramę drzwi.

-Nie przeszkadza ci to? - tym razem to Brook zabrał głos.

-Nie. Póki jeden drugiego nie rani, nie.

Póki nie rani, tak..?

-Brooky, pomyślałam, że może chciałbyś pogadać. Dawno nie rozmawialiśmy, nie uważasz? Przy okazji dsmy chłopakom się sobą nacieszyć- puściła nam oczko, na co oboje się uśmiechnęliśmy.

-Jasne! Ta gra i tak jest nudna. Chodźmy. Miłej zabawy- zwrócił się do nas, po czym wyszli.

-W końcu- szepnąłem przysuwając się do chłopaka.

Andy od razu ułożył się na moim ramieniu.

-Jak się czujesz? - spytałem dotykając ręką czoła blondyna- gorączka ci schodzi.

-Dobrze- mruknął, zabierając rękę ze swojej głowy, po czym zaczął bawić się moimi palcami - musisz jechać?

-Muszę.. - powiedziałem smutno.

-Nie chcę znów zasypiać bez ciebie.

Te słowa dały mi nadzieję, że chłopak coś do mnie czuje.
Ale co jeśli jedynie się zauroczył?
Bo.. Ja chyba naprawdę go kocham..

-Mogę posiedzieć tu aż zaśniesz.

-Nie chcę budzić się bez ciebie- spojrzał na mnie.

Również skupiłem na nim uwagę, wlepiając wzrok w błękitne tęczówki Andy'ego.

Te oczy doprowadzają mnie do obłędu.

-Niedługo przyjadę na dłużej, okej? Albo to ty przyjedziesz do mnie..

-Nie- zaprzeczył.

-Dlaczego? - uśmiechnąłem się, ciągle patrząc w oczy przytulonego do mnie chłopaka.

-Bo.. Boję się twoich rodziców. Co jeśli mnie nie polubią? Jeśli uznają mnie za jakiegoś brudasa? - w jego oczach dostrzegłem łzy.

-Mały.. - zmieniłem swoją pozycję tak, by Andy siedział mi na kolanach, nogami oplatając moją talię.

Oparłem się plecami o ścianę i przytuliłem blondyna do mojego prawego ramienia.

-Nic takiego się nie stanie. Nie jesteś żadnym brudasem. Nikt nie ma wpływu na niektóre wydarzenia ze swojego życia.. - na przykład na gwałt- przerwał mi, jednak bardzo cicho.

-Na przykład.. - westchnąłem z rezygnacją.

-Polubią cię- zapewniłem go.

-Zobaczymy- szepnął, a że znajdował się blisko mojego ucha, doskonale go zrozumiałem.

Już się nie odzywaliśmy.
Nie była to niezręczna cisza, bardzo dobrze się w niej czuliśmy.
Andy przytulał się do mnie, a ja bujałem się lekko na boki.

Jak z dzieckiem..

~~

*POV Andy*

Obudziłem się przytulony do poduszki i.. bluzy?
Zaraz, to bluza Ryan'a..
W oczach natychmiast stanęły mi łzy.
Założyłem na siebie bordowe, nadal pachnące chłopakiem okrycie (topiłem się w tym) i dopiero zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo głodny jestem.
Na szafce nocnej leżały kanapki i karteczka.
Najpierw do ręki wziąłem kawałek papieru.

Nic dziś nie zjadłeś, pomyślałem, że będziesz głodny.
Kanapki robił Brook, mam nadzieję, że Ci zasmakują. Ja nie miałem zbyt czasu by się tym zająć, wybacz.
Zostawiam Ci bluzę, może będzie Ci raźniej. Jakby co, masz mój numer. Zawsze możesz dzwonić, czy to 3 w nocy czy po południu.
Miłego dnia x

                                               Rye xx

Po przeczytaniu karteczki jeszcze bardziej zachciało mi się płakać, jednak głód zwyciężył i sięgnąłem po kanapkę.
Karteczka wypadła mi z rąk.
Gdy chciałem ją podnieść, zobaczyłem malutki napis na odwrocie.
Przeczytałem go i niemal nie zakrztusiłem się kanapką..

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Jak myślicie, co napisane było na odwrocie karteczki? Śmiało piszcie, chętnie poczytam.

Myślę, że wiecie wszystko co ważne, dlatego..
Miłej nocy Misie i śpijcie dobrze xxx

Zagubiony | Randy | KONTYNUACJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz