*19*

301 45 4
                                    

*POV Andy*

Naprawdę pilnowałem się, by nie wybuchnąć płaczem.
To pytanie Ryan'a wróciło mi wszystkie wspomnienia.
Wszystkie.

-Andy?

-Musimy o tym rozmawiać? Rye, po prostu nie dałem sobie rady z tym, co spotkało mnie w życiu. Czasem tak jest- mówiłem łamiącym się głosem.

-Ale ja chcę ci pomóc- powiedział stanowczo.

-Okey- odetchnąłem ciężko, poprawiając swoją pozycję na kanapie -serio chcesz tego słuchać? A co jak się porycze znowu? Boże, ale ze mnie pizda..- wstałem chwiejnie i spojrzałem na Beaumont'a.

-Chcę, Andy. A to że płaczesz, wcale nie znaczy że jesteś gorszy albo słaby. Tylko silni ludzie nie boją się pokazywać prawdziwych uczuć- chłopak również wstał i poszedł za mną do przedpokoju, gdzie założyłem buty.
Chyba zrozumiał.

-Poczekaj, pójdę tylko po bluzę- powiedział po czym zniknął za rogiem.

Zjawił się po kilkudziestu sekundach.
Rye ubrał buty, bluzę, zamknął drzwi i wyszliśmy.

Spacerowaliśmy w ciszy, póki jej nie przerwałem.

-Nie było ciekawie u mnie w domu.. Mój tata jako żołnierz musiał wyjechać, a moja mama związała się z kimś innym... Nawet nie pamiętam jak się nazywa. W każdym razie, od mamy nie dostawałem wiele uwagi. W sumie, byłem sam. Jak już rozmawialiśmy, to o ocenach albo o jej pracy. Żaliła mi się. Za to ten jej nowy chłopak.. Od początku wydawał mi się dziwny. Czułem się przy nim jakby.. Jakbym był w terapatach. Nie umiem tego określić.

Zacząłem gestykulować a Rye patrzył na mnie z zaciekawieniem i przytakiwał.

-I moje przeczucia się ziściły- mówiłem dalej, czując, że zaraz nie wytrzymam i się popłaczę- zgwałcił mnie.

-Nie..- szepnął szatyn stając w miejscu.

Wzruszyłem ramionami i pociągnąłem nosem.
Po chwili znalazłem się w objęciach Ryan'a.

-Andy, przepraszam, że tak naciskałem. Boże.. Andy, przepraszam, naprawdę przepraszam- powtarzał przyciskając mnie do siebie.

Uśmiechnąłem się lekko, zaciągając się zapachem chłopaka.

-Ktoś o tym wie? - spytał po chwili.

-Nie. I się nie dowie. Obiecujesz?- szepnąłem w klatkę piersiową chłopaka.

-Chcesz to tak zostawić? - puścił mnie, czując jak się odsuwam.

-Tak. To przedawnione, nie ma sensu nic z tym zrobić. Nic nie cofnie czasu... i bólu. A teraz obiecaj, że nic nie powiesz. Nikomu! - podkreśliłem.

-Okey, obiecuje.. Jak się czujesz? - spytał zmieniając temat.

-Aktualnie.. Chyba dobrze, dziękuję. A Ty? - ruszyłem przed siebie nie czekając na bruneta.

-Nie wiem. Chciałbym Ci pomóc- czy jego głos się załamał..?

-Rye, nie możesz. To się stało i już się nie odstanie. Przykro mi.

-Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby jakkolwiek pomóc. Bo wiesz.. Zależy mi na tobie- na moich polikach w mgnieniu oka pojawiły się mocno widoczne wypieki.

-Mi na tobie też.. - chłopak przytulił mnie mocno.

-Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał coś sobie zrobić, po prostu mi powiedz. Zaradzimy coś- powiedział pewnie.

-Dobrze.

-I jeszcze jedno..- puścił mnie -kończysz z tym- wskazał na mój nadgarstek.

-Ale..- Andy- przerwał mi.

-Okey.

-Obiecujesz?

-Obiecuję- chyba sam siebie oszukuję...

_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/_/

Hej kochani!
Wiem, długo nie było rozdziału, ale przez szkołę nie miałam czasu. Teraz postaram się wstawiać regularnie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Trochę jest słaby, bo nie czuję się najlepiej, ale obiecałam, że wstawię, więc jest.
Rozmowa chłopaków się przeciągnie w następnym chapterze, więc warto czekać haha
Gwiazdki i komentarze motywują! I piszcie mi wasze propozycje co mogłoby się dziać dalej u nich, może coś wykorzystam ;)
Well, do następnego i miłego wieczoru❤️🤙

PS. Rozdział dedykuję grzywaaa, która strasznie nie mogła się go doczekać💚

Zagubiony | Randy | KONTYNUACJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz