*6*

430 46 7
                                    

Media: piękne dzieło Brooka ❤

Czytaj notkę na dole!

*Andy POV*

-Nie. Nie mogę.. Nie znamy się.. Nie mam pieniędzy.. N-nie...- zacinałem się ciągle.

-Andy w takim co chcesz zrobić? - przyglądał mi się.

-Nie wiem. Może zatrzymam się u Mikey'a..

-Kto to Mikey?

-A co Cię to obchodzi?- wstałem.

*Rye POV*

-A co Cię to obchodzi? - wstał i spojrzał mi w oczy.

-J-ja..- zawahałem się.

-No właśnie. Dzięki Rye, kiedyś Ci się na pewno odwdzięczę, ale narazie.. Pa..

-Narazie, Andy.

Dwadzieścia minut chodziłem po parku, po czym wróciłem do pracy. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nie mogłem wyrzucić z głowy blondyna..

*Andy POV*

Po rozmowie z Rye'm byłem zrezygnowany. Czułem się.. dziwnie.
Po godzinie błąkania się po lesie, wybrałem numer i zadzwoniłem.

-Halo?- usłyszałem głos przyjaciela.

-Halo? Mikey?

-Andy co się dzieje? Gdzie jesteś? Czemu nie odbierałeś?- Mik zasypał mnie pytaniami.

-Przyjdź na naszą ławkę. Za dwadzieścia minut.

-Będę.- powiedział i się rozłączył.

*Mikey POV*

Byłem strasznie zdenerwowany. Andy nie odzywał się od jakiegoś czasu. Uciekł z domu i urwał kontakty z rodzicami. Wszyscy go szukają, jego rodzice, przyjaciele i znajomi. Jakie szczęście, że się odezwał!

Ubrałem szybko czarne jeansy z dziurami na kolanach i fioletową koszulkę. Z blatu wziąłem telefon i klucze. Wyszedłem z domu zamykając go. Biegiem ruszyłem w stronę parku.

~10 minut później~
*Andy POV*

-Andy!- krzyknął Mikey biegnąc w moją stronę.

-Mik..- szepnąłem .

Mikey gdy tylko podbiegł przytulił mnie mocno.

-Gdzie ty się podziewałeś? Wszyscy cie szukają! Brook wie że nic ci nie jest?

-Mogę się u ciebie zatrzymać?- zignorowałem jego pytania.

-Nie będzie takiej potrzeby.- spojrzał przed siebie.

Podniosłem wzrok i zobaczyłem idącą w naszą stronę mamę..

-Mikey!- krzyknąłem -Dlaczego?!- wstałem z ławki.

W tej chwili podeszła do nas moja mama.

-Synku..- przytuliła mnie.

W oczach miałem łzy. Spojrzałem na przyjaciela dając mu jasno do zrozumienia że mnie zawiódł.

-Chodź. Wracamy do domu- powiedziała cicho i wzięła mnie pod ramię, w drugą rękę łapiąc moją torbę.

Po kilku minutach dotarliśmy do domu. W drzwiach czekał ojczym. Wyminąłem go i biegiem ruszyłem do pokoju. Zaraz po mnie weszła do niego moja rodzicielka.

-Andrew, razem z ojcem zdecydowaliśmy że.. Że będziemy Cię bardziej pilnować. Daj telefon.- wyciągnęła w moją stronę rękę. Widziałem, że ją to boli. Podałem jej urządzenie.

-Idź spać. Dobranoc.- wyszła z pokoju zamykając drzwi.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Raczej nic się nie zmieniło oprócz tego że w oknie nie ma klamki. Zajebiście.

Na stoliku nocnym leżała tacka z kanapkami i kubkiem. Zignorowałem ją i wszedłem do łazienki.

10 minut i leżałem w łóżku. Zasnąłem od razu.

Obudziłem się cały zdyszany i spocony. Nie pamiętam co mi się śniło. Może i lepiej. Zwlokłem się z łóżka i ubrałem dresy. Zszedłem na dół gdzie siedziała moja mama.

-A Ty nie w pracy?- zapytałem

-A co, zniszczyłam ci plan ucieczki? Przykro mi ale nie będziesz sam w domu. Pracujemy z ojcem na zmianę.- powiedziała po czym upiła łyk kawy.

Nie odpowiedziałem jej. Co jak co, ale jej słowa mnie zraniły. Gdyby tylko wiedziała... Nie. Nie powiem jej. Nigdy.

Wyjąłem z szafki sok pomarańczowy i wróciłem do swojego pokoju. Wziąłem książkę i zacząłem czytać. Tak minął mi cały dzień.

W nocy nie dane mi było spać. To miejsce mi wszystko przypomina.. Nie mogłem sobie z tym poradzić i.. Sięgnąłem po żyletkę..

Jeden..
Ból rozprzestrzenił się po całej ręce..
Dwa..
Łzy spływały po moich policzkach..
Trzy..
Cztery..
Nie mogę, nie chcę przestać..
Siedem..
Dziesięć..

//////////////////////
Biedny Andy :c
Przepraszam że długo nie było rozdziału, ale zabrakło weny :/
Wiem, krótki, dlatego dziś wieczorem pojawi się kolejny rozdział 😊
Gwiazdki i komentarze mile widziane ^^
Do zobaczenia! ❤

Zagubiony | Randy | KONTYNUACJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz