Część II: Rozdział III: Łachonogowie

3.1K 120 47
                                    

Obudziłam się w swojej kajucie. Przypominając sobie wczorajszy wieczór mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie miałam pojęcia, czy to był sen, czy rzeczywistość, ale byłam szczęśliwa. Stanęłam na ziemi na równych nogach. Po chwili byłam już ubrana, umyta i uczesana. Ruszyłam na pokład.

Na zewnątrz trwała już krzątanina. Rozglądałam się, lecz nie ujrzałam osoby, którą chciałam.

Nagle poczułam ręce oplatające moją talię. Oczywiście nie miałam wątpliwości, kto to był. Odwróciłam się do niego przodem, przez co praktycznie stykaliśmy się nosami.

- Witam Księżniczkę. - uśmiechnął się promiennie.

- Dzień dobry, Wasza Wysokość. - odsunęłam się i pokłoniłam, co wywołało grymas na jego twarzy.

- Nie mów tak do mnie. - powiedział, przyciągając mnie do siebie.

- Ale... - nie dał mi skończyć, ponieważ złączył nasze wargi. - tutaj jesteś moim przełożonym. - dokończyłam.

- Jak ja cię kocham... - zaczął składać drobne pocałunki na całej mojej twarzy.

- Edmund, przestań... - odsunęłam się od niego. - Może ktoś patrzy... - ruszyłam przed siebie.

- Niektórzy powinni pamiętać, że jesteś tylko moja. - podbiegł do mnie splatając nasze palce, a następnie spojrzał morderczym wzrokiem na Chris'a.

- Edek... - wywróciłam oczami i poszłam pomóc innym na pokładzie.

- To może być pułapka... - stwierdził Drinian, patrząc na ląd przez lunetę.

-Albo wyjaśnienie zagadki. - wtrąciłam się.

- Kaspian... - Edmund spojrzał na mojego brata.

- Na noc zejdziemy na ląd. - zarządził król.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Leżę wygodnie na plaży, czytając książkę, którą zabrałam z małej biblioteczki, znajdującej się na statku.

Po niedługim czasie odłożyłam lekturę, ponieważ zrobiło się już ciemno.

Położyłam się na boku, tyłem do gasnącego ogniska. Nagle poczułam, jak coś oplata się wokół mojej talii. Odwróciłam głowę, aby sprawdzić, co to. Okazało się, że to mój zazdrośnik.

- Dlaczego nie śpisz? - spytałam spoglądając głęboko w jego oczy.

- Mógłbym cię spytać o to samo. - posłałam mu wymowne spojrzenie.

- Oj, no nie patrz tak na mnie. Po prostu... - zamyślił się, jakby myśląc, jak to ubrać w słowa. - Długo się nie widzieliśmy... Zbyt długo... - dodał cicho. - I... Jeszcze się tobą nie nacieszyłem.

- Wniosek? - zaczęłam się z nim droczyć.

- Wniosek jest taki, że nie zasnę bez ciebie, przynajmniej dzisiaj. - wtulił się w moją szyję.

- No, skoro tak mówisz. - położyłam głowę na jego torsie.

Faktycznie, zmienił się bardzo przez ten czas. Przez koszulę czułam jego mięśnie... (Mrrr...). ~ O czym ja myślę?! ~ skarciłam się w myślach. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Słyszę kroki. Wciąż jest ciemno. Nadal leżę wtulona w Edmunda. Dźwięk wzmaga się. Ktoś idzie w moją stronę.

Może Łucji coś się przyśniło?

Ostrożnie zdjęłam ręce Edka z siebie tak, aby go nie obudzić i zaczęłam się rozglądać. Nikogo nie widziałam. Spojrzałam na ziemię. Na piasku było pełno śladów, jakby... Ogromnych stóp?

Opowieści z Narnii ~ Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz