Część II: Rozdział IV: Rozterki

3.6K 115 99
                                    

(Uwaga! Nie opisuję rozmowy z Koriakinem!)

Koriakin powiedział, że musimy pokonać ciemności własnej duszy, co znaczy, iż zostaniemy wszyscy poddani próbie. Mam nadzieję, że nie będzie ona dotyczyć...

- Cholera! - krzyknęłam.

Moje rozmyślania przerwało gwałtowne zderzenie z podłogą.

Sztorm oraz silny wiatr nie ustępują.

Z całych sił zaciskam palce na linie, po czym podnoszę się i kontynuję próbę zapanowania nad statkiem. Chyba dziesięciu mężczyzn trzyma za ster. Od dwóch tygodni jest tak samo. Nie śpię, nie jem, staram się nie odstępować od pracy i pomocy. Nawet nie rozmawiam z Edmundem. Przez cały ten czas nie dostrzegliśmy lądu, ale nadal mam nadzieję...

- No nie! - poraz kolejny mocne uderzenie przerwało mi retrospekcję. Tym razem uderzyłam w maszt.

Zastanawiam się, co teraz robi Król, sama nie wiem dlaczego.

Schodzę szybko pod pokład. Po chwili osuwam się po ścianie. Jestem bardzo zmęczona tą sytuacją. Teraz zastanawiam się, czy Edkowi rzeczywiście na mnie zależy i tęsknił, czy powiedział tak, aby nie zrobiło mi się przykro...

- Cholera! - po raz kolejny uderzyłam głową w ścianę.

Biegnę szybko do komnaty Kaspiana. Otworzyłam drzwi, z hukiem upadając na podłogę.

- Emma! - w pomieszczeniu znajdował się Kaspian, Edmund i Drinian. Ten drugi chciał mnie podnieść, ale pierwszy go wyprzedził.

- O co chodzi? - spytał.

- Myślałam, że jesteś sam... - spuściłam wzrok.

- Właściwie to już skończyliśmy. - spojrzał wymowine na kapitana.

- Ale, Wasza Wysokość...

- Skończyliśmy. - warknął. Mężczyzna wyszedł, a Pevensie poszedł za nim, uprzednio posyłając Władcy mordercze spojrzenie.

- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał pokazując, abym usiadła obok niego.

- Nie mam pojęcia. - spojrzał na mnie pytająco. - Po prostu... poczułam, że muszę do ciebie przyjść... pogadać? - spytałam bardziej siebie niż jego.

- O...? - nie zdążył skończyć, ponieważ przewróciłam się wprost na niego. Upadłam mu na kolana.

- Wybacz. - chciałam wstać, ale mi nie pozwolił.

- Mi to wcale nie przeszkadza. - uśmiechnął się. Zarumieniłam się, sama nie wiem dlaczego.

- No coś ty..? Kaspian... - zaśmiałam się ponawiając próbę.

- Słuchaj... - spojrzał mi głęboko w oczy. - Nie widzisz tego? - zmarszczyłam brwi.

- Czego? - zdziwiłam się.

- Nie widzisz, jak on cię traktuje? - domyśliłam się, że mówi o Edku. - Wręcz cię ignoruje, nie zwraca uwagi na to, w jakim teraz jesteś stanie, powinnaś odpocząć. - pogładził mnie po kolanie. Przeszedł mnie dreszcz. ~ Co się dzieje, do cholery?!

- Ja... próbuję, ale nie potrafię... Nie mogę spać, jeść... - spuściłam głowę.

- Pomogę ci. - podniósł mój podbródek.

Patrzyłam w jego ciemne oczy. Nie wiem, jak to się stało. Nie wiem, czy tego chciałam, ale wiem, że tego teraz potrzebowałam - bliskości.

Nasze twarze zbliżyły się do siebie. To był moment, gdy jego wargi mocno przyległy do moich. Przez chwilę nic nie robiłam, lecz sekundę później oddawałam pocałunek. Jedną ręką trzymał mnie w talii, a drugą jeździł po udzie delikatnie zaciskając. Moje dłonie umieściłam na jego ramionach.

Opowieści z Narnii ~ Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz