Część II: Rozdział XIV: Koniec mroku

424 12 0
                                    

Edmund podbiega do poręczy statku przerażony.

Nagle gwałtowne uderzenie potrząsa łodzią, powalając załogę na drewniane podłoże.

Ludzie zaczynają panikować, ale po spojrzeniu w wodę wiem, o co im chodzi.

Pod jej powierzchnią przemieszcza się olbrzymi morski wąż. Od razu mam ciarki na plecach.

- To koniec! - krzyczy lord Rhoop. - To koniec! - kątem oka zauważam jak mała dziewczynka, która jeszcze przed chwilą stała obok mnie, osłupiale usuwa się z tłumu. - Jest dokładnie pod nami!

Brunetka przewraca się i uderza o bandę po drugiej stronie statku. Za jej plecami wyłania się postać potwora.

Jest ogromny... Ma czarne łuski, wielkie, ostre kły oraz oczy, które zdają się świecić na czerwono.

Dostrzegając łajbę, zaczyna głośno syczeć.

- Gale! - do porządku przywołuje mnie wrzask Łucji.

W końcu wyrywam się z zamyślenia, biegnąc w stronę dziewczyny.

- Łucja, zabierz ją! - popycham brunetkę w stronę wspomnianej, po czym wyjmuję broń zza pasa.

- Em! - dochodzi mnie kolejny krzyk Pevensie.

Oglądam się za siebie i za burtą spostrzegam obraz węża. Staję jak wryta, przełykając gulę w gardle.

- Co ty robisz?! - nagle od poręczy odciąga mnie Kaspian.

- J-ja... - nie wiem, co odpowiedzieć.

Przecież to nie mój lęk. Nie mam pojęcia, dlaczego mnie sparaliżowało. Chociaż, z drugiej strony, kto nie wystraszyłby się węża morskiego oddalonego od siebie dosłownie o kilka metrów.

Załoga podnosi broń, kiedy potwór pochyla się nad statkiem. Próbę ataku przerywają mu Eustachy z Ryczypiskiem na grzbiecie.

Smok zieje ogniem, by odciągnąć zwierzę od statku. Potwór ryczy głośno, kiedy oboje wpadają na jego paszczę.

Nie jestem pewna, co się dzieje, ale prawdopodobnie jakoś go zranili.

- Eustachy! - mysz ze szpadą ląduje na linach łodzi. - Nie daj się!

W tym momencie morska bestia chwyta wspomnianego w szczęki i nurkuje z nim pod wodę. Po kilku sekundach wynurza się, następnie rzuca smokiem o skały.

Jak mu pomóc? Co robić?

Eustachy nadal broni się ogniem.

- Giń poczwaro! - Lord Rhoop rzuca mieczem prosto w jego grzbiet.

- Eustachy!

- Śmierć nad nami! Śmierć! - mężczyzna przepycha się przez tłum załogantów i wyrywa ster z rąk jednego z nich. - Zawracajcie natychmiast!

Łajba zaczyna się bujać, powodując utratę równowagi u wszystkich, którzy się na niej znajdują.

W tym momencie w końcu się opamietuję. Podbiegam do brodatego, a następnie uderzam go rękojeścią miecza w twarz.

Wiem, że to Lord, ważna osobistość, ale jego działania mogą nas doprowadzić do zguby.

- Uwaga, chłopcy! Cała załoga do wioseł! - dowodzenie przejmuje Drinian. - Wiosłujcie, ile sił!

Po kilku sekundach potwór wyskakuje z wody i zaczyna owijać się wokół statku. Cały pokład pęka.

Podbiega do mnie Kaspian. Pozwalam mu przejąć ster, ponieważ ledwo jestem w stanie go utrzymać.

Opowieści z Narnii ~ Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz