Szliśmy do fortecy razem z pozostałymi Narnijczykami.
Szłam na samym końcu zupełnie pogrążona we własnym świecie.
Czuję, jak ktoś trąca mnie ramieniem, ale nie reaguję. Ta osoba powtarza czynność kilka razy.
- Co?! - podnoszę głos wkurzona.
- Wooow... Przepraszam, nie chciałem ci przeszkadzać. - mówi lekko speszony i najwyraźniej rozbawiony moją reakcją Kaspian. Ups...
- Wybacz, nie chciałam. - uśmiechnęłam się do niego szczerze, co odwzajemnił. - Przyszedłeś tu z jakąś konkretną sprawą, czy tylko po to, żebym na ciebie nawrzeszczała? - spytałam ze śmiechem.
- A no tak... - podrapał się po karku. - Nieźle walczysz, jak... - ugryzł się w język w ostatniej chwili.
- "Jak na dziewczynę", to chciałeś powiedzieć?
- No...
- Nie szkodzi, nie biorę tego do siebie. Dziękuję. - znów uśmiechnęłam się promiennie.
- Wiesz... - zaczął. - Inaczej sobie ciebie wyobrażałem...
- To znaczy, jak? Zez, okulary i krzywe zęby? - znów się śmieję, on po chwili robi to samo.
Wydaje mi się... Nie wydaje. EWIDENTNIE go zawstydzam.
- Raczej starszą..., ale na wygląd nie narzekam... - zarumienił się.
W czasie, gdy ja i Książę sobie gawędziliśmy, Edmund wiercił dziurę wzrokiem, to we mnie, to w moim towarzyszu. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Przeprosiłam na chwilę Kaspiana.
Zakradłam się do Edzia i skoczyłam mu na plecy. On tylko spojrzał na mnie przez ramię i bez jakiegokolwiek wysiłku szedł dalej ze mną na plecach, bez słowa. Zmarszczyłam brwi.
- Hej. - wychyliłam głowę, tak aby widzieć jego twarz. - Co jest?
- Nic. A co ma być? - odparł niedbale. Coś mi tu nie pasuje...
- Coś ty taki naburmuszony? - uśmiechnęłam się niewinnie.
- Nie jestem. - nawet na mnie nie patrzy. - Dlaczego nie rozmawiasz już ze Swoim Księciem? - specjalnie podkreślił ostatnie słowa.
Czyżby... zazdrosny? Nie...
- No właśnie rozmawiam. - stanął jak wryty, po czym na mnie spojrzał z chytrym uśmieszkiem.
- Jestem Królem, dla ścisłości. ~ Oczywiście... - I mówiłem o twoim nowym przyjacielu. - znów ten sam ton.
- Coś nie tak?
- Nie, nic... - wywrócił oczami i dalej patrzył przed siebie.
- Też cię kocham. - zaczęłam się śmiać, po czym lekko pocałowałam go w policzek.
Mnie rozbawiły własne słowa, ale on miał bardzo poważny wyraz twarzy, nie wiem, dlaczego.
Odstawił mnie na ziemię. Nie robił nic, oprócz wpatrywania się w moje oczy.
- Zakochańce! Nie zostawajcie tak z tyłu! My już na miejscu! - krzyknął Piotr.
Puściłam się biegiem w jego stronę.
Na ostatnich metrach nie wyhamowałam, przez co uderzyłam w klatkę piersiową chłopaka. Przytulił mnie. Kolejny gest, który wywołał u mnie rozbawienie. No cóż, taka już jestem - wszystko mnie śmieszy.
- Też miło cię widzieć. - zaśmiał się blondyn. Wyszczerzyłam się i ruszyłam dalej wyprzedzając pozostałych.
Przede mną stał wielki, usypany kopiec.
CZYTASZ
Opowieści z Narnii ~ Edmund Pevensie
FantasíaEmma jest przyjaciółką rodzeństwa Pevensie. Wierzy w ich opowieści o magicznej krainie, gdzieś daleko stąd. Zostaje tam przeniesiona razem z nimi. Czy pomoże im uratować narnijczyków? Czy znajdzie tam nowych przyjaciół? A może nawet coś więcej...