Rozdział IV: Pożegnanie

4.6K 161 56
                                    

(powiem kiedy włączyć media)

Czy on chce mnie pocałować?!

(Od autorki: Nie, on chce ci przyjebać z główki)

Już po kilku sekundach poczułam jego wargi na swoich. Ten moment mógłby trwać wiecznie.

Na początku pocałunek był niepewny i delikatny, jednak po chwili chłopak nabrał więcej pewności. Przygwoździł mnie do ściany całując bardziej namiętnie. Zacisnął ręce na moich biodrach, co wywołało u mnie mocne dreszcze. Powoli porusza swoimi wargami po moich, a ja czuję kompletną beztroskę. Odsunęliśmy się od siebie po kilku sekundach.

Patrzyłam mu głęboko w oczy, nie będąc pewną, co się przed chwilą stało. On pogłaskał mnie po policzku, uważnie analizując całą moją twarz.

- Edek, ja... - przerwał mi.

- Emma, pamiętaj, po powrocie do Londynu nic się nie zmieni. - pocałował mnie w czoło.

- Musimy iść. - powiedziałam cicho.

Bałam się tego, jak się przy nim czuję. Nie wiem do końca, czym jest miłość, ale wydaje mi się, że jestem w nim zakochana.

Co, jeśli uzna, iż ten pocałunek to była pomyłka?

Wybiegamy przed Twierdzę. Ostatni raz zerkamy sobie w oczy, po czym oboje rzucamy się w wir walki. Co chwilę obok mnie przelatuje broń: topory, miecze, sztylety, strzały, a do tego walczę z jakimś Telmarem.

- Ku Berunie! - wrzasnął Lord Sobieran.

Narnijczycy ruszyli tuż za nieprzyjaciółmi. Kiedy byli przed kładką, drogę zagrodziła im Łucja z małym sztyletem w ręce.

Już po chwili zza dziewczynki wyłonił się majestatyczny Lew. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok.

Wrogie wojska ruszyły na nich. Wtedy Aslan potężnie ryknął. Wszyscy się zatrzymali, a ja dostrzegłam, iż woda mocno się wzburza, by już po chwili utworzyć kształt człowieka oraz zmieść Telmarów z mostu.

Żołnierze wychodzili z rzeki. porzucając broń na brzegu. Lord Sobieran zginął, podzielając los Miraza.

- Aslanie, to właśnie ona! O niej ci opowiadałam! To jest Emma! - podskakiwała wkoło mnie mała Łucja.

Całe rodzeństwo (oprócz małej) i Kaspian podeszli razem ze mną do Władcy. Pokłoniliśmy się.

- Powstańcie Królowie i Królowe Narnii. - rodzeństwo wstało. - Bez wyjątków. - spojrzał na Księcia.

- Nie wiem, czy jestem godzien. - rzekł Telmar.

- I właśnie z tego powodu wiem, że jesteś. - chłopak uśmiechnął się i wstał z ziemii. Ja wciąż klęczałam.

- Powstań, Emmo, córko Mirandy (imię matki), obrończynio Narnii, legendarna Łowczyni. - kiedy się podniosłam, rodzeństwo Pevensie patrzyło na mnie, prawdopodobnie nie rozumiejąc, o co chodzi.

No tak, nikomu nie powiedziałam, że stąd pochodzę...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie mieliśmy zbyt wiele odpoczynku, ponieważ odbyła się koronacja Kaspiana na nowego Władcę Narnii.

Od rana Piotr i Zuzanna rozmawiali z Aslanem, ale nikt nie wie, o czym.

Ja też mam z nim do omówienia pewną bardzo ważną kwestię. Lew, jakby wyczuwając, że coś mnie trapi, podszedł do mnie i spojrzał głęboko w oczy.

- Aslanie, ja... Nie wiem, jak to powiedzieć... - jąkałam się.

- Słucham cię, najmilsza. Domyślam się, że chodzi o...

Opowieści z Narnii ~ Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz