A Jeon po prostu na niego patrzył i z lekkim uśmiechem zmierzał w jego stronę. A Kim wstał powoli i jedyne czego pragnął, to tego, by wziąć go w ramiona.
Taehyung patrzył na Jungkooka, który szedł ociężałym krokiem. Włosy na jego czole były zlepione od potu, a przez oczy przezierało widoczne zmęczenie. Był nienaturalnie blady i podpierał się jedną ręką o ścianę. Jednak pomimo tego wszystkiego uśmiech nie potrafił opuścić jego twarzy.
A uśmiech Kima nie potrafił nie wypłynąć w tym momencie na jego malinowe wargi.
Mężczyzna zrobił krok w stronę młodszego i stanął przed nim. A następnie po prostu przyciągnął go delikatnie do siebie i mocno przytulił. Jego duża, lekko drżąca dłoń zaczęła głaskać włosy Jeona, który również objął starszego.
I stali tak przez dłuższy czas, po prostu się tuląc. Jungkook oddychał nierówno, jednak z każdą chwilą jego oddech powracał do równowagi. A to wszystko dzięki obecności jego hyunga, który nie potrafił być na niego zły.
A przecież Taehyung mu tłumaczył, że tylko niszczy swój organizm. Prosił go, by zwolnił. Ale ten zaniechał wszelkich jego rad i wskazówek, robiąc to, czego sam pragnął. Postawił wszystko na jedną kartę, nie wiedząc, jak bardzo ta delikatna i cienka jest. Aż w końcu się porwała, a on prawie zemdlał.
Jednak Kim nie potrafił się na niego złościć. Dobrze wiedział, że miał do tego prawo, że mógł powiedzieć a nie mówiłem? Jednak nie chciał tego robić. Bo nie sprawiłoby mu to żadnej przyjemności ani satysfakcji. Bo nie podołałby tym smutnym oczom Jungkooka, który po prostu potrzebował jego wsparcia i ramion, które zawsze mogły go przytulić.
Więc Kim dawał mu to wszystko, samemu dzięki temu, czerpiąc radość z bliskości młodszego. Wędrował swoimi palcami w gąszczu mokrych włosów młodszego i wdychał zapach jego perfum przemieszanych z potem.
Jednak te drobnostki ani trochę nie obrzydzały Taehyunga, który ich praktycznie nie zauważał.
Po chwili mężczyźni odkleili się od siebie, a Jungkook głośno westchnął. Taehyung lekko dotknął jego policzka i uniósł tym samym kącik ust młodszego, lekko się uśmiechając. A ten, pomimo zmęczenia, roześmiał się cicho na widok starań starszego.
- Nigdy więcej tego nie rób, okay? Po prostu czasem posłuchaj starszych, bo mogą mieć rację. Nie zawsze musisz być we wszystkim najlepszy.
- Dobrze, hyung. - Westchnął tylko cicho Jungkook i oparł swoje czoło o to Taehyunga. A ten ponownie mocno go przytulił z myślą, że już nigdy nie puści.
°°°
Po pewnym czasie ruszyli w stronę pokoju, w którym znajdowała się resztą Bangtanów. Każdy był wykończony i ciężko siedział na wielkiej kanapie. Jednak na widok najmłodszego, hyungów dopadła nagła energia.
- Jak tam, Jungkookie? Lepiej ci już? - Pytania padały za pytaniami. Każdy był na tyle przejęty, że musiał wcisnąć swoje dwa grosze.
Zwłaszcza Jin, matka zespołu, który od razu doskoczył do Jungkooka, blokując tym samym jego bliskość z Taehyungiem.
Następnie zaczął sprawdzać, czy ten ma gorączkę, bądź czy nie robi mu się słabo. Po chwili, z głośnym mlaśnięciem, pogonił wszystkich, stojących mu na drodze i usadził Jungkooka na wolnym fotelu.
A wtedy pytania rozbrzmiały ponownie. Jednak, gdy Bangtani zobaczyli, że młodszy nie ma siły na odpowiedzi, tylko uśmiechał się lekko, zaniechali dalszego męczenia go. Po chwili do pomieszczenia wszedł kamerzysta z gotowym sprzętem i rozpoczęło się ostatnie nagrywanie.
CZYTASZ
Subtetly | j.jk + k.th
FanfictionO dwóch idolach, którzy z czasem widzą w sobie więcej niż zwykłych przyjaciół z zespołu. Czyli Taehyung i Jungkook, którzy próbują poradzić sobie z nagłym napięciem. paring: vkook top: switch angst, fluff, smut
