Rozstawili sprzęt w swoich pokojach hotelowych. Podczas trasy musieli również dużo pracować, by wszystko mieć pod kontrolą. Komponowali nową muzykę, pisali piosenki z nadzieją, że te trafią do kolejnych albumów. Zaharowywali się, by osiągnąć upragniony sukces, do którego wciąż było daleko. Musieli mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, by być stuprocentowo zadowolonym ze swojej pracy.
Taehyung siedział przy komputerze i wymyślał kolejną piosenkę. Słuchał różnych rodzajów muzyki, by nabrać weny, która była mu strasznie potrzebna. Pragnął stworzyć arcydzieło, by członkowie zespołu mogli poklepać go po ramieniu i powiedzieć dobra robota TaeTae. Jednak wiedział, że wciąż daleka droga przed nim, ponieważ on wciąż nie był z siebie zadowolony. Wciąż brakowało mu czegoś w nim samym.
Taehyung zamknął oczy i odchylił głowę na oparciu fotela. Lekko się na nim okręcał, wsłuchując się w melodię, wybrzmiewającą w jego uszach oraz głowie. Jego myśli były daleko, gdy wędrował nimi między różnymi sprawami i sytuacjami, które zaprzątały jego umysł.
Jedną z nich był koncert, który ponownie się zbliżał. Dzisiaj miała odbyć się ostatnia próba przed wydarzeniem, w którym znów miał się jednoczyć ze swoimi ukochanymi fankami. Musiał się do niej przyłożyć i pokazać swoje możliwości. Jednak jego decyzją i postanowień numer jeden było przypilnowanie Jungkooka.
W końcu nie mógł pozwolić, by młodszy znów zrobił sobie krzywdę.
Taehyung sięgnął po butelkę z wodą. Jej zawartość wypił paroma łykami. Następnie zamyślił się głęboko nad jego relacją z młodszym. Jego głową poleciała jeszcze bardziej do tyłu, a on westchnął głęboko. Przez zamknięte powieki widział jedynie ciemność, w której widniał jeden obraz.
Uśmiech młodszego na jego przystojnej twarzy.
I to nadało Kimowi dziwnej weny. Jego palce zaczęły śmigać po klawiaturze, pisząc nowy tekst piosenki. Młodszy był jego inspiracją, muzą, której nie zauważał. A myśli o nim napędzały jego smukłe palce, które kontynuowały wędrówkę po klawiszach.
Tekst przed nim posiadał już jedną zwrotkę. Taehyung wpatrywał się w nią z zapartym tchem. W końcu istniało coś, co jemu samemu się spodobało. Coś co wyszło z jego ręki, której działanie nadal impuls z głowy, zajętej Jungkookiem.
Taehyung uśmiechnął się, widząc swoją pracę. Był to dosyć nieśmiały uśmiech, zważywszy na to, że tekst przed nim był o miłości. O miłości między dwoma osobami. I nie było to braterskie uczucie bądź rodzinne. Tylko stuprocentowo romantyczne. A to go zawstydzało, bo przecież nie powinien widzieć związku między nim, a Jeonem i miłością niczym z filmu.
Bo przecież nie powinno mu to do siebie pasować.
Jednak tekst, który wyszedł z jego ręki był dobry. I to nawet bardzo, a Taehyung był z niego dumny. Chciał pobiec z tym nieskończonym kawałkiem i pokazać go Jungkookowi. Chciał, by młodszy połączył do niego swój kawałek, by mogli stworzyć piękną całość.
Taehyung mocniej zacisnął powieki. O czym on myślał? Przecież nie powinien. Z tego względu skupił myśli na czymś innym i włączył następną melodię, by ta bardziej pasowała do jego inspiracji.
Jego głowa była cały czas odchylona, a ciało ułożone na dużym fotelu. Muzyka bębniła w jego uszach, zagłuszając nagły szelest, który nagle objawił się w jego pokoju. Nie skupiał się na tym, że w pomieszczeniu, w którym dotychczas przebywał sam, znalazł się osobnik, zajmujący jego głowę.
Po chwili Taehyung poczuł nagły dotyk na swoim udzie. Mężczyzna nie zwrócił na niego uwagi, zrzucając wszystko na swoje wymysły. Za bardzo chciał stworzyć dobrą piosenkę, by przejmować się głupotami, które podsuwał jego nadwrażliwy umysł.
CZYTASZ
Subtetly | j.jk + k.th
FanfictionO dwóch idolach, którzy z czasem widzą w sobie więcej niż zwykłych przyjaciół z zespołu. Czyli Taehyung i Jungkook, którzy próbują poradzić sobie z nagłym napięciem. paring: vkook top: switch angst, fluff, smut
