PROLOG

5.4K 171 4
                                    

- Na ile tutaj zostaniemy? - zapytała dziewczyna krzątając się po opustoszałym domu - wiesz kiedy właściciele tego domu wrócą?

- Jeszcze nie wiem - odpowiedziała kobieta, podtrzymując zasłony od okna aby rozejrzeć się czy aby faktycznie ta noc jest taka  niewinna. Ale dlaczego noc miała by być winna? Winna dlatego że wtedy trwają mordy, na tych którzy nie przyłączą się do szeregów Czarnego Pana. Rzeczywistość jest niestety bardzo szara i miło mówiąc nieprzyjemna, zwłaszcza dla niej.

- Zrobię nam herbatę - stwierdziła Ana, powoli zmierzając do kuchni oświecając dom ogniem w świecach.

Gdy wróciła z kubkami w rękach do salonu, zastała Elizabeth tak jak ją tu zostawiła. Przyklejoną smutnie do okna wyczekującą na grom z jasnego nieba.

- Mam już tego dość! - uniosła się Ana, jej cierpliwość się kończyła - Ciągle się przenosimy, a ty dalej mi nie chcesz powiedzieć dlaczego. Przecież upozorowaliśmy twoją rzekomą śmierć. Dla świata czarodziejów jesteś martwa. A mnie nikt prawie nie zna, a jeżeli zna to nie zwraca uwagi. Czemu taka jesteś?!

- Jaka?

Nastała chwila ciszy, która trzymała Elizabeth i Ane w napięciu.

- Taka zamknięta. - powiedziała smutno.

- Nie jestem Ci nic winna - odparła po chwili.

- A ja myślę że jednak jesteś... Co prawda przyjęłaś mnie pod swoje skrzydła po śmierci mojej rodziny za co ci jestem wdzięczna. Ale to ja ci we wszystkim pomagam. Z przenoszeniem się od domu do domu, zakupami z upozorowaniem twojej śmierci, grobem w Dolinie Godryka. Jest tego więcej. Chcę żebyś wiedziała że robię to dla ciebie, ale nie mogę tak dłużej jeżeli mi nie powiesz prawdy. - przyznała Ana, a jej głos drżał, jakby zaraz miały spłynąć jej łzy, ale one siedziały dalej jak uwięzione w jej szarych oczach. - Co się stało parę lat temu?

Elizabeth podeszła powoli do fotela, a chwilę później na nim spoczęła. Podparła łokcie na jej kolana i położyła dłonie na twarzy. Zamknęła oczy i oddała się panującej ciszy w pokoju.

- Dobrze - westchnęła po chwili. Dla Any dziś wydawała się taka przygnębiona. A może zawszę taka była?

- Dobrze - powtórzyła się, ale w tym momencie podniosła głowę i spoważniała. - Ale opowiem ci to na moich warunkach, opowiem ci wszystko od początku do końca, nie pominę żadnego szczegółu. Nie będę robiła przerw. Nie będę niczego powtarzać. A ty masz mi nie przerywać. - zaczęła - Potrzebuję twojego zaangażowania. Słuchaj uważnie, a ocenisz mnie dopiero gdy skończę. Jeżeli tego nie potrafisz, to możemy sobie odpuścić. - Ana tylko pokiwała głową mającą na celu uświadomić, że wszystko w pełni rozumie usiadła na sofie i skupiła swoją uwagę tylko na tym co miała zaraz usłyszeć. - A i jeszcze jedno - dodała kobieta - wiedz że byłam innym człowiekiem.

452 słów

Eighth HorcruxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz