Poranne rozmowy

1.2K 68 21
                                    

Obudziłam się w moim pokoju i na początku nie do końca wiedziałam kiedy poprzedniego dnia się położyłam. Usiadłam do pionu i przetarłam dłońmi swoje powieki. Trochę zakręciło mi się w głowie i koszmarnie chciało mi się pić. Zauważyłam, że na stoliku leży szklanka z wodą. Sięgnęłam po nią aby zaraz później wypić ją do dna. Nie byłabym sobą gdybym nie wylała na koszulę trochę cieczy. 

No właśnie, koszulę którą miałam na sobie. Koszula, która nie była moja. 

Zaczęłam analizować wczorajszą imprezę halloweenową i wtedy zrozumiałam, że mam pewną dziurę w pamięci. Jednak wydarzeń związanych z Tomem chyba mój mózg nie mógłby zapomnieć. 

Pamiętałam jak niósł mnie do pokoju. Jak zostawił mnie przez chwilę, aby później do mnie wrócić. Jak sprowokował mnie do moich odważnych kroków. Nasze pocałunki, które znów chciałabym poczuć. Gdy powiedział, że mu na mnie zależy.

No właśnie. 

Zależy. 

Mimowolnie pewne ciepło zawitało w moim ciele. Na samą myśl o Tomie reagowałam jakoś dziwnie, gdy uświadamiałam sobie, że naprawdę to powiedział. To zabawne jaką hipokrytką byłam. Jednocześnie gardząc moją matką, sama po części właśnie byłam w stanie oddać się w całości mężczyźnie, który sam nigdy nie zrobiłby tego samego. I najlepsze jest to, że choć było to przykre to nie przeszkadzało mi to tak długo, gdy byłam dla niego "tą wyjątkową". Wyjątkową dlatego, że byłam jedyną dziewczyną, która była z nim tak blisko. 

Usłyszałam dźwięk skrzypiących drzwi, a zaraz później zobaczyłam jego. Tom Marvolo Riddle, jak zawsze z twarzą, po której nie było śladu grama emocji. Spojrzał na mnie pewnie aby sprawdzić czy żyje po wczorajszej nocy. Nocy, która była jakimś przykrym żartem. Byłam wdzięczna Rebecce za to, że się mną zajęła i znalazła Toma. Nie wiem co mogłoby mi wpaść do głowy biorąc pod uwagę, że ktoś doprowadził mnie do takiego stanu. 

- Tak bardzo mi głupio Tom - zaczęłam zdejmując pościel z nóg. 

- Jak się czujesz? - spytał chłopak zupełnie ignorując to co wcześniej powiedziałam. Lecz nie to wybiło mnie z tropu ale sam fakt, że nie zaczął swojej gatki od tego jak bardzo nieroztropna byłam wczorajszej nocy. 

- Ja... um no szczerze mówiąc trochę kręci mi się w głowie i jest mi niedobrze - przyznałam z prawdą. 

- Biorąc pod uwagę w jakim byłaś wczoraj stanie to się nie dziwię El - sarknął. 

- Ja, ja nie wiem jak to się stało Tom! Ktoś musiał mi coś podać, przecież sama nie naraziłabym mojej reputacji dla czegoś tak banalnego jak picie...

- Spokojnie - przerwał chłopak, a jego wyraz twarzy wyraźnie się rozluźnił - wiem, że to nie twoja wina. Co więcej, wiem kto za tym stoi. 

- Jak to? 

- Charlus Potter, mówi ci to coś? - spytał, a ja po chwili namysłu skinęłam mu głową. Przypomniało mi się jak wieczór wcześniej podał nam poncz. Chłopak zawsze był znany z głupich i infantylnych żartów. Głupio mi było jednak, że dałam się na taki złapać. 

- Na Merlina, czemu ja  wzięłam od niego ten poncz - jęknęłam, chowając twarz w swoich dłoniach - och, Tom tak mi głupio. 

- Chłopak chyba nie wie po jakim cienkim lodzie stąpał. 

- Myślę, że bardzo dobrze o tym wie Tom. Wydaje mi się, że ten Gryfon jest tego świadom i zrobił to specjalnie żeby cię wściec. W końcu ludzie chyba mają świadomość, że ja jestem dla ciebie... - przerwałam nie wiedząc jak to dobrze ująć, co miałam powiedzieć? Teraz jakoś wyparowała moja odwaga. Teraz już coraz bardziej chciałam schować się pod pościel i z niej nie wychodzić przez parę następnych dni. Nie wiedziałam w jakim stopniu wczoraj się skompromitowałam. - Zresztą nie ważne - szepnęłam bardziej do siebie, podnosząc się z łóżka. Przez chwilę miałam mroczki przed oczami, ale szybko mi minęło i mogłam pójść ubrać się w bardziej przyzwoite ubrania. Nie przeszkadzało mi, że Tom widział mnie w tak skąpym ubraniu. Wręcz podniecał mnie ten fakt, ale nie był to czas na takie igranie z chłopakiem. Po za tym już nie byłam pod wpływem czegokolwiek i niemiałabym wytłumaczenia, gdybym zrobiła o krok za dużo. 

Eighth HorcruxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz