Rozdział 29

38 7 2
                                    

-Jak się czujesz? – pyta Dylan kiedy wsiadam do samochodu. Uśmiecham się ponuro i gramolę na siedzenie. Spoglądam na siebie w samochodowym lusterku. Tona korektora i tak nie zdołała zakryć worów pod moimi oczami, a zwiewna, ciemno-różowa sukienka i tak nie oddaje pozytywnej energii.

-Jest okey – kłamię

-Czujesz się oszukana? – pyta Nicki z tylnego siedzenia

-Nie! Oszukać to mnie mogą w sklepie. Ja się po prostu zawiodłam

-Czyli wkurzyło Cię to? - dopytuje Ashton 

-Raczej zabolało - mówię 

-Czy ty możesz przestać robić z siebie ofiarę? Uwierz mi nie ty tu nią jesteś! Jakbyś choć na chwilę przestała być aż tak dumna to byś go wysłuchała, do jasnej cholery?! – oznajmia blondyn z tylnego siedzenia ostrym tonem

-Mike! – upomina go Nicki

-Co? Gdyby go wysłuchała wiedziałaby, że między nim a Amelią do niczego nie doszło

-Przecież to widziałam! Sugerujesz, że jestem ślepa? – naskakuje na blondyna

-Nie. Myślę, że jesteś totalną kretynką, bo tracisz osobę, która cię kocha na zabój przez swoją zasraną dumę! I jesteś cholerną... 

-Mike!

-Odczep się ode mnie Nicki! – krzyczy i otwiera drzwi od jeepa 

-Co ty wyprawiasz? - pyta Dylan, ostro hamując 

-Przejdę się! Nie mam zamiaru na nią patrzeć! – wrzeszczy i wskazuje na mnie - A ty wybrałaś stronę, wiec trzymaj się tej kłamczuchy. Jak obie zmądrzejecie możecie błagać o przebaczenie! - wychodzi i trzaska drzwiami - Sorry Dylan - szepce mijając twarz Mendesa 

-Wiesz Stell... - zaczyna ostrożnie Dylan – Nie chce Cię denerwować, ale On ma trochę racji

-Co proszę? Ty też będziesz bronił Arona?!

-Nie będę go bronił, chociaż powinienem, bo Mike miał świętą rację. Jednak kocham was oboje i nie chce z żadnym konfliktu...

-Więc go nie wywołuj! ,,NIe będę go bronił, chociaż powinienem" żałosne!

-Okey! Jednak uwierz mi, że to nie ty tu cierpisz najbardziej, bo tylko straciłaś Arona. On obecnie stracił o wiele więcej! – mam ochotę zapytać co się stało, jednak gryzę się w język - Jesteś totalną kretynką i to co robisz w tym momencie jest okropne. Zachowujesz się jak dziecko!

-Ja?

-Porozmawiamy jak dojrzejesz. Jak obie dojrzejecie, bo nie chce się kłócić -  syczy i nie zaszczyca żadnej z nas spojrzeniem, podróż do szkoły mija nam w kompletnej ciszy.

Wchodzę na lekcję literatury i siadam w odrębnym końcu Sali wraz z Ashtonem, aby tylko nie spotkać się z Aronem. Przeklinam w duchu, że wybrałam sobie jako dodatkową lekcję łączone zajęcia z literatury. Jednak mijają pierwsze minuty lekcji, a on się nie pojawia. Mam cichą nadzieję, że go nie zobaczę jednak jakieś dziesięć minut po dzwonku wchodzi do klasy. Serce łamie mi się na widok jego popuchniętych oczu, zapadniętych obojczyków i smutnych oczu. Pochywyca moje spojrzenie, więc momentalnie się odwracam.

-Panie Mendes jak miło Pana zo... - jednak nauczycielka nie kończy – Wszystko w porządku Aron?

-Gorszy dzień, nic takiego– wzrusza ramionami i siada w pierwszej ławce obok Mika, który klepie go po ramieniu.

-Słyszałam o tej strasznej wiadomości - mówi nauczycielka i kręci głową - Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku Panie Mendes 

-Jasne - wzdycha Aron, a Mike podaje mu kartkę 

Zakazane uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz