Rozdział 28

27 6 0
                                    

*Aron*

Beznamiętnie spoglądam na stojące na mojej półce zdjęcie z Marią i wracam wspomnieniami do każdych naszych wspólnych chwil. Strasznie przytłacza mnie dzisiejsza ranna wiadomość, dotycząca śmiertelnej choroby osoby, która mnie w większym stopniu wychowała. Nawet nie wiecie jakie to okropne uczucie stracić, na przełomie zaledwie kilku tygodni, dziewczynę, którą kocha się całym serce oraz żyć ze świadomością, że najważniejsza kobieta w waszym życiu może umrzeć dosłownie w każdej chwili. Czuję się przytłoczony, smutny i zły jednocześnie. Na wszystko dookoła i na siebie. Nie rozumiem także dlaczego tak okropne rzeczy muszą spotykać tak cudowną osobę jak Maria. Wzdycham ciężko i kładę się na stojące pod oknem, niestarannie pościelone łóżko. Podkładam ręce pod głowę i wpatruje się w biały sufit. Daję moim myślą swobodę. Nie blokuje im żadnych drzwi. Mogą wędrować, gdzie tylko chcą....

-Wróciłem! – krzyczy drobny trzynastolatek i wchodzi do domu – Gdzie mama? – pyta starszego brata

-Wyszła na jakieś spotkanie biznesowe – mówi obojętnie starszy z braci Mendes i odkłada książkę na stół – Gdzie byłeś?

-W parku! Jeździłem na desce i wiesz co? – zadaje pytanie nie oczekując odpowiedzi i odwiesza kurtkę na wieszak – Widziałem dziewczynę. Śliczną dziewczynę – rozmarza się i przypomina sobie jej delikatne, brązowe loki opadające na jej twarz kiedy wykonywała przeróżne akrobacje na swoich czarno-różowych wrotkach – Miała śliczny uśmiech tylko...

-Tylko co?

-Jej oczy były najsmutniejsze na całym świecie. Nigdy nie widziałem kogoś z tak promiennym uśmiechem i tak przepełnionym bólem spojrzeniem

-Ludzie są dziwni w tych czasach

-Nawet nie wiesz jak bardzo – wzdycha i siada obok starszego brata

-I skrywają kupę tajemnic

-Tsaaaa

-Chcesz pograć ze mną w fifę? – pyta czternastolatek i wyciąga dwa pady spod telewizora

-Jasne

Ze wspomnień zgromadzonych w mojej głowie wyrywa mnie pukanie do drzwi. Wzdycham ciężko i obojętnie zapraszam gościa do środka.

-Hej! – mówi z uśmiechem Dylan i wchodzi zamykając za sobą strzelnie drzwi – Pomyślałem, że może masz ochotę coś obejrzeć, więc wypożyczyłem parę filmów z wypożyczalni

-Jasne – oznajmiam bez wyrazu i siadam, robiąc tym samym miejsce bratu na łóżku

-Przypomniało mi się ostatnio jak miałeś jakieś dwanaście czy trzynaście lat i wróciłeś ze spaceru do domu. Byłeś wtedy mega przejęty spotkaniem z dziewczyną

-Też o tym myślałem – wzdycham i uśmiecham się smutno pod nosem

-Jako jedyny z nas wszystkich zauważyłeś, że ktoś mimo uśmiechu może cierpieć. Strasznie żałuję, że Cię w tamtym momencie trochę olałem i nie pociągnąłem tematu dalej. Jakbym to zrobił wszystko wyglądało by pewnie inaczej...

-Może tak, może nie – wzdycham – Nie ma co się zamartwiać tym co byłoby gdyby. Zrobiłeś coś lub nie zrobiłeś czegoś, bo to w danym momencie wydawało CI się dobre, odpowiednie. Patrząc na to z perspektywy czasu myślisz inaczej, bo jesteś mądrzejszy.

-Tsa, może i masz rację – również wzdycha i spogląda na mnie wyczekująco – Wiedziałeś?

-Co? – pytam zszokowany kompletnie nie łapiąc o co mu chodzi

Zakazane uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz