Rozdział 6

52 10 2
                                    


-Coś zrobiłam? – pytam idąc wraz z dyrekcją w stronę jej gabinetu

-Pewnie nie wiesz, ale chwilę temu w naszej szkole miała miejsce niezbyt przyjemna sytuacja. Wysłałam uczniów do domu i wpoiłam w ich puste móżdżki, że jedna z uczennic nałykała się jakiś medykali i musieli ją wywieźć na odwyk. Oczywiście taka sytuacja nie miała miejsca. Jednak tak pozwalam im myśleć, gdyż chodzi o coś innego.

-Przysięgam, że niczego nie podpaliłam!

-Spokojnie Panno Montez. Proszę wziąć na luz. Nie chodzi o Panią – mówi stając przed swoim gabinetem – Pewien uczeń naszej szkoły miał nieprzyjemne spotkanie. Jednak nie wiem z kim, gdzie i jak. Nie powiedział mi i przypuszczam, że nie powie. Jednak nie pozwala również sobie pomóc w opatrzeniu rany na przedramieniu, ale kiedy powiedziałam, że go nie wypuszczę bez otrzymania jakiejkolwiek pomocy wymienił twoje nazwisko. A ja nienawidzę nie mieć nad wszystkim kontroli, więc nie spocznę dopóki tej sprawy nie rozwiążę. Więc mam nadzieję, że zajmiesz się nim jak należy, a potem zamkniesz mój gabinet i odniesiesz klucz do państwa woźnych. I proszę Cię, nie roznieś mojego biura jest mi jeszcze potrzebne. Zajmij się wszystkim i przekaż mi wszelkie informacje.  Apteczkę znajdziesz na biurku. Powodzenia! – kończy swoją długą wypowiedź.

-Dlaczego ja?

-Sama się dowiesz jak już tam wejdziesz – patrzę nieufnie jak sylwetka głowy naszej szkoły się oddala po czym wchodzę do gabinetu .


-Aron?

-Hej Estra – mówi nie odwracając się do mnie. Chłopak siedzi do mnie tyłem, więc mija chwila zanim zdecyduje się do niego podejść. Pierwszą rzeczą, którą dostrzegam znajdując się przy Mendsie jest nasiąknięty krwią rękaw czarnej koszuli. Wzdycham ciężko.

-Jeśli mam ci pomóc musisz ściągnąć koszulę 

-Jeśli chcesz żebym się rozebrał wystarczy poprosić – mówi z aroganckim uśmieszkiem

-Nie wiem co widzisz w tym śmiesznego

-Chciałem rozluźnić atmosferę

-I co? Myślisz, że ci się udało? - pytam przez zaciśnięte zęby

-O co Ci chodzi Estra?

-Wdajesz się w bójki? – milczy i spuszcza wzrok – O co chodzi? Nienawidzisz przemocy

-Owszem, nienawidzę jej – mówi i niepewnie ściąga koszulę z prawego ramienia.

-Aron – łkam kiedy dostrzegam jego posiniaczone obojczyki

-Proszę Cię  Estra – szepce załamany unosząc mój podbródek, zmuszając bym spojrzała w jego oczy – Proszę obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz

-Co się z Tobą dzieje Aron?

-Estra...

-Kto Ci to zrobił?

-Nie mogę ci powiedzieć!

-Czemu?!

-Bo zależy mi na tym abyś była bezpieczna! – krzyczy i po chwili łapie się na tym co powiedział. Wpatruje się w niego zszokowana.

-Aron...

-Nieważne! Zapomnij o tym co powiedziałem! I nie zadawaj pytań – syczy – Obiecaj, że nikt się o tym nie dowie. Poprosiłem o Ciebie, bo miałem nadzieję, że zrozumiesz

-Nie możesz ukrywać...

-Proszę Estrello – z trudem łapię powietrze, kiedy wypowiada moje pełne imię – Proszę, obiecaj mi

Zakazane uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz