Rozdział 8

50 11 3
                                    

 -Stell wszy...

-Zabierz mnie do domu!

Dziękuję Dylanowi za podwózkę i każe mu odjechać. Mam jednak cichą nadzieję, że zaproponuje, że zostanie ze mną. Nie robi tego. Kiwa tylko porozumiewawczo głową i odjeżdża. Wchodzę do domu i zrzucam z siebie buty, które ciążą na moich stopach. Ignoruje pytające spojrzenie chrzestnego i wbiegam po schodach na górę. 

Rzucam się na łóżko, tłumiąc szloch poduszką. Po chwili, jak przez mgłę, do moich uszu dociera dzwonek do naszych drzwi. Słyszę stłumiony głos wujka, który oznajmia, że musi wyjść i że jestem w swoim pokoju. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Dylan zawrócił, jednak zaraz zdałam sobie sprawę, że to nie możliwe, bo obiecał odwieść jeszcze Ceendy do domu. 

Słyszę skrzypnięcie schodów i delikatny dźwięk tarcia o tkaninę przy niepewnym otwieraniu drzwi do mojego pokoju. Nie mam pojęcia kogo się spodziewać, więc podnoszę się z łóżka i dopiero potem obracam. Mój następny ruch jest gwałtowny. Rzucam się z pięściami w stronę przybysza i z całej siły walę go w klatkę piersiową. Nie chcę go tu widzieć! Jedyne co mam ochotę zrobić to wydłubać mu oczy.
 Ku mojemu zdziwieniu osoba nie odpycha mnie. Po paru minutach łapie mnie za dłonie i unosi mój podbródek, zmuszając bym na niego spojrzała. 

-Lepiej Ci? –przytakuje niepewnie i mocno obejmuje chłopaka. Wdycham zapach jego perfum i mocze jego koszulkę – Jeśli to przeze mnie jesteś..... – jąka się – Ja przepraszam poniosło mnie, ale uwierz mi nie jestem i nie byłem pijany

-Wiem – mówię cicho i odrywam się od przybysza. Siadam na skrawku łóżka, robiąc również miejsce dla niego.

-Co się dzieje? - pyta z troską 

-Ja... - zaczynam – Nie mogę ci powiedzieć Aron

-Nie! Możesz mi powiedzieć tylko nie chcesz, bo się boisz - mówi arogancko 

-Tak samo jak ty - odpowiadam uszczypliwie 

-Nie! Ja Ci nie mówię, bo nie mogę.

-Chcesz mnie chronić? - prycham 

-Tak - oznajmia całkiem poważnie 

-Dlaczego? Myślałam, że traktujesz mnie jak...

-Ej, ej nieważne jak dokończysz zdanie mogę Ci śmiało powiedzieć, że jesteś w błędzie

-Czemu tu przyjechałeś? - pytam ostro

-Bo... - zaczyna – Po prostu się martwiłem i chciałem wyjaśnić to co się wydarzyło, ale myślę, że nie pora, aby robić to w tym momencie.

-Jak to?

-Proszę Cię Estra – mówi spokojnie i bierze moje dłonie w swoje – Zaufaj mi. Powiedz mi co się dzieje w twoim życiu! Wyjaśnij mi to. Proszę Cię. Będzie Ci lżej. Mogę ci to obiecać. 

-Nie dam rady – mówię łamiącym się głosem i spuszczam wzrok

-Jestem tu dla ciebie. Żeby Cię wysłuchać. Chcę ci pomóc Estra,okey ? - patrzę w jego ciemne jak węgle oczy, w których znajduje się szczerość -  ale powiedz mi jak mam to zrobić skoro nie wiem co Cię rani?

-Mam po prostu ciężki okres....

-Widzę, powiedz mi czemu taki jest...

-Nie dam rady opowiedzieć całej historii, nie chce. Nikt o tym nie wie i... - jąkam się

-Ej, ej! Nie proszę o całą historię. Wystarczy mi skrawek, ale chce wiedzieć co się z tobą dzieje – biorę głęboki wdech i wzdycham

-Jak miałam cztery lata moje życie się totalnie zawaliło – zaczynam z trudem, Aron siedzi spokojnie, nie przerywa mi. Dalej trzyma moje dłonie i ściska je delikatnie, aby zachęcić mnie do dalszego mówienia – Lata mojego dzieciństwa pamiętam jak przez mgłę... Ale teraz jest inaczej. Znaczy... Ughhh... - jęczę chowam twarz w dłonie 

Zakazane uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz