12 → night talks

223 16 44
                                    

Minął cały dzień, w Larę trafiła cała seria pytań, już nie tylko od Rotha, ale i od całego zespołu. Jedynie staruszek był już nieco bardziej wyrozumiały i dał jej spokój, choć było to nieco ciężkie, zważając chociażby na sam fakt, że wyszła ledwo żywa z grobowca, ratując przy tym jeszcze jednego ze swoich oponentów, o ile Drake'a można było w ogóle tak nazwać. Był raczej napataczającym się przez los facetem, który zawsze pojawiał się nie tam, gdzie trzeba i rozwalał wszystko dookoła siebie. Croft była co do tego pewna i nie zmieniła na moment swojego zdania. Pomimo tego, że chciała wyrzucić go ze swojej pamięci i skupić się na tym, co naprawdę ważne, to nie dała rady. Ciągle, jakąś sposobnością Amerykanin pojawiał jej się przed oczami, a raczej to, jak nieudolnie próbował się wydostać z grobowca i ona mu w tym pomogła. Nieświadomie też była ciekawa, jak się trzyma i czy z jego ręką wszystko w porządku. 

Brytyjka po śniadaniu, jakie w nią siłą wcisnął Jonah, udała się z powrotem do swojego pokoju, nie mając siły, aby z powrotem usiąść do papierów, czy też zacząć śledzenie Trójcy. Postanowiła dać Konstantinowi cieszyć się tym, że wyprzedził ją o krok i po prostu położyła się spać. Jej organizm powoli odmawiał posłuszeństwa i wolała nie ryzykować późniejszymi problemami zdrowotnymi, bo jednak całe jej ciało musiało działać bez zarzutu. Spała długo i bez przebudzania się. Koszmary choć wtedy dały jej spokój i jedyne, co tak naprawdę robiła, to od czasu do czasu przekręcała się z jednego boku na drugi, aby znaleźć jeszcze wygodniejszą pozycję. Samantha raz czy dwa, zajrzała do niej, ale za każdym razem uznawała, że wszystko jest w porządku i brunetce należy się jak najwięcej snu. Roth w tym czasie przejął pałeczkę dowodzącego i razem z resztą zaczęli szukać jakiś śladów działalności Konstantina. 

━━━━━ 🔥 ━━━━━      

Było dosyć późno, gdy Lara w końcu wstała i przeciągając się, wyjrzała przez okno. Zauważyła, że na policzku miała odbity ślad od poduszki, ale tylko uśmiechnęła się na jego widok. Ta długa drzemka była naprawdę potrzebna, a przede wszystkim bardzo przyjemna. Brytyjka ziewnęła szeroko, zerkając na zegar, który wisiał na ścianie i ze zdziwieniem uznała, że było sporo po dwunastej. Zorientowała się więc, że raczej nie ma po co chodzić na dół, aby z kimkolwiek porozmawiać, bo wszyscy na pewno spali. 

- No to nieźle, Croft - wymamrotała do samej siebie i spięła włosy w niskiego kucyka, aby jej nie przeszkadzały. Westchnęła ciężko i wyszła na balkon, pocierając przy okazji swoje ramiona. W pokoju było ciepło, a chłodne powietrze jakie w nią uderzyło, sprawiło, że dreszcze zaczęły biegać w górę i w dół po jej kręgosłupie. 

Lara oparła się o barierkę i założyła kosmyk włosów za ucho. Rozejrzała się dookoła, ale nie było niczego podziwiać. Dookoła panowała cisza, którą zakłócił kot biegający gdzieś po ulicach. Brytyjka na moment zawiesiła na nim oko, ale szybko zniknął w ciemnościach i za chwilę usłyszała jak coś się tłucze w śmietniku nieopodal. Uznała, że pewnie gonił mysz, czy coś innego, co miało być jego kolacją. Brunetka splotła ze sobą dłonie i westchnęła cicho. Usiłowała zwrócić swoje myśli w odpowiednią stronę i zająć się poszukiwaniami Konstantina, ale jakoś nie była w stanie. Wewnętrznie czuła niechęć do tego wszystkiego, a także coś, co podpowiadało jej, że może powinna dać sobie spokój i znaleźć coś innego, przez co będzie mogła oczyścić swoje nazwisko. Jednak z drugiej strony nie chciała tak łatwo odpuszczać i dawać za wygraną, bo to nie było w stylu Croftów. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ojciec nie pochwaliłby takiego zachowania, a także użalania się nad sobą, ale pierwszy raz była tym wszystkim rozdarta. Nie miała pojęcia, jak miałaby się zachować. 

- Jak tak stoisz i milczysz, to da się ciebie znieść, wiesz? - usłyszała za sobą, a po chwili czyjaś ręka znalazła się na jej ramieniu. Brytyjka zareagowała instynktownie i choć najpierw podskoczyła ze strachu, to wykorzystała to, czego nauczyła się na kursie samoobrony. Jonah kiedyś ją na to namówił i była mu za to wdzięczna. Nieznajoma już po paru chwilach leżała na podłodze, a Lara przygniatała go swoim kolanem jeszcze mocniej. W dodatku wykręciła mu rękę na plecy, co mogło być bolesne. - Jezu, kobieto, zlituj się nad kaleką.

danger • croft x drakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz