Piper McLean

3.3K 122 10
                                    

Percy, Hazel i Frank dołączyli do reszty niedawno. Piper musiała przyznać, że Percy był przystojny. Razem ze wspaniałymi morskimi oczami, niemal czarnymi jak smoła włosami, z pocałowaną słońcem skórą i muskularnym ciałem wyglądał jak bóg.

Kiedy zobaczyła go z Annabeth pomyślała, że są parą idealną. A teraz się kłócą. Głośno. Znowu. McLean westchnęła na swoim miejscu obok Jasona i obserwowali ich kłótnię.

- Nie brzmi to za ciekawie. - stwierdził Jason, a ona pokiwała głową w zgodzie.

- To byłoby... niezręczne, gdyby teraz zerwali. - stwierdziła, martwiąc się.

- To nie tak Annabeth!

- Właśnie tak! Myślisz, że tego nie widzę?! Jesteś skończonym idiotą! Έρεε ες κόρακας!

Zrozumiała to jako idź do wron, ale miała przeczucie, że to jest znacznie gorsza obraza niż to co zrozumiała. Annabeth rzucała przekleństwa i wściekłe pytania, ale Percy milczał. 

Nie walczył. Kiedy otwierał usta, zagłuszała go. W końcu z krzykiem "nienawidzę cię" pobiegła do swojego pokoju, a Percym za nią. Próbował skłonić ją do otwarcia drzwi, ale mu się nie udało po kilkunastu minutach osunął się po ścianie, chowając głowę w dłonie.

- Co ja zrobiłem. - szepnął, a jego głos był przesiąknięty bólem i smutkiem.

Piper zrobił się ich żal, mało jaka para jest wciąż razem po takiej kłótni. 

Wszyscy prócz Annabeth i Percy' ego byli w jadalni. Od czasu kłótni żadne z nich nie opuściło swoich miejsc.

- Percy i Annabeth nie przyjdą?

- Nie słyszałeś ich kłótni, Leo?

- Znowu się pokłócili? Nawet dobrze to znów słyszeć.

Spojrzała na trenera Hedge ze zszokowaną miną.

- Nie patrz się tak, to u nich normalne. Dziękować bogom nie pokłócili się mocno.

- To było normalne? - głos Jasona był pełen niedowierzania.

- Ta... Zdarza się co najmniej raz dziennie.

Usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi, ale zanim ktokolwiek mógł zareagować głos Percy'ego rozległ się po całym Argo II.

- Annabeth, przepraszam. To całkowicie moja wina i powi...

- Nie. Nie powinnam była się o to wściekać, przecież nie prosiłeś Hery o porwanie. Ja też prze...

Nagle zamilkła.

- Zapewne się całują. - odezwał się Hedge, zresztą niezbyt zadowolony.

- Kiedy obudziłem pamiętałem dwie rzeczy. Jedna moje imię i nazwisko oraz jeszcze jedno imię. Annabeth. Nie wiedziałem kto to, dlaczego pamiętam akurat to, ale czułem. Czułem, że mi na niej zależy, że chcę o niej pamiętać... Czułem moją miłość do niej.

Piper miała łzy wzruszenia w oczach, nawet jeśli nie byłaby córką Afrodyty uznałaby to za wspaniałe. Może to niebyła ich ostatnia kłótnia, ale wiedziała, że nieważne jak bardzo by się kłócili, zawsze będą razem.


Poznaj Percabeth - One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz