Perspektywa: Liam
Byłem strasznie zły na Mike'a. Ja rozumiem, że się troszczy i chciałby dla mnie niewiadomo jaką alfę, ale kocham Bercika, takiego jakim jest i to się nie zmieni.
Gdy trochę się uspokoiłem, zaczynałem żałować tego, że powiedziałem bratu iż go nienawidzę. To nie jest prawda.
Jest najlepszym bratem na świecie! Chociaż przesadza!Muszę go szybko przeprosić!
Uchyliłem drzwi, ale nagle usłyszałem czyjś szloch. To niemożliwe, aby Mike płakał. On jest na to za silny.
Podszedłem po cichu do barierki przy schodach. Na środku salonu stał Mike, przytulając do siebie z troską Theo, który płakał okropnie.Oni tak do siebie pasują...
- Ja już...już nie mo-mogę tego robić. - wychlipał poprzez głośny płacz chłopak w koszulkę mojego brata.
- Ciii. Jestem przy tobie. - ciemnowłosy czule zaczął gładzić go po plecach.
Postanowiłem zostawić ich samych. Bardzo mnie ciekawił powód smutku Theo, ale nie powinienem podsłuchiwać, bo wygląda to na poważną sprawę.
Wróciłem do pokoju, narzuciłem na siebie różową bluzę w białe serduszka i otworzyłem okno. Lekko się cykałem, ale wystawiłem jedną nogę za ramę, a potem drugą. Złapałem się drewnianej belki po czym opuściłem na dół. Do ziemi zostało mi może z pół metra, więc puściłem się i wylądowałem bez przeszkód na dwóch nogach.
Stęskniłem się za Bercikiem. Wiem, że widziałem go już dzisiaj, ale to nie wystarczało. Czułem się jakbym nie mógł funkcjonować bez niego. Nie mógł żyć.
Szybkim krokiem dodarłem w krótkim czasie do uliczki. Wszedłem do budynku. Wyczułem zapach Carlosa oraz ten najważniejszy, Mojego Brett'a. Chciałem wspiąć się po schodach, ale nagle ktoś złapał mnie w pasie i wciągnął do pustego, małego pokoju obok. Przestraszyłem się mocno, ale poczułem silny, znajomy zapach alfy i uspokoiłem od razu.
- Co robisz? Prawie zawału dostałem. - burknąłem cicho.
- Palę, nie widać? - chłopak zaciągnął się dymem, po czym rzucił peta niedbale na zniszczoną podłogę i położył mi dłonie na biodra, przyciskając do ściany - Chodzisz sobie po mieście od tak, hmm? A jak jakaś alfa mi ciebie ukradnie? Trzeba coś z tym zrobić, nie sądzisz? - wymruczał mi przy uchu.
Oddech mi przyspieszył, tak samo jak serce. Poczułem ucisk w brzuchu i dodatkowo nogi się pode mną ugięły. Co ten Bercik we mnie wywołuje?
- Co takiego? - spojrzałem mu w te cudowne oczy.
- Oznaczę cię. - wyszeptał mi prosto w usta.
O tak! Pragnę tego!
Zdjąłem z siebie szalik Thomasa. Nie będzie mi już i tak potrzebny, bo Mike o wszystkim wie. Odchyliłem głowę na bok, odsłaniając prawą stronę szyi. Alfa zamruczał z zadowoleniem, a następnie pochylił i zaczął składać mi na skórze niesamowicie przyjemne pocałunki.
- Mmmm...Brett. - wyjąkałem, czując jak robi mi się gorąco.
- JAK ZAMIERZACIE SIĘ TAM PIEPRZYĆ NA DOLE, TO JA WYCHODZĘ! - usłyszałem nagle wrzask Carlosa.
- Kurwa, zamknij się i nie przeszkadzaj! - odkrzyknął mu Bercik.
- WYCHODZĘ! - zdecydował jednak.
Uśmiechnąłem się lekko. Zaczynałem lubić tę betę. I polubiłem Theo. A Bercika kocham nad życie. Co z tego, że to stado nic nie ma? Ja chcę być jego częścią.
Brett ponownie pochylił się i znowu zaczął całować moją szyję. Zjeżdżał coraz niżej i niżej, aż w końcu zatrzymał się w miejscu łączenia się szyi z ramieniem. Tworzył tam jakieś skomplikowane wzorki językiem, przez co zadrżałem na ciele.- Podobno oznaczenie partnerów więzi nie boli, a jest bardzo przyjemne. Sprawdzimy? - spytał cicho z ustami przy mojej skórze.
- Och, tak, Bercik. - zgodziłem się od razu.
Moje słowa chyba podziałały na niego jak płachta na byka, bo chwycił mnie mocno w pasie, a potem poczułem jak wbija zęby w moją skórę. Na początku zabolało okropnie i omal nie krzyknąłem, ale zaraz potem po moim ciele rozeszło się cudowne ciepło. Jęknąłem, łapiąc alfę za włosy i dociskając jego głowę jeszcze bardziej do mojego ramienia. Było mi naprawdę niezwykle przyjemnie. Brett trwał tak przez jakiś czas, wpuszczając do mojego organizmu swoją esencję. Oczywiście przy okazji zdążył zmacać mi dokładnie tyłek przez spodnie.
Mój kochany zbok.
Oderwał się delikatnie od mojej skóry, po czym przejechał językiem po ranie, a następnie wyprostował się, patrząc mi w oczy. Jego tęczówki jeszcze przez sekundę świeciły się na czerwono, ale zaraz potem zgasły, przybierając normalną pochmurną barwę nieba.
- Jesteś cały Mój. - uśmiechnął się z zadowoleniem.
- A ty Mój. - odpowiedziałem, czując już pojawiający się w moim własnym zapachu, zapach Brett'a - Mogę tu dziś zostać? - poprosiłem, wykorzystując fakt, że mężczyzna ma dobry humor.
- Mowy nie ma. To nie jest miejsce dla ciebie, Liam. Nie pozwolę, żebyś nocował w melinach. A czas rui to był wyjątek. - oznajmił głosem nie przyjmującym sprzeciwu.
- Ale ja nie usnę bez ciebie. - burknąłem markotnie.
- Więc pójdę z tobą do domu. - zdecydował.
- Naprawdę? - ucieszyłem się - A Mike? - przypomniałem sobie o nim.
- Olejmy go. I tak już jesteś Mój, kochanie. - wzruszył ramionami, a ja zachichotałem, gdy uniósł mnie w górę.
Połączyliśmy nasze usta w jedność. Alfa od razu wkradł się językiem do mojej buzi, na co ulegle mu pozwoliłem.
On jest dla mnie całym światem.
I kocham, gdy mówi na mnie "kochanie".
Złapał mnie za pupę i ścisnął mocno, na co jęknąłem mu w wargi. Całował mnie jeszcze przez chwilę, po czym przerwał, musnął jeszcze raz ustami znak połączenia i odstawił na ziemię.
- Zamarzniesz mi tu zaraz. Chodź. - chwycił moją rękę.
Idąc w stronę domu, Brett ani na chwilę nie puścił mojej dłoni. Było mi tak dobrze z nim u boku. Czułem się kompletny. Wiedziałem, że Mike na pewno mocno się wkurzy, ale to moje życie i ja je układam po swojemu. Podziwiałem również odwagę Bercika. Szedł ze mną do domu, bo nie chciał, abym spał sam i za nim tęsknił. Nie obchodziło go czy dostanie opierdol od mojego brata, patrzył tylko na mnie. To było strasznie kochane z jego strony.
- To co? Jesteś pewien? - spytał, gdy zatrzymaliśmy się przed drzwiami.
- A ty? - upewniałem się.
- Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko, kochanie. - uśmiechnął się przepięknie tak jak lubiłem - Tylko istnieje opcja, że twój brat wywali mnie na zbity pysk. - dodał rozbawiony.
- To wtedy wejdziesz oknem. - zachichotałem, po czym otworzyłem drzwi.
Weszliśmy do salonu i normalnie mnie zamurowało na moment. Mike leżał na kanapie, na nim siedział Theo, całując go, a jak tylko usłyszał, że weszliśmy, spierdolił się na podłogę z głośnym hukiem.
- Co do...- zaczął zszokowany Brett, a ja w przeciwieństwie do niego zacząłem skakać z radości.
- TAK! WIEDZIAŁEM! - pobiegłem do Theo i przytuliłem go mocno - ZOSTANIEMY RODZINĄ! - ucieszyłem się.
- Liam...- Mike podniósł się z kanapy, patrząc na mnie z niedowierzaniem oraz złością - Czy ty do chuja jesteś oznaczony? - spytał, zaciskając ręce w pięści.
Ojej...
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
W załączniku: Brett
NOTKA OD AUTORA
Ach Mike, jeszcze dużo rzeczy nie wiesz xdAve!
😈🔨
CZYTASZ
Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)
FanfictionPisane w roku: 2018/2019 Thomas ucieka z rodzinnego miasta ze swoim przyjacielem Liam'em i jego bratem Mike'm. Rodzice chcieli oddać go jakiemuś obrzydliwemu, staremu alfie, dlatego chłopak postanowił odejść ze stada. W nowym miejscu omega spotyka a...