🌹ROZDZIAŁ 48🌹

10.1K 723 686
                                    

Perspektywa: Logan

Wróciłem wcześniej z kliniki do domu. Nathan podobno chciał złączyć stado Parkera z naszym i zaprosił ich dziś do nas. Ja sam ostatnio w ogóle nie miałem czasu na nic. Za dużo obowiązków mam na głowie. Dodatkowo prowadzę tę ciążę Liama, ale na szczęście chłopak jest zdrowy i oba zarodki również.

- Hej. - przywitałem się z Cody'm, który kroił na kawałeczki ciasto w kuchni - Gdzie Kendall? - spytałem.

Zaniedbałem przyjaciela i dobrze o tym wiem. Było mi głupio z tego powodu. Za każdym razem, kiedy siedzę w klinice, tęsknię za tym głupkiem. Okropnie tęsknię.

- Wyszedł niedawno, ale mówił, że niedługo wróci. - odpowiedział omega.

Pokiwałem ze zrozumieniem głową, po czym udałem się do salonu. Usiadłem na kanapie. Postanowiłem poczekać na przyjaciela. Ostatnio prawie się nie widzimy, a skoro dziś wziąłem wolne, to po tym całym spotkaniu ze stadem Parkera, może byśmy obejrzeli we dwójkę jakiś film, albo gdzieś wyszli.

Usłyszałem kroki, więc spojrzałem w kierunku schodów. Schodził z nich Joe z zadowoloną miną.

- A gdzie Scott? - Cody wyjrzał z kuchni.

- Przykułem go do łóżka. - oznajmił szczęśliwy.

- Po jaką cholerę? - zdziwiłem się.

- Przynajmniej będzie grzeczny i nie narobi przypału przed Parkerem. - wzruszył ramionami.

- Joe, idź po niego. Tak się nie robi. - nakazał mu Cody.

Zaraz potem drzwi wejściowe się otworzyły i każdy skupił się na Nathanie. Wszedł do środka w towarzystwie dwóch alf, trzech omeg i bety, no i oczywiście Dylana. Spojrzałem niepewnie na Brett'a. Trochę się go bałem. Pamiętam jak widziałem alfę czasami na ulicy. Wyglądał wtedy jakby miał kogoś zabić. Ale gdy przychodzi z Liamem na wizyty, jest spokojny i w sumie miły. Zdziwił mnie natomiast zapach Theo. Kiedy widywałem go czasami w towarzystwie tego dilera, co słynie z handlu dragami na całe miasto, mógłbym przysiąc, że pachniał betą.

- Hej. - przywitałem się, gdy każdy zaczął to robić.

Podawałem wszystkim przybyłym dłoń. Oczywiście z Liamem wymieniłem małego przytulańca i zacząłem pytać jak się czuje.

- Jestem cały czas głodny, a tak to w miarę spoko. - odrzekł.

- Zrobię herbatki i dam ci ciasta z wiśniami. - zaproponował z przyjaznym uśmiechem Cody.

- Ciasto! - wykrzyczał wesoło Liam i to wcale nie było dziwne, że wykrzyczał to razem z Dylanem.

Wydaje mi się, że szatyn je więcej słodyczy niż brzemienna omega.

- Hejka! - usłyszałem znajomy głos wraz z dźwiękiem otwieranych drzwi i uśmiechnąłem się mimowolnie.

Spojrzałem na swojego najlepszego przyjaciela. Od razu uśmiech zszedł mi z twarzy, kiedy zobaczyłem, że jest w towarzystwie bardzo ładnej dziewczyny, którą trzyma za rękę.

- To jest Merry. - przedstawił omegę.

Do moich uszu doszło ciche warczenie i o dziwo okazało się, że to był Cody. Zdecydowanie nie był zadowolony widokiem Merry, więc ustałem koło niego.

- Kto to? - spytałem go szeptem.

- Ona podrywała mi ostatnio Nathana. Mojego Nathana. - wysyczał zły.

- Spokojnie, zajmę się tym. - zdecydowałem.

Cody ewidentnie jest zazdrosny o swoją alfę, ale ja również byłem zazdrosny. Kendall to Mój przyjaciel i nie oddam go żadnej omedze, która szuka sobie osła ofiarnego.

Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz