🌹ROZDZIAŁ 31🌹

10K 736 729
                                    

Perspektywa: Joe

Idąc korytarzem, zatrzymałem się przy uchylonych drzwiach od sypialni Cody'ego, bo przy regale stał Nathan. Musiałem się kitrać przed nim, bo cały czas mnie wypytywał o prawdziwe dane osobowe. Nagle zobaczyłem jak do alfy podchodzi mój omegowy przyjaciel i pociąga go nieśmiało za rękaw. Gdy zielonooki spojrzał na niego, ten wskazał na swoje usta, rumieniąc mocno.

- Nie za bardzo się uzależniłeś od tych buziaków? - zaśmiał się Nathan, ale wziął Cody'ego w ramiona, a potem złączył ich wargi w jedność.

Porzygać się można!

Zbiegłem na dół. Akurat do domu wrócili Logan z Dylem, na co Kendall od razu zareagował.

- Logan! Jak mogłeś zostawić mnie samego na cały dzień?! Nudziłem się! - wyznał ze złością, a potem rzucił na ciemnowłosego tak, aż upadli na podłogę.

- Przestańcie się, kurwa, gwałcić. - skomentowałem pod nosem, przechodząc nad nimi, stawiając duży krok.

- My się tak witamy! Jesteśmy przyjaciółmi! - oburzył się któryś z nich, ale machnąłem na to ręką.

Tsa, a ja jestem aseksualny.

Wyszedłem na podwórko. Dookoła panował mrok i tylko księżyc oświetlał jako tako drogę. Oczywiście mogłem użyć wilczego wzroku i bym widział każdy szczegół, ale wystarczy, że wie o mnie jeden człowiek, nie potrzebuje ich więcej.
A skoro o tym człowieczku mowa, szedłem właśnie złożyć mu wizytę i upewnić się, że mnie nie wsypał. Wątpiłem, że ktoś uwierzy mu, iż widział kolesia zmieniającego się w wilka, ale mógł mnie podjebać psiarni jako mordercę, a tego bałem się najbardziej.

Po niecałych dziesięciu minutach znalazłem się na znanej mi klatce. Podszedłem do drzwi, ale te były zamknięte, tak jak się spodziewałem. Wyjąłem więc wytrych z kieszeni i bez problemu wszedłem do mieszkania.

We wszystkich pomieszczeniach było ciemno. Zapaliłem swoje oczy na czerwono, aby cokolwiek widzieć. Pomyślałem, że po prostu właściciela nie ma w domu, ale potem zobaczyłem go śpiącego spokojnie w łóżku.

W sumie jak tak teraz patrzę, to nawet nawet ten człowieczek.

Zacząłem rozglądać się z nudów po mieszkaniu. Może sam znajdę jakiś kwit, że był na policji czy coś? Szkoda mi było go budzić.

- Bingo. - uśmiechnąłem się z zadowoleniem, gdy zobaczyłem butelkę brandy na szafce.

W dupie z policją, picie ważniejsze.

Zgarnąłem butelkę alkoholu oraz szklankę z kuchni i rozsiadłem się na fotelu, który stał niedaleko łóżka, gdzie smacznie spał sobie właściciel mieszkania. Napełniłem szklaneczkę, po czym upiłem spory łyk.

Mocne. Może być.

Zauważyłem laptopa na stoliku, więc wziąłem go i położyłem na swoich kolanach, po czym uruchomiłem, opierając się wygodniej o fotel.

Na szczęście ten człowieczek nie miał ustawionego żadnego hasła, więc spokojnie wszedłem w wyszukiwarkę, a potem w historię.

Zobaczyłem pierwszy link i omal nie wybuchłem śmiechem.

"Mity i legendy o wilkołakach"

Pokręciłem głową, zarkając z politowaniem na śpiącego chłopaka. Wypiłem do końca alkohol ze szklanki i nalałem kolejną porcję.

Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz