Perspektywa: Carlos
Uchyliłem powieki. Nie wiem co się stało, gdzie jestem. Nie czułem nawet swojego ciała. Obraz przed oczami miałem rozmazany i trudno było mi dostrzec otoczenie. Wiedziałem tylko, że miejsce było ciemnawe.
Przymknąłem znów powieki, a moja głowa opadła w dół. Nie miałem sił. Chciało mi się spać.
W takim stanie znajdowałem się przez chyba jakieś dwadzieścia minut. Następnie otworzyłem oczy i z ulgą zauważyłem, że obraz nabiera kształtów. Okazało się, że byłem w ciemnej piwnicy. Małe okienko prawie zaraz przy suficie tylko potwierdzało moje przypuszczenia.
Nadal nie czułem prawie swojego ciała, ale zobaczyłem w ciemności lekkie kontury liny. Byłem związany.
Uczyli nas, aby być jak najdłużej cicho albo udawać nieprzytomność, by oprawca szybko za nas się nie wziął, bo czas w takich chwilach do momentu ratunku jest na wagę złota, ale ja chciałem dowiedzieć się kto mnie porwał i po co? Czyżby Prescott nas przechytrzył i wszystko wiedział?
Trzeba się przekonać.- Halo?! - wykrzyczałem - Jest tu ktoś?!
Czekałem dość długą chwilę i gdy zamierzałem krzyknąć raz jeszcze, nagle oślepiło mnie jasne światło od żarówki na suficie. Zmrużyłem powieki, w tym samym czasie słysząc skrzypienie zawiasów drzwi.
- Oj. Obudziła się księżniczka. - powiedział mężczyzna.
Uniosłem na niego wzrok, który przyzwyczaił się jako tako do światła. To nie był Prescott.
To był Andrew Taggart. Handlował bardzo dużą ilością narkotyków w tym mieście, ale był poza prawem i nikt nie mógł go zamknąć w kiciu, bo współpracował z tutejszym komendantem. Skorumpowane śmiecie!
- Czego ty chcesz ode mnie? - spytałem.
Nie rozumiem dlaczego miałby mnie porywać diler do cholery! Co jest z nim nie tak?!
- Zawsze to samo pytanie. - westchnął, po czym podszedł do metalowego stolika, który stał w rogu i wziął do ręki strzykawkę.
O chuj! Niedobrze! Znowu mnie naćpa!
- Siedzę w brudnych interesach już dobre pare lat. I wiesz czego się nauczyłem przez ten czas? Że osoby, które najmniej się wyróżniają, mają za uszami więcej złego niż zwykły, poczciwy przestępca. - stwierdził, podchodząc, a następnie uklęknął na przeciwko mnie.
- Nic nie zrobiłem. Nie mam z dragami ani z twoimi interesami nic wspólnego. - odrzekłem.
Andrew zaśmiał się głośno, co tylko mnie wkurzyło. Mam Prescotta do złapania, a ten skurwiel mi tu pierdoli jakieś gówno i porywa, chuj wie po co!
- A czy ja powiedziałem, że to ma związek z moimi interesami? - uniósł brwi w górę.
- To o co ci chodzi? - burknąłem.
- Nigdy się nie wyróżniałeś. Jesteś aż za spokojny i grzeczny. I to mnie w tobie zaintrygowało. Śledziłem cię ostatnio i miałem rację. Masz za uszami bardzo dużo złego, kolego. - pstryknął mnie w nos palcem - Może i jestem draniem, który zajmuje się dilerką i patrzy tylko na siebie, ale nigdy, ale to nigdy...- przybliżył swoją twarz do mojej i patrzył mi w oczy z gniewem - Nie zdradziłbym naszego sekretu światu. A ty poleciałeś do psiarni i wyśpiewałeś im zapewne wszystko. Współpracujesz z FBI. A może nawet tam pracujesz. Wiesz co robię z takimi betami jak ty? - spytał złowrogo.
Nie jest dobrze. Myślałem, że jak nie rzucam się w oczy, to jestem niewidoczny. Zawsze to działało, ale jak widać Andrew nie dał się nabrać. Cóż, przynajmniej myśli, że jestem betą.
CZYTASZ
Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)
FanfictionPisane w roku: 2018/2019 Thomas ucieka z rodzinnego miasta ze swoim przyjacielem Liam'em i jego bratem Mike'm. Rodzice chcieli oddać go jakiemuś obrzydliwemu, staremu alfie, dlatego chłopak postanowił odejść ze stada. W nowym miejscu omega spotyka a...