🌹ROZDZIAŁ 17🌹

10.8K 779 585
                                    

Perspektywa: Thomas

- Co ty w ogóle odwalasz, Liam? I czemu ja się na to godzę? - marudziłem cały czas pod nosem.

- Spokojnie. Wiem co robię. Trzeba się pozbyć Mike'a z domu na pare godzin i Theo na pewno nam w tym pomoże. - wyjaśnił mi jeszcze raz, prowadząc w jakąś uliczkę.

- Ale miałeś powiedzieć dziś Mike'owi o wszystkim, tak? - zirytowałem się.

- Emm...jeszcze jeden dzień można to przeciągnąć. - stwierdził, na co westchnąłem głośno.

- A jutro powiesz to samo? - domyśliłem się.

- Oj cicho już! - nakazał, po czym podszedł do chłopaka w kasku, którego widziałem w dniu wprowadzki przed domem - Ty jesteś...- zaczął Liam, nie wiedząc kto to.

- Carlos Pena. A wy to? - zdziwił się.

- Ja jestem Liam, a to Thomas. - przedstawił nas.

- Aaaa, to ty jesteś ten Liam! Tyle szumu narobiłeś, że o ja pierdole! - stwierdził.

- Mnie też miło cię poznać. - odparł przyjaciel.

Poczułem wibracje w kieszeni, więc wyjąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz.

Od Dylan:

Trwają te przygotowania do ceremonii, a mi się tak bardzo nie chce tu siedzieć:(
Wolałbym spędzić czas z Tobą😍

I ciastkiem!

O! Kupimy sobie kotka i nazwiemy go "Ciastek"!

Przewróciłem oczami, po czym schowałem telefon z powrotem do kieszeni. Spojrzałem przed siebie i okazało się, że w tym czasie jak czytałem sms'y od szatyna, przyszli Brett z Theo.

- Ale nadal nie wiem o co chodzi, Liam. - zdziwił się alfa.

- Muszę zrobić test! Toć ci tłumacze! - wyjaśnił.

- Ale po co ci Theo do tego potrzebny? - spytał.

- Ktoś musi odwrócić uwagę Mike'a. - oznajmił.

- Mowy nie ma! - wybuchł od razu Theo.

- Proszę, Mike pójdzie za tobą wszędzie, a musimy się go pozbyć na trochę z domu. - błagał przyjaciel.

- Nie i koniec! Jeszcze pomyśli, że na niego lecę! - nie zgodził się.

- No, ale...- zaczął ze smutkiem Liam.

- Jezu, nie możesz zamknąć się w łazience, zrobić ten jebany test i tyle?! Przecież Mike nie wbije ci do kibla! - wydarł się nagle Brett - Przestań, kurwa, zawracać mi głowę takimi pierdołami! - dodał ze złością, po czym wyjął paczkę papierosów z kieszeni bluzy.

- Chciałem, żebyś był przy tym, ale skoro nie chcesz, rozumiem. - powiedział Liam drżącym głosem, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę domu.

Dogoniłem go szybko. Spojrzałem na twarz chłopaka. Płakał. Zrobiło mi się go bardzo szkoda.

- Liam...- zacząłem, aby pocieszyć przyjaciela, ale nagle do moich nozdrzy doszedł jego zapach - Poczekaj. - zatrzymałem go - Nie brałeś dziś tabletek? - upewniałem się.

- No przecież mi zakazaliście. Szkodzą dziecku. - wychlipał, wycierając twarz z łez, a potem powąchał swoje ubranie - Dawno nie czułem swojego prawdziwego zapachu, wiesz? Kojarzy mi się z tamtą sytuacją. Nienawidzę tego śmierdzącego aromatu. - skrzywił się i znów kilka łez poleciało mu z oczu.

Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz