🌹ROZDZIAŁ 27🌹

11K 793 845
                                    

Perspektywa: Thomas

- Mam nadzieję, że miło spędziłeś czas? - upewniał się Dylan, gdy zatrzymaliśmy się pod domem Mike'a.

- Naprawdę świetnie się bawiłem. Cody jest cudowny. - wyznałem z uśmiechem.

- Ja też jestem cudowny. - burknął wyraźnie zazdrosny pod nosem.

- Oj, Dylan, ty również. - zaśmiałem się, po czym przytuliłem go krótko.

Nie wiem czemu, ale polubiłem uczucie bycia w jego ramionach.

- Cieszę się w takim razie, Tommyś. Widzimy się jutro, tak? - spytał wesoło.

- Oczywiście. - zgodziłem się.

- To do zobaczenia, Mój chłopaku. - powiedział i nim się spostrzegłem, złożył na moim policzku buziaka.

To było słodkie...na swój sposób.

Chyba.

Ah! Jestem taki zagubiony, że już sam nic nie wiem!

Pomachałem szatynowi, gdy odchodził w stronę miasta, a następnie sam ruszyłem do furtki.

- Ej! Thomas! - nagle ktoś mnie zaczepił.

Spojrzałem w bok. Na deskorolce podjechał do mnie Carlos w kasku na głowie.

- Nie wiesz gdzie moi ziomale? Theo nie widziałem od rana, a Brett po tym jak macał się z Liamem, gdzieś wsiąkł. - wyjaśnił.

- Wiesz...no nie mam pojęcia, ale może wpadniesz na ciepłą herbatę? - zaproponowałem, bo było zimno, a chłopak lekko się trząsł.

- A dostanę coś do jedzenia? - od razu się zainteresował.

- Pewnie. - uśmiechnąłem się.

Mike jest opiekuńczym i dobrym człowiekiem, więc na pewno pozwoli, żeby Carlos trochę u nas posiedział.

Podszedłem z betą do drzwi i po otworzeniu ich, przeżyłem totalny szok. Mike z Theo krzątali się po kuchni i chyba przygotowywali kolację, a Brett z Liamem dokładali drewna do kominka. Na dodatek mój przyjaciel pachniał inaczej! Był oznaczony przez alfę!

- O! Dobrze, że jesteście, zaraz kolacja. - powiadomił Mike, gdy nas zobaczył.

Spojrzałem z niedowierzaniem na Carlosa, a on na mnie z taką samą miną.

- Myślisz, że zostali porwani przez kosmitów, którzy pozamieniali im mózgi oraz wszczepili czipy i teraz są pod ich kontrolą? - zapytał poważnie.

- To bardzo możliwe. - stwierdziłem.

- Apokalipsa zombie też jest możliwa. Wiem coś o tym. - przytaknął.

- Czy wy dobrze się czujecie? - zdziwił się Brett, przysłuchujący naszej rozmowie.

- A wy? Co tu się dzieje w ogóle? - spytałem zagubiony.

- Ten idiota...- zaczął Mike, wskazując na Brett'a - Oznaczył mojego braciszka jak sam czujesz, więc musieliśmy połączyć nasze stada w jedno. Od dziś tu mieszkasz. - ostatnie zdanie powiedział do Carlosa.

- Ale suuuuuuper. - wyszeptał, promieniejąc na twarzy.

- Ja również się bardzo cieszę! Mam wszystkich, których kocham przy sobie! - wtrącił radosny Liam - Tom, opowiadaj jak było na randce z Dylanem? - podbiegł do mnie w podskokach.

- Ale to nie była randka. - upomniałem.

- To czemu on się ostatnio wydzierał, że jesteś Jego omegą? - zainteresował się Brett.

Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz