W lesie było słychać cichy szum wiatru wiejącego miedzy drzewami oraz świergot ptaków, a w oddali od niewielkiej drewnianej chatki znajdującej się pośród drzew było słychać niewyraźne charczenie zbliżającego się chodzącego trupa. Dwie osoby, które znajdują się w środku chatki były zbyt zajęte aby zwrócić uwagę na cokolwiek innego oprócz nich samych. Budyneczek był nie duży, składał się z jednego dość dużego pomieszczenia, korytarza oraz małego schowka. W głównym pomieszczeniu był stolik z dwoma krzesłami, trochę zniszczona już szafa oraz dwuosobowe łóżko. To miejsce nie było zbyt zadbane, kusz znajdował się prawie na wszystkim oprócz łóżka, a drewno, z którego został wybudowany ten budyneczek na zewnątrz zaczął obrastać mchem przez co powierzchnia prawie cała zzieleniała. Na podłodze w chatce, która wyłożona jest panelami wokół łóżka rozrzucone są ubrania. Kusza oparta jest o komodę stojącą obok łóżka, a łuk zawieszony jest na haczyku przy szafie na przeciw komody. Kamizelka z skrzydłami na plecach leży na ziemi przy nóżce łóżka, na której czubku zawieszona jest czapka baseball'owa.
-To było niesamowite.- jęknęła Amara leżąc obok Daryl'a, który miał przymknięte oczy i oddychał niespokojnie.
-Mhm.- mruknął cicho próbując uspokoić swój nierówny oddech. Ciemnowłosa przeturlała się na brzuch i spojrzała na niego z rozmarzonym wzrokiem przygryzając dolną wargę. Podparła się na przedramionach i przyciągnęła szary materiał aby przykryć swoją górną cześć ciała gdy okrycie zsunęło się trochę z jej ciała.
-Co powiesz na trzecią rundę kochanie?- zapytała zmysłowym głosem przybliżając swoje usta do jego ucha po czym delikatnie je przygryzła.
-Nie sądziłem że jesteś tak niegrzeczna.- jęknął cicho i otworzył swoje oczy aby spojrzeć na nią. Ciemnowłosa uśmiechnęła się niewinnie.
-Cóż... - musnęła palcem jego usta i zaczęła zjeżdżać niżej, po szyi, przez klatkę piersiową i jego brzuch zatrzymując się nad materiałem, który przykrywał jego dolną cześć ciała.- nigdy nie twierdziłam że jestem grzeczną dziewczynką.
-Potrafisz kusić.- mruknął i złapał ją za nadgarstek zatrzymując jej poczynania gdy chciała dłonią zjechać jeszcze niżej .- Ale powinniśmy już wracać. Zbyt długo nas nie ma.
-Oh, przestań.- wywróciła oczami i zabrała swoją dłoń.- Nie ma jeszcze nawet południa. Pewnie cześć jeszcze siedzi w swoich celach. Wątpię by zauważyli naszą nieobecność. Wykorzystajmy tą chwile samotności. W wiezieniu ciężko o prywatność.
-Racja. Ale zawsze można zająć wierze strażniczą.
-Chyba zapomniałeś, że jedna jest zniszczona, a drugą Maggie i Glenn często zajmują. A tu jest w miarę przyjemnie.
-Tam w kącie jest pleśń.- wskazał podbródkiem kąt pokoju.- I ty to nazywasz przyjemnym?- zapytał, a ciemnowłosa wywróciła oczami.
-Bywaliśmy w gorszych warunkach.
Amara przysunęła się bliżej brązowowłosego i pocałowała go namiętnie. Mężczyzna odwzajemnił gest i położył swoje dłonie na jej tali przyciągając ją do siebie jeszcze bliżej jeśli to w ogóle możliwe. Rogers jęknęła mu w usta gdy mocniej ścisnął jej biodra. Daryl wykorzystał to i wsunął język pogłębiając ich pocałunek.
W szybę coś uderzyło przez co Amara pisnęła wystraszona i oderwała się od Daryl'a, który gwałtownie usiadł i zakrył ciemnowłosą ramieniem. Brązowowłosy sięgnął po nóż leżący na komodzie obok łóżka.
-Ja pierdole, głupi sztywny.- jęknęła z frustracji Amara gdy zobaczyła, że szwedacz uderza rękoma o szybę i ociera o nią twarzą poruszając szczęką. Wpatrywał się w nich swoimi martwymi oczami.
CZYTASZ
If I lose you, I lose everything | D.D. | Zakończone
FanficJest to kontynuacja książki "Wiecznie żywi". Zdobyli bezpieczne miejsce, które zaczęli traktować jak dom. Ale czy na pewno będzie ono na stałe? Co się wydarzy? Czy między Amarą, a Daryl'em coś się zmieni? Jakie podejmą decyzje i jak one się...