*32*

1.3K 103 19
                                    

Amara biegła wzdłuż drogi. Padał tak mocny deszcz, że ciężko jej było cokolwiek zobaczyć. Obróciła się za siebie aby zobaczyć ilu sztywnych podąża za nią, ale było ich za dużo by sobie sama poradziła i do tego w taką pogodę. Gdy ponownie spojrzała przed siebie nie wiadomo skąd na jej drodze pojawili się kolejni sztywni. Piorun nagle gdzieś dość blisko uderzył, że przez głośny grzmot i oślepiający błysk była zbyt zdezorientowana przez co próbując uniknąć sztywnych potknęła się. Pech chciał że przez to dosłownie spadła z drogi ponieważ pobocze było bardzo strome. Sturlała się trochę po czym wpadła miedzy krzaki w rowie gdzie było błoto. Zarośla były bardzo duże i geste dzięki czemu całkowicie w nich zniknęła, ale to i tak nie dawało zbyt pewnego bezpieczeństwa dlatego zaczęła czołgać się. Szczęście jednak jej trochę dopisało. Znalazła dosłownie jakąś norę pod korzeniami drzew. O dziwo była dość duża i głęboka wiec bez problemu cała się tak ukryła. Jakimś cudem woda się dostawała się tu, możliwe że przez to że teren jest nie równy. Ciemnowłosa oddychała niespokojnie. Była cała brudna i mokra, ubrania lepiły się do jej skóry co nie było niczym przyjemnym. Ale mimo warunków była bezpieczna. Z dala od szwedaczy, którzy ruszyli w kierunku tylko sobie znanym i stracili zainteresowanie jej osobą oraz ta nora chroniła ją również przed burzą. Miała chwile na przemyślenie wszystkiego. Obawiała się że Daryl wydostał się z bagażnika i postanowił ją gonić. A przez to naraził by siebie i pewnie Beth, która sama by nie została w pojeździe. Dlatego liczyła że dobrze udało jej się zabezpieczyć samochód by się nie wydostali, ani też by sztywni się do nich nie dorwali.

Prychnęła pod nosem gdy chyba dopiero teraz do niej doszło, że właśnie siedzi w jakiejś norze. Nie spodziewała się że kiedykolwiek będzie cieszyć się, że znalazła norę, która właśnie uratowała jej życie. Pokręciła głową uśmiechając się pod nosem. W tle nadal było słychać grzmoty oraz charczenie szwedaczy, ale ciemnowłosa nie czuła się zagrożona przez to. Teraz zaczęła zastanawiać się do czyjej nory się wkradła przez co jej uśmiech zelżał i zmarszczyła czoło. Jeśli mieszka tu jakieś zwierze to na pewno nie jest ono malutkie. Obróciła głowę w bok gdzie w głąb ziemi ciągnie się dalej nora, ale jest znacznie węższa. I wtedy coś usłyszała, ciężko było jej określić co to był za dźwięk bo był mało wyraźny i zagłuszony przez burze. Rogers wytężyła bardziej wzrok by zobaczyć coś w ciemnościach, ale bezskutecznie. I dopiero w tym momencie zdała sobie sprawę, że ma za paskiem spodni schowaną latarkę. Wyciągnęła ją i potrząsnęła trochę po czym włączyła światło. Gdy poświeciła w głąb zobaczyła, że na końcu nory siedzą dwa dorosłe borsuki. Zwierzęta ściskały się blisko siebie i wpatrywały się w nią, widać że bały się, ale niestety nie miały jak uciec. Kiedyś gdy jeszcze jej dziadek żył razem z wujkiem polowali na takie zwierzęta oraz na inne również. Dziadek mówił, że ich tłuszcz jest bardzo zdrowy i ma nadzwyczajne właściwości lecznicze. Ale teraz gdy ma doświadczenie lekarskie wie, że to nie do końca prawda. Faktycznie ich tłuszcz jest zdrowy, ale mitem jest to że ich tłuszcz może człowieka wyleczyć z jakiś chorób.

Ciemnowłosa przekierowała światło w innym kierunku aby nie razić po oczach tych i tak wystraszonych zwierzaków. Lepiej aby nie miały wścieklizny, pomyślała kątem oka przyglądając się borsukom. Los jej dopisał, nie tylko udało się znaleźć kryjówkę to jeszcze będą mieli co jeść.

Wspomnienie

Osiemnaście lat temu

-Denerwujesz się, skarbie?- zapytał starszy mężczyzna w myśliwskim kapeluszu i z strzelbą zawieszoną na ramieniu. Dziewczynka na około jedenaście lat zaprzeczyła głową. Staruszek uśmiechnął się do niej ciepło co ona odwzajemniła i poprawiła ramiączko swojego podróżnego plecaka gdy zsunęło jej się z ramienia.

If I lose you, I lose everything | D.D. | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz