*53*

1.1K 79 9
                                    

Amara razem z Beth doszły do domu o białych ścianach, który stał się punktem medycznym Alexandii. Tu trzymają leki, opatrunki i podobne tego typu rzeczy. Obie weszły do środka gdzie zastały mężczyznę o ciemnych blond włosach. Gdy je zauważył wstał z krzesełka, na którym siedział i podszedł do nich.

-Amara i Beth, tak?- przytaknęły mu głową.- Jestem Pete Anderson. Przed apokalipsą byłem chirurgiem, ale pewnie Deanna już wam o tym wspomniała.- powiedział mężczyzna przyjaznym tonem głosu.

Wnętrze było skromnie uszykowane. Stało kilka jasnych mebli i łóżek, nic nadzwyczajnego.

-Nie ma tu za wiele rzeczy wiec nie mam co wam pokazać. Tam jest nasz zapas leków, opatrunków, narzędzi medycznych.- wskazał stojące po lewej stronie szafki i półki.- Nie mamy żadnych maszyn.

-Dlaczego?- zapytała Beth.

-Nikt nie był na tyle odważny aby ryzykować życie dla jak to oni określili "głupich maszyn". Co z tego że rentgen bardzo by się przydał, zwłaszcza gdyby ktoś złamał sobie jakąś kończynę. I do tego nie opłacało się ściągać sprzętu skoro nie byłoby czym go zasilić. Jest tu światło, ale potrzebny byłby dodatkowy zasilacz aby starczyło energii i aby nie doszło do przeciążenia. Niestety nikt nie wpadł na pomysł jak ten problem rozwiązać.

-Mamy kogoś kto możne coś na to poradzić.- stwierdziła Amara. Eugene na pewno coś by wymyślił wiec później poprosi go o pomoc. A zdobycie sprzętu przy pomocy jej ludzi będzie łatwizną. Wiec szybko to miejsce będzie przypominać prawdziwy szpital, a nie jakąś norę z samymi łóżkami.

-Na górze coś jest?- zapytała Beth podchodząc do schodów prowadzących na piętro.

-W jednym pokoju stoi parę łóżek, ale pozostałe są puste. Na strychu  oprócz kilku pudeł nie ma nic. Trochę kiepsko z zaopatrzeniem, ale jak na razie nie było nam to potrzebne. W zasadzie to siedzenie tu to umieranie z nudów. Zwykle przebywam w domu. I dopiero gdy ktoś się zgłosi z jakąś dolegliwością przychodzę tu. Wiec nie przedłużając bawcie się dobrze.- blondyn zdjął swoją kurtkę z krzesełka po czym założył ją i skierował się do wyjścia.

-Gdzieś idziesz?

-Nie jestem wam potrzebny. Poradzicie sobie. I tak pewnie nikt nie przyjdzie tu.- stwierdził Pete po czym wyszedł z budynku zostawiając je same.

-Dziwny typ.- powiedziała Beth siadając na jednym z łóżek. Podskoczyła na nim sprawdzając jego wygodę.- Co robimy? Myślałam że będzie ciekawiej.

-Deanna przydzieliła nas do punktu medycznego. Jedyną frajdą w tym miejscu to leczenie i opatrywanie rannych. Ale myślę że to miejsce przejdzie metamorfozę.

-Pojedziemy na wypad?

-Tak, ale nie dziś. Pogadam z innymi. Znajdziemy jakiś szpital czy coś. Zabierzemy sprzęt, a Eugene pomoże przy zasilaniu.

-Ale na razie będziemy się nudzić?

-Zgadza się.- mruknęła ciemnowłosa podchodząc do szafek z zaopatrzeniem medycznym. Zajrzała do środka i stwierdziła, że ilość leków czy opatrunków jest całkiem zadowalająca, przynajmniej to jest na plus.- Nie musisz tu ze mną siedzieć.

-Wiem, ale Noah poszedł z Tarą, Ivy i Glenn'em i jakąś dwójką na wypad. Deanna im to przydzieliła wiec nie miałabym nic innego do roboty.- blondynka opadła na plecy wpatrując się w sufit.

-Zaprzyjaźniłaś się chyba z Noah, co?- ciemnowłosa oparła się tyłem o szafkę zerkając na jasnowłosą.

-Tak, jest dobrym chłopakiem, potrafi być zabawny.

If I lose you, I lose everything | D.D. | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz