Jess została u Josha, aby upewnić się, że da sobie radę z tym wszystkim, bo nie wyglądał najlepiej.
Dean z Casem ruszyli natomiast w stronę domu, do którego chłopak chciał się dostać jak najszybciej. W tygodniu nie miał czasu porozmawiać z Samem, a w weekendy go nie było. Wiedział, że z Samem nie było dobrze i nawet jeśli miał problem, żeby mu zaufać... to wciąż był jego brat i czuł, że powinni wreszcie porozmawiać. Potem znowu nie będzie okazji. Jeśli się pośpieszy, będą w domu przed ósmą wieczorem, a to dawało mu możliwość rozmowy z Samem.
- Dean, w porządku? - spytał Cas, widząc, że czymś się martwi.
- To ja ciebie powinienem o to spytać - odparł. - W końcu to twój sekret poznał Josh i...
- Zaakceptuje to. To dobry chłopak.
Dean westchnął.
- Mam nadzieję. Ale czemu mam wrażenie, że popełniliśmy błąd?
Cas położył dłoń na jego ramieniu.
- I tak kiedyś by się dowiedział. Lepiej, że dowiedział się tego od nas.
Chłopak skinął głową i położył dłoń na kolanie Casa, zerkając na niego.
- Nie mówmy nikomu więcej - poprosił. - I tak mam wrażenie, że za dużo osób wie...
- Dobrze - zgodził się od razu.
Dean uśmiechnął się delikatnie. Bał się, że kiedyś powiedzą komuś, komu nie powinni. Do tej pory żałował, że Sam zna prawdę, bo dzięki temu John wszystko zrozumiał i gdyby nie interwencja Nieba... nawet nie chciał myśleć co by było, gdyby Niebo po ostatnim buncie nie było im przychylne.
Dojechali do domu krótko po ósmej, więc zarówno Bobby jak i Sam nie spali.
- Tak wcześnie? - spytał Bobby.
Dean wzruszył ramionami.
- Wyjechaliśmy od razu po koncercie - odparł pochodząc do ojca, aby go przytulić.
- Wszystko w porządku? - spytał Bobby. - Wyglądało jakbyście płakali na scenie, gdy Cas do ciebie dołączył.
- Bo płakaliśmy - przyznał Cas.
- Wspomnienia - wyjaśnił Dean. - To było ciężkie pół roku.
Bobby skinął głową.
- Wiem - odsunął się od syna i objął Casa. - I jestem dumny, że to przetrwaliście.
Obaj uśmiechnęli się, a Dean objął swojego narzeczonego, kiedy Bobby się od niego odsunął.
- Walczyliśmy dla siebie nawzajem - odparł. - Ale to wszystko tylko nas zbliżyło...
- I teraz wiemy, że zawsze będziemy razem, że ze wszystkim sobie poradzimy - dokończył za niego Cas, na co Dean uśmiechnął się i pocałował go w czoło.
- A spróbowalibyście się rozstać - pogroził im Bobby, po czym cała trójka wybuchła krótkim śmiechem.
- Gdzie Sam? - spytał Dean.
- W swoim pokoju.
- Super, idę z nim porozmawiać - stwierdził i podszedł do lodówki po dwa piwa.
- On nie ma dwudziestu jeden lat - zauważył Bobby.
- A to kiedykolwiek stanowiło problem? - spytał ruszając w stronę pokoju brata.
Zapukał w drzwi i wszedł nie czekając na odpowiedź, zastał Sama nad książką.
- Hej - zaczął zamykając drzwi kopnięciem.
CZYTASZ
Anioł Stróż [Destiel AU]
FanfictionDean od zawsze ma wrażenie, że ktoś nad nim czuwa. Nikt mu w to jednak nie wierzy - nawet jego młodszy brat Sam. Z czasem przestaje w to wierzyć, aż do momentu, gdy w najcięższym momencie swojego życia poznaje swojego anioła stróża, Castiela.