33

824 106 22
                                    

Charlie udało się wyciągnąć od Sama, że Cas to zdrobnienie od Castiel, a nie Cassidy jak początkowo sądziła (naprawdę sądziła, że przedstawił się tym imieniem w ramach żartu). Nazwiska nie znała, ale nie było potrzebne zważywszy na to, że chłopców o tym imieniu na świecie było zaledwie trzystu piętnastu, a w wieku zbliżonym do Casa zaledwie czterech.

Szybko jednak się okazało, że żaden z nich w najmniejszym stopniu nie przypomina Castiela, którego znali. Wydrukowała zdjęcia tej czwórki, poszła z materiałami do Sama i pomachała mu wydrukowany zdjęciami przed twarzą. Chłopak spojrzał na nią zdezorientowany.

- Castiel Walker* - pokazała pierwsze zdjęcie. - Castiel Shaw -  pokazała drugie. - Castiel Gray - pokazała trzecie. - I... - podsunęła mu pod twarz ostatnie zdjęcie. - Castiel Carter.

- Nie rozumiem - stwierdził zdezorientowany Sam.

- Czy którykolwiek wygląda ci na naszego Casa?

Dopiero teraz chłopak zorientował się o co chodzi. Był w szoku, że nie znała prawdy - przecież przyjaźnili się w trójkę z Casem i Deanem. Skoro on i Jess wiedzieli... Uśmiechnął się próbując w ten sposób dać upust swego rodzaju stresowi, który zaczął go zżerać od środka. Pogładził skroń.

- Naprawdę żaden z nich ci nie powiedział? - upewnił się i naprawdę nie miał ochoty jej tego tłumaczyć.

Dziewczyna zmarszczyła brwi. Nie bardzo rozumiała co Sam próbuje jej przekazać.

- Nie powiedzieli czego?

- Oczywiście - Sam przetarł twarz dłońmi. Wszystko spadło na niego...

- Cas jest jakimś przestępcą? Używał fałszywego imienia?

Sam zaśmiał się nerwowo. Nie potrafił tego tłumaczyć. Nie był wierzący dopóki nie dowiedział się prawdy o Castielu. A od tego czasu nie minęły nawet dwa tygodnie. Wciąż niewiele z tego rozumiał.

Charlie spojrzała na niego zaniepokojona tym wybuchem śmiechu. O co w tym wszystkim chodziło?

- Lepiej usiądź - powiedział Sam, więc Charlie usiadła na kanapie obok niego. - Próbujesz go znaleźć, ale go nie znajdziesz - zaczął. - Nikt go nie znajdzie, bo nie trzeba go szukać...

- Co ty pleciesz? - zaniepokoiła się. - On nie żyje?

- Co?! Nie - sprostował od razu jej tok myślenia. - Chodzi o to, że on tu jest, Charlie. Przy Deanie.

- Wrócił?! - spytała zdezorientowana i wstała chcąc ruszyć w stronę pokoju chłopaka, jednak Sam zatrzymał ją łapiąc dziewczynę za ramię.

- Usiądź - powiedział łagodnie i to zrobiła. - Nie wrócił. Nie odszedł. Jest tu. Cały czas odkąd Dean się ocknął.

Charlie pokręciła głową.

- Naćpałeś się czegoś?

- Czy naprawdę ani razu nie powiedzieli nic dziwnego? Nie zachowywali się dziwnie? Nie miałaś wrażenia, że czegoś ci nie mówią lub że nie są szczerzy?

Charlie zastanowiła się przez chwilę i zaczęła analizować ich wszystkie wspomnienia. Jedna rzecz nie dawała jej spokoju i niby otrzymała od Deana odpowiedź, ale rękę dałaby sobie uciąć, że nie była szczera. Ale to było głupie. Może po prostu się speszył?

- Jedna rzecz, ale to idiotyczne, Sam - stwierdziła.

- Uwierz, że nic mnie już nie zdziwi - zapewnił ją. - Mów.

Dziewczyna pokręciła głową.

- Często nazywał Casa swoim aniołem stróżem.

Sam zacząć bić brawo, a Charlie zgłupiała. Nie rozumiała. Miała wrażenie, że to jakiś głupi żart.

Anioł Stróż [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz