- Siemanko! - Dean podskoczył słysząc znajomy głos z tyłu i zjechał na sąsiedni pas ruchu w ostatniej chwili ratując się przed wypadkiem z samochodem jadącym obok.
Nie tylko on spanikował - Charlie, Bobby, nawet Cas przestraszyli się gwałtownego objawienia archanioła.
- Gabriel.
Wszyscy próbowali uspokoić oddech, a Dean skupić się na drodze.
- Co tu robisz? - spytał ostro.
- Właśnie pomogłem wam z Samem, a tak się odwdzięczacie? - spytał udając urażonego. - Mamy problem i to poważny.
- Jaki? - spytał Cas.
- Winchesterowie ubzdurali sobie, że jesteś wart fortunę i chcą cię porwać i sprzedać, braciszku - wyjaśnił Gabriel. - To była nasza szósta interwencja. John postanowił zmienić taktykę, chyba zorientowali się, że Niebo jest przeciwko nim.
- Co masz na myśli?
- To, że w niebezpieczeństwie jest postronna osoba. Konkretniej Jessica Moore. Gdy tylko Sam i John dopchają samochód do domu, pójdą do niej. Domy są zbyt blisko siebie, więc nie mamy szans na interwencję po drodze, ale jest jedna wersja, która może to powstrzymać.
- Mów - powiedział stanowczo Dean.
- Ktoś musi być w domu Jess razem z nią. Gdy pojawi się Sam, powstrzyma go.
Dean gwałtownie zawrócił i w tym momencie zgasł mu silnik. Chłopak poprzysiągł, że Gabriel ma szczęście, że droga była pusta, bo inaczej by go zabił po swojej własnej śmierci. Nieważne, że dusza człowieka w Niebie prawdopodobnie nie da rady zabić archanioła. Znalazłby sposób.
- Hola hola - powstrzymał go Gabriel. - To też przerabiałem. Rozpoznają twój samochód, domyślą się, że jesteście w środku i od razu przejdą do ataku. Nie wygracie, a Bobby zginie. To nie jest jego czas, więc pomyśl, Dean. Kto jeszcze może uratować Jess?
- Nie wiem - powiedział mając wrażenie, że zaraz coś rozwali.
Miał dość. Czemu zawsze coś musiało się schrzanić? Czy kiedykolwiek będą mieli spokój? Jak nie Lisa to John i Sam. Kto następny w kolejce? Tyler?
- Josh? - spytała Charlie. - Kansas nie jest daleko od Lawrence. Jestem pewna, że do niej przyjedzie, jeśli usłyszy, że coś jej grozi. Widać, że mu zależy.
- Bingo - pochwalił ją Gabriel i wrócił wzrokiem do Deana.
- Więc, szwagier. Dzwoń do kumpla i ratuj tę dziewczynę. I najważniejsza kwestia: gdy już aresztują Sama, John będzie się czaił pod domem, chociaż go nie zauważą. Będzie się zastanawiał co poszło nie tak i gdy zobaczy, że Josh wychodzi, zaatakuje, więc chłopak musi zostać do rana. Zrozumiałeś?
Dean nie miał nawet nerwów, by kłócić się o to, że nie jest jeszcze szwagrem Gabriela. Teraz liczyło się dobro Jess i tylko to.
- Zrozumiałem - odparł.
- I bardzo dobrze - powiedział Gabriel oddychając z ulgą. - W takim razie ja znikam. Do zobaczenia. Trzymaj się, braciszku - rzucił do Casa i zniknął.
Dean błyskawicznie wyjął telefon i wybrał numer Josha, który odebrał po dwóch sygnałach.
- Halo?
Dean wziął głęboki oddech. To zdecydowanie nie będzie łatwa rozmowa. Musiał wymyślić coś na poczekaniu, bo przecież Josh w życiu nie uwierzy mu, że właśnie rozmawiał z archaniołem.
- Stary, mam do ciebie ogromną prośbę.
Może dwie godziny po powrocie do domu Jess usłyszała dzwonek do drzwi. Niepewnie ruszyła w tamtym kierunku, bo była sama w domu (rodzice pojechali odebrać babcię z lotniska w Kansas City). Nikogo się nie spodziewała i zaczęła się bać, że to Sam, albo co gorsza John.
CZYTASZ
Anioł Stróż [Destiel AU]
FanficDean od zawsze ma wrażenie, że ktoś nad nim czuwa. Nikt mu w to jednak nie wierzy - nawet jego młodszy brat Sam. Z czasem przestaje w to wierzyć, aż do momentu, gdy w najcięższym momencie swojego życia poznaje swojego anioła stróża, Castiela.