12: Wielki powrót - Poprad City.

5K 246 1
                                    


    Czułam, że coś jest nie tak, że dzieje się coś złego. Bruno nie odpowiedział na list, nie dał nawet znaku życia Maryśce, która czekała na jego dalsze kroki. Obie martwiłyśmy się o niego tak bardzo, że postanowiłyśmy zacząć działać. Spakowałam swoje rzeczy i wsiadłam w samochód, by wrócić do Polski i z nim pogadać, by móc go zobaczyć i przytulić. Wiem, że nie miał pojęcia, jak bardzo za nim tęskniłam i co w tamtej chwili czułam, ale liczyłam, że zrozumie moją nieobecność. W drodze powrotnej tuż za Krakowem zadzwoniła Monika:

- Leška... To już koniec. - oznajmiła podminowana.

- Maryśka? Proszę Cię, nie strasz mnie i mów o co chodzi... - powiedziałam przełączając telefon na głośnik.

- Zwolnił mnie, rozumiesz? Przekabacili go całkowicie. Zwyzywał nas od szmat i kazał więcej nie pokazywać się na oczy, czujesz to?

- Ale... Jak to?

- Nie wiem, nawet mi tego nie wytłumaczył. Wszedł do restauracji nad ranem z Sonią i kazał mi wypierdalać... Powiedział, że jeśli jeszcze raz zobaczy nas w pobliżu swojej restauracji, to nas pozabija. - popłakała się. - Powiedział, że go oszukałyśmy, że jeśli spotka nas na ulicy, to nas zabije...

- Odzyskał pamięć?

- Nie mam pojęcia, ale jeszcze nigdy nie widziałam go tak wściekłego...

- Nie martw się, wszystko załatwię. - rozłączyłam się.

Czułam, że coś się dzieje, ale nie miałam pojęcia, że Soni znów się udało.
Wracałam do Warszawy niemal jak błyskawica, musiałam go odzyskać, musiałam jakoś to naprostować, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że mogę nie mieć już żadnych szans.
Dojechałam do mieszkania o osiemnastej i jeszcze tego samego wieczora do niego zadzwoniłam, bałam się tej rozmowy, ale to było jedyne wyjście z tej sytuacji.

- Halo? - usłyszałam głos, usłyszałam ten głos, którego nie słyszałam tak dawno.

- Zanim się rozłączysz albo zaczniesz krzyczeć, wysłuchaj mnie... Musisz sobie przypomnieć, rozumiesz? Jeśli tego nie zrobisz, to wszystko stracisz...

- Jaki ty masz kurwo tupet... Nie muszę sobie nic przypominać, bo wszystko pamiętam i wiem, czego chcesz.

- Jeśli wszystko byś pamiętał, to na pewno byś tak nie mówił. A wiesz dlaczego? Bo mnie kochasz, a ponadto dobrze wiesz, że ja nic od ciebie nie chcę. - po policzkach pociekły mi łzy, które kapały powoli na podłogę. Zaczynałam tracić nadzieję, ale nadal się nie poddawałam.

- Nie bądź śmieszna. Dobrze wiem, co sobie wykombinowałaś więc możesz już przestać.

- Musisz sobie przyp... - nie dokończyłam, a on po prostu się rozłączył.

W tym momencie odłożyłam telefon.

Wiedziałam, że jedyną nadzieją jest odzyskanie pamięci w jak najszybszym czasie, jeśli mu się nie uda, to straci dosłownie wszystko.

Czekałam z utęsknieniem. Dzień po dniu wypatrywałam jego auta za oknem, ale nigdy go tam nie widziałam, wpatrywałam się w telefon, ciągle oczekując połączenia, ale on nie zadzwonił. Nie widziałam go na mieście, nie widziałam go w żadnym sklepie, nie widziałam go nigdzie.

***

- Co ty tu robisz? - zapytałam, otwierając drzwi.

- Przyjechałam, nie wpuścisz mnie?

- Wejdź. - kobieta wtargała swoją walizkę do środka i stanęła, niezręcznie się rozglądając po salonie.

- Dostałam adres od Pani z domu dziecka... Na początku nie chciała mi podać, ale...

- Usiądź i powiedz mi, po co tułałaś się tutaj tyle kilometrów... - wstawiłam wodę na gaz i usiadłam obok niej. Byłam bardzo ciekawa tego, co sprowadziło moją matkę aż tutaj.

- Przyjechałam porozmawiać i spróbować jakoś Cię przekonać do siebie. Wiem, że postąpiłam bardzo nieodpowiedzialnie, ale jesteś moim dzieckiem i chciałabym mieć z Tobą kontakt, chciałabym dowiedzieć się, jaka jesteś, co lubisz i co robisz.

- Mówiłam Ci, że ja nie potrzebuję rodziny... Chciałam poznać tylko prawdę.

- Potrzebujesz nas, a my potrzebujemy cię. Ja wiem, że... Popełniłam błąd i wiedziałam od samego początku, że to największy, jaki popełniłam w życiu, ale wróciłam tutaj, bo Cię kocham, bo chcę cię odzyskać. Brakowało Ci matki, brakowało Ci ojca, a nam brakowało dziecka.

- Jak ty to sobie wyobrażasz? Że nagle będziemy normalną, szczęśliwą rodziną?

- Nie, że będziemy to naprawiać i z czasem naprawdę nią będziemy. Daj nam szansę, mi i ojcu. Oboje popełniliśmy błąd, zrozumieliśmy to dawno temu i chcemy, żeby było tak jak kiedyś.

Zrozumiałam przekaz. Matka chciała, żebym znów była jej córką, żebym wróciła na Słowację i co? Przecież to niemożliwe, ja miałam tutaj swoje życie. Praca, mieszkanie, Maryśka i Bruno, nie mogłam zostawić tego wszystkiego. Budowałam to wszystko od podstaw, bez niej i nie mogłam po prostu tego odstawić. Matka próbowała mnie przekonać do powrotu, Poprad średnio się do mnie uśmiechał i upierałam się przy swoim, ale przemyślałam to wszystko i zdecydowałam zamieszkać z nimi.
Przez tydzień, który u mnie siedziała, poznałyśmy się lepiej i opowiedziałam jej całą historię, o mnie, o Brunie, o swoim życiu. Powiedziała mi wtedy, że powinnam była rozmawiać z nim od początku, by wiedział, ale na to już za późno. Uświadomiła mi, że czas zakończyć ten rozdział, że czas zamknąć za sobą drzwi i zacząć od nowa.

Spakowałam swoją walizkę i wszystko zakończyłam. Porzuciłam swoje dotychczasowe życie dla nowej rodziny i to było najlepsze ,co mogłam zrobić w tamtej chwili. Maryśka radziła mi to samo. Nie było sensu dalej tkwić samej, kiedy odnalazłam rodziców.

Wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy przed siebie. Andrej sam zaproponował matce, by mnie tutaj sprowadziła. Miał wyrzuty sumienia przez te wszystkie lata i wbrew temu, co się wydarzyło, mówił o mnie jak o swoim dziecku.

- On naprawdę tego żałuje i chce ci wynagrodzić wszystkie te lata, kiedy byłaś sama. Przeżywa tą sytuację bardziej niż ja, uwierz mi... przez cały ten czas nie pozwalał nikomu wchodzić do twojego pokoiku, a zanim przyjechałam, zrobił tam generalny remont i będziesz miała naprawdę piękną sypialnię. Zależy mu...

- Cieszę się, ale wiesz, że ja nie znam słowackiego... Nie odnajdę się tam.

- Spokojnie, we wszystkim Ci pomożemy.

Pożegnałam się z Warszawą raz na zawsze i naprawdę zamknęłam te drzwi. Mama miała rację, że ten rozdział powinien być ostatnim, że czas już napisać nową powieść, która zakończy się happy endem.

Na początku podchodziłam do wszystkiego sceptycznie. Nie znałam słowackiego, okolicy, wiedziałam, że się nie odnajdę, jednak rodzice we wszystkim mi pomogli.
Zajęłam swój pokój, który wyglądał lepiej niż całe moje mieszkanie w Polsce. Najwyższy standard, najnowsze sprzęty, dodatki i balkon z kącikiem dla mnie, w dodatku spora garderoba, która była mi potrzebna najbardziej. No cóż, sam ten pokój zachęcał do pozostania w domu, a o reszcie nie wspomnę. Duży basen na podwórku, miejsce do grillowania, altanka z huśtawką i spokojna przestrzeń, jakiej potrzebowałam. Miejsce wydawało się idealne, sporo lokali, gdzie mogłabym mieć pracę i świetna lokalizacja, bo Poprad był naprawdę pięknym miejscem.

Nie zapomniałam o Brunie, nie chciałam zapominać, choć z czasem zdałam sobie sprawę, że to nieuniknione, że któregoś dnia obudzę się i będzie dla mnie kimś nieważnym. Bałam się tego dnia.
 
   
   

ʀᴇɢᴜʟᴀʀ ᴅᴇɢᴜʟᴀʀ / ZAKOŃCZONE ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz