20. Coś co mogę Ci dać.

4.1K 211 7
                                    


      Czułam się cholernie źle. Nie wiem jak miałam patrzeć mu w oczy po tym, co zobaczyłam. Nie dość, że go śledziłam, to jeszcze okłamywałam. To było potworne, ale pilnie chciałam się dowiedzieć kto był w tym worku i co miał na myśli mówiąc, że "robi to dla mnie".
  Nie mogłam tak po prostu podejść i zapytać, bo wtedy na pewno, by się wydało, dlatego postanowiłam troszkę sobie w tym pomóc:

- Może wyjdź gdzieś dzisiaj z kolegami, co? Wyluzuj się trochę, odpocznij od tego wszystkiego i wypij coś. - powiedziałam z uśmiechem prasując jeden z setki jego czarnych garniturów.

- Po co? Chciałbym spędzać każdą wolną chwilę z tobą... - zza gazety wyłoniła się jego łysa głowa. Spojrzał na mnie jakoś dziwnie, conajmniej tak, jakby coś podejrzewał. Chcąc zachować pozory, nadal w to brnęłam:

- Kochanie, spędzamy razem każdą wolną sekundę, minutę, godzinę i dzień, a ja chciałabym żebyś choć przez chwilę poczuł trochę wolności, żebyś nie myślał, że cię ubezwłasnowolniam. - odłożyłam żelazko i usiadłam na oparciu kanapy obok niego. - Jeśli o mnie chodzi, to nie będę miała nic przeciwko, ciężko pracujesz i należy ci się wieczór w klubie...

- Mówisz poważnie, kochanie? Ja myślałem, że kobiety raczej robią wszystko, by ich mężczyźni nie latali po klubach, a tutaj takie coś... - odłożył gazetę i położył dłoń na moim udzie.

- Ja nie jestem typową kobietą... - zaśmiałam się. - Po prostu nie chcę żeby była między nami monotonnia, wiesz o czym mówię, prawda?

- Oczywiście kochanie, ale wydaje mi się, że coś kombinujesz. Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór i chcesz pozbyć się mnie z domu? - zażartował.

- Skądże, po prostu doceniam to, co dla mnie robisz. Dałeś mi bezpieczeństwo, siebie, ciągle obsypujesz mnie prezentami, a ja też chciałabym ci coś dać, tyle że ty masz już prawie wszystko. Myślę, że najlepszym prezentem będzie moje bezgraniczne zaufanie. Możesz, a nawet musisz wyjść do klubu i się nachlać jak świnia, a ja tutaj zostanę i rano podam ci wodę do łóżka.

  Taki właśnie miałam plan. Chciałam namówić go, by się upił i wszystko mi wyśpiewał. Wrócił by do domu, namówiła bym go jakoś na seks i wtedy na pewno wszystko, by wygadał. Co jak co, ale podczas orgazmu odpowiadał na wszystko o co zapytałam, więc i z tym nie byłoby problemu. 

- Dobrze kochanie, wyjdę dzisiaj. Umówię się z chłopakami i pojedziemy do centrum. - chwycił palcami pasemko moich włosów i wsadził mi je za ucho. - Jednak nadal mam wrażenie, że coś kombinujesz.

- Absolutnie, ale chciałabym skorzystać z okazji i spełnić swoją fantazję. - zaśmiałam się. - Od początku marzyłam o seksie z Tobą po pijanemu. Wiesz, jakoś mnie to podnieca i na dzisiejszą noc specjalnie się do tego przygotuję. - odeszłam z kanapy i wróciłam do prasowania.

- Naprawdę to cię podnieca? - odwrócił się w moją stronę.

- Jeszcze nigdy tego nie robiłam z pijanym facetem i chciałabym spróbować.

- Dlaczego nie mówiłaś na początku? Przecież byłbym w stanie zaspokoić cię pod każdym względem. - podniósł się z kanapy i podszedł. - Co jeszcze chciałabyś zrobić? Wibrator? Dildo? Ostry seks z laniem pasem po tyłku? - przytulił mnie od tyłu.

- Wszystko na raz, ale dziś tylko to, o co cię prosiłam.

  Miałam nadzieję, że mój plan wypali i nie wyda się, że coś kombinuję. Co prawda, nie miałam ochoty na seks z pijanym Vadem, ale to był chyba jedyny sposób, by jakoś wszystko z niego wyciągnąć. Jeszcze tego samego wieczora wyszedł z chłopakami do jakiegoś klubu naprzeciwko Poprad Maxu i co rusz pisał, że nie może się doczekać powrotu do domu. Ja też nie mogłam się tego doczekać.

  To nie tak, że nie chciałam jego bliskości, a wręcz przeciwnie. Nie wyobrażałam sobie zasypiać bez niego, nie wyobrażałam sobie spędzać wolnego czasu bez niego ani nawet jeść obiadu bez niego, ale tego wieczora najbardziej zależało mi na informacjach, na prawdzie, którą musiałam poznać.

Wzięłam prysznic, nałożyłam bieliznę, którą udało mi się przemycić do jego szafy, tak by się nie zorientował i otworzyłam butelkę wina. Siedziałam na fotelu w sypialni i czekałam na jego powrót. Wiedziałam, że gdy zobaczy mnie "taką" to padnie na kolana. Nie od dziś wiadomo było, że Vad ma pociąg do wyuzdanych suczek, w ciasnych opiętych, stringach. Nie chciał mówić mi tego wprost, ale filmy porno w historii jego komputera zrobiły to za niego. Lubił ostry seks, nie oglądał nic innego oprócz gwałtu striptizerki na scenie przy rurce, a ja chciałam dać mu to samo.

Nałożyłam na siebie ciasne czerwone, koronkowe stringi, pończochy, szpilki i prześwitującą halkę, przez którą było widać praktycznie wszystko. Chciałam mu się spodobać, chciałam go zaspokoić tak, by nie musiał oglądać tych pieprzonych pornosów.

Do domu wszedł o północy, pijany, ale nie na tyle, by następnego dnia nic nie pamiętać. Ściągnął buty głośno stękając i dotoczył się do sypialni, z której wydobywało się światło lampki nocnej.

Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się. Wiedziałam, że bardzo mu się to podobało:

- Dobrze się bawiłeś? - wzięłam łyk wina.

- Teraz dopiero będę się dobrze bawił... - zaśmiał się. - Idę zrobić siku, a ty kładź się na łóżko i  czekaj. - rzucił marynarkę na podłogę i wyszedł.

    Kochaliśmy się zaledwie dziesięć minut, a on zdążył wyznać, że zabił Bruna i całą jego rodzinę, by mnie chronić, by nie próbowali mnie więcej zabić. Zastrzelił wszystkich, którzy stanęli mu wtedy na drodze. Byłam w szoku, ale wbrew pozorom nie odczuwałam smutku. Wiedziałam, że Bruno był kawałem skurwysyna, na którego zmarnowałam sporo czasu. Byłam wdzięczna Vadimowi za to, że uratował mi życie, znowu.

  ______________

Nie podobało mi się zakończenie, więc ciągnę to dalej ;)

ʀᴇɢᴜʟᴀʀ ᴅᴇɢᴜʟᴀʀ / ZAKOŃCZONE ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz