16: Konfrontacja - Twarzą w twarz.

4.6K 245 4
                                    

B.

  -  Kochanie, nie tutaj. Chodź do sypialni... - powiedziała Asia, próbując jakoś wyrwać się z rąk podnieconego Bruna.

- Tutaj jeszcze tego nie robiliśmy... - całował ją po szyi, próbując jakoś namówić do spontanicznego seksu na kanapie.

Poznali się pół roku temu w jego restauracji. Był załamany całą sytuacją, Alešką, która go zostawiła, więc postanowił spróbować z inną, by zapomnieć. Asia była nieśmiała, delikatna i wrażliwa zupełnie jak Aleška, co prawda nie zapomniał, ale powoli się odzwyczajał od myśli, że ona wróci jeszcze raz i zacznie się starać.
Nadal o niej myślał, przeglądając zdjęcia, nadal miał nadzieję, że gdzieś ją spotka, ale to nigdy się nie wydarzyło.

Ten wieczór zapowiadał się dość monotonnie. Siedzieli przed telewizorem, potem mieli się kochać i pójść spać. Nie miał weny na wychodzenie do restauracji czy gdziekolwiek, by zapewnić jej rozrywkę.
Wszystko było dla niego ciężkie i bezbarwne.

Gdy tylko zdarł z niej ubranie i gładził ją po delikatnych piersiach, zadzwonił telefon.
Na początku nie odbierał, kontynuując pieszczoty, jednak ktoś niemiłosiernie się do niego dobijał. Przeprosił ukochaną i odebrał od Pawła, który najwyraźniej miał ważną sprawę:

- Obić ci ryj? - zaśmiał się, pchając palce w pochwę ukochanej. Blondynka zasłoniła usta dłońmi, by nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku.

- Obawiam się, że niedługo ty obijesz komuś, a ktoś obije ci... - odparł poważny Paweł.

- No mów, bo jestem zajęty. - zaśmiał się, patrząc na dziewczynę, która nie mogła wytrzymać przyjemności, jakie jej serwował.

- Szczur wyszedł z nory, ale nie sam. Musisz natychmiast do mnie przyjechać i sam to zobaczyć, bo ja nie potrafię Ci tego powiedzieć... Czekam z wódką i trawką. - dodał, po czym się rozłączył.

Szczur, o którym mowa, od dawna był wrogiem numer jeden Bruna i jego kolegów po fachu. Bili się nie tylko o teren, ale i pracę. Obaj przywozili dziewczyny do Czech i obaj zarabiali na tym fortunę, tyle że tylko jeden mógł być liderem. Jeden chciał pozbyć się drugiego, a drugi chciał pozbyć się pierwszego, nawet jeśli miałby uderzyć w najczulszy punkt.

Bruno nie czekał ani chwili dłużej. Przeprosił ukochaną i pojechał do kolegi. Sprawa była dla niego priorytetem więc musiał jak najszybciej dowiedzieć się, o co chodziło poważnemu jak nigdy Pawłowi.

- Gdzie on jest? - zapytał zasapany, siadając na kanapie. Paweł jednak wydawał się, aż za poważny. Siedział na fotelu, trzymając w ręce białą kopertę i nie miał pojęcia, jak ma zacząć rozmowę.

- Był u mnie Ern, mówił, że te zdjęcia robione były dzisiaj po południu. Sam zobacz... - rzucił kopertę na ławę.

Bruno bardzo szybko wypakował z niej zdjęcia i doznał szoku. Szybko przejrzał wszystkie, po czym spojrzał na kolegę:

- Co to ma kurwa być? My musimy tam jechać, przecież on ją wywiezie... - Bruno podniósł się i był gotów jechać do Bratysławy choćby w tym momencie.

- Nie wywiezie... Dzwonił wczoraj do Haùzera i zrobił ją priorytetem. Wygląda na to, że... Naprawdę coś do niej czuje.

Bruno podniósł się i rzucił szklanką o ścianę, po czym padł na kolana. Wszystko uwolniło się na zewnątrz, a łzy pociekły mu po policzkach.
Uczynienie kogoś priorytetem wcale nie było tak proste i łatwe jakby się wydawało. Robiło się to bardzo rzadko i trzeba było dużo za to zapłacić. Zazwyczaj priorytetem obdarzało się swoje dzieci albo rodziców, miało to zapewnić osobie bezpieczeństwo do końca życia. Żaden gang nie mógł zaatakować człowieka, który jest priorytetem. Za zabicie takiej osoby, obowiązywała zasada śmierć za śmierć. Bruno wiedział, że jeśli Vadim zdecydował zapłacić ponad pół miliona euro za priorytet dla Aleški, to czuł do niej coś więcej, a w dodatku musiało to być odwzajemnione. Cała akcja polegała na podpisaniu bardzo ważnego dokumentu, który obowiązywał tylko w świecie gangsterki. Szef jednego z gangów wysyłał informację o nietykalności wobec jakiejś osoby, a reszta szefów miała za zadanie poinformować o tym innych. Dość skomplikowana procedura, która miała za zadanie chronić tylko bliskich. Żaden z gangsterów nie mógł obdarzyć się priorytetem, bo automatycznie przestałby należeć do swojego gangu.

- Myślisz, że jest z nim w ciąży?

- Stary, nie mam pojęcia. Bóg wie, co wydarzyło się, zanim go zauważyliśmy.

- Jeśli zrobił ją priorytetem, to coś musi być na rzeczy... - powiedział załamany Bruno.

- Może ktoś na nią poluje? Może dowiedzieli się, że kiedyś byliście blisko i chcieli się jej pozbyć, by zmusić cię do wyjścia z ukrycia, a tylko w ten sposób mógł jej pomóc. - powiedział Paweł, siadając obok niego.

Bratyslava.

- Halo? - podniosłam głowę zaspana. Nie wiedziałam, która była godzina, ale na pewno nieodpowiednia do rozmów.

- Cześć... - odezwał się jakiś głos, który zresztą od razu wydał mi się znajomy.

- O co chodzi?

- To ja, Bruno. Chciałbym pogadać.

- To zadzwoń rano...- odparłam złośliwie.

- Jeśli Vadim jest gdzieś obok, to odejdź... - dodał nagle, a mnie prawie zamurowało. Nie miałam pojęcia skąd wiedział o mnie i Vadimie.

- Wy się znacie?

- No właśnie to chciałbym wyjaśnić.

Próbowałam go jakoś zbyć, chciałam się wyspać, ale on w ogóle nie reagował. Pilnie chciał rozmawiać i coś mi powiedzieć więc przystałam na jego propozycję i go wysłuchałam.
Opowiadał mi o swojej przeszłości, o pracy z Vadimem i beefie. Nie miałam pojęcia, że obaj tak dobrze się znali,zwłaszcza że mieszkali bardzo daleko od siebie. Zaskoczył mnie tymi informacjami, ale jeszcze bardziej zadziwiła mnie informacja o jakimś priorytecie, którym niby byłam. Wypytałam Bruna o to, a on dokładnie mi wszystko wyjaśnił, jednak nadal nie rozumiałam, po co dzwoni:

- Nie denerwuj się, przecież wszystko Ci wyjaśniam... - powiedział.

- Sory, chyba potrzebuję bolcowania, bo ciśnienie we mnie wzrasta... - dodałam żartobliwie.

- To wy jeszcze ze sobą nie spaliście?

- No co ty, znamy się zaledwie cztery dni...

Na chwilę zapadła cisza.

- To, z jakiej racji on zrobił z Ciebie nietykalną? Wiedziałem, że jest debilem, ale nie wiedziałem, że aż takim.

- To źle? Ja uważam, że to bardzo dobrze.

Dyskutowaliśmy tak ponad godzinę, co sprawiło, że przypomniałam sobie dawne czasy. Świetnie nam się gadało, ale to nie zmieniało faktu, że zależało mi na Vadimie.
Znaliśmy się bardzo krótko, ale wiedziałam, że trochę mu na mnie zależy i warto dalej to ciągnąć.

- Zakochałam się w nim, rozumiesz? Jest cudownym facetem, bardzo o mnie dba i robi wszystko, byśmy miło spędzili czas. Nie obraź się, ale to, co było, jest przeszłością. - dodałam śmiało, choć nadal trochę niepewnie.

- Kocham Cię, wiesz? Ja wiem, że to nieodpowiedni moment, że być może już za późno, ale znamy się bardzo długo, poznałaś mnie, moje wady, a mi zależy. Nie wiem co się ze mną dzieje... - westchnął. - Nigdy o nikogo tak nie zabiegałem, zazwyczaj było wręcz odwrotnie, to dziewczyny się o mnie biły, ale tym razem czuję, że muszę sprawić, byś wróciła.

- Ale ty masz już kogoś, ja zresztą też. Myślisz, że warto to wszystko poświęcić tylko po to, by bzyknąć się kilka razy i stwierdzić, że do siebie nie pasujemy?

- A skąd ty wiesz, że nie pasujemy? Dogadywaliśmy się świetnie, myślę, że nawet dla tego bzykanka warto poświęcić związki, które nie mają sensu.

- Mam tutaj rodziców, dom, mieszkanie i znajomych. Nie mogę wrócić do Polski.

- Zmieniłaś się, wiesz? Kiedyś to nie było ważne, liczyło się tylko to, co najcenniejsze, czyli my.

- Nadal się liczy, ale mam to wszystko zostawić? - zapytałam. - Rodzice kupili mi samochód, mieszkanie i co mam im powiedzieć? Sprzedajcie to, bo wracam do Polski?

- Tak, tak masz powiedzieć. Przyjedź do Polski na kilka dni, do mnie. Pogadamy i zobaczymy co dalej... Sam bym przyjechał, ale mam zakaz wstępu na Słowację

  

ʀᴇɢᴜʟᴀʀ ᴅᴇɢᴜʟᴀʀ / ZAKOŃCZONE ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz