Rozdział 3

1.2K 111 131
                                    


Siedziałam w salonie z ranną nogą wyciągniętą na całej długości kanapy. Oglądałam po raz kolejny powtórkę jakiegoś głupiego serialu. Byłam już tydzień na zwolnieniu i zaczynałam świrować. Nie mogłam pracować ani iść na siłownię. Miałam oszczędzać nogę, ale nie mogłam narzekać, bo gdyby nie K, to siedziałabym w domu o wiele, wiele dłużej. Przyłapywałam się na myśleniu o nim coraz częściej. Nie podobało mi się to, a tym bardziej nie podobała mi się reakcja mojego serca na każdą wzmiankę o nim. Co się ze mną działo? Od dawna nie reagowałam tak na żadnego faceta. W dodatku zrobiłam z siebie idiotkę przyznając, że podobają mi się jego oczy. A to wszystko przez pieprzone zmęczenie. Karciłam się za to w duchu, ilekroć sobie o tym przypomniałam. Byłoby prościej, gdyby tylko on miał mnie w dupie. Jednak nie mogłam zignorować faktu, że jego serce zachowywało się tak samo jak moje. I chyba mi się to podobało. Mogłabym to jakoś wykorzystać.

Usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach, a potem znajomy głos. No tak, zapomniałam, że dałam klucze do mieszkania mojemu przyjacielowi. Mój durny brat był na jakimś super ważnym wyjeździe, więc opiekował się mną Oscar. Chociaż nawet gdyby był na miejscu, to i tak nic by się nie zmieniło.

– Cześć, mała – Oscar jak zwykle obdarował mnie jednym ze swoich cudownych uśmiechów wchodząc do salonu. – Przyprowadziłem ci lekarza. – Rzucił i poszedł do kuchni rozładować siaty z zakupami.

Za moim przyjacielem wszedł Daniel, który od tygodnia doprowadza moją nogę do stanu używalności. Przystojny pan doktor o szaro-zielonych oczach i włosach koloru gorzkiej czekolady.

– Cześć, Tina. Jak się dzisiaj czujesz? – Podszedł do mnie z uśmiechem trzymając torbę w ręce.

– Cześć, to zależy po jaką cholerę przyszedłeś. – Odparłam uważnie go obserwując.

– Zmienimy ci opa... – zaczął, ale mu przerwałam.

– Opatrunek mogę zmienić sobie sama. Czego chcesz?

– Zobaczyć jak się rana goi. – Westchnął.

– Mogłabyś być milsza – Oscar wszedł do salonu z butelką wody. – Pan doktor sporo się namęczył, żeby naprawić to, co spieprzyli ludzie w twojej nodze.

Racja. Po powrocie do MAO, chciałam wracać od razu do domu, żeby tutejsi lekarze się mną zajęli, ale K nie chciał o tym słyszeć. Spacyfikował mnie i osobiście dostarczył do skrzydła szpitalnego w kwaterze głównej. Wiedziałam, że nie powinni zajmować się mną ludzie, bo nie mają zielonego pojęcia jak się od nich różnię. Nie jestem taka jak oni. Z łatwością bym stamtąd zwiała, gdyby K sobie poszedł, a nie pilnował mnie jak jakiegoś zbiega.

– Musisz się tak o mnie wypowiadać? Nie znamy się od dziś, panie pułkowniku.

– Wystarczy Oscar.

– Wystarczy Daniel.

– Wystarczy tego pierdolenia. Rób, co masz robić, Dan.

– Nie w humorze jak zwykle, co? – Zapytał zakładając jednorazowe rękawiczki.

– Jak mam mieć humor, skoro jestem zamknięta we własnym domu?

– Już tak nie rozpaczaj, mała. Ja ci nie wystarczam? – Odezwał się Oscar wciskając się między mnie a podłokietnik kanapy.

– Gdzie się ryjesz? Nie ma tu dla ciebie miejsca. – Warknęłam.

– Już, już, mała – powiedział obejmując mnie ramieniem. – Wyluzuj.

Nigdy więcej [zakończone ✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz