Rozdział 9

1K 86 138
                                    

Nieszczęśliwa miłość boli. Wyleczyłam się z jednej wpadając w drugą. Pierwsza nieodwzajemniona, bo gdyby mnie naprawdę kochał, to by nie zdradził. A ja głupia się w Nim zakochałam i leczyłam się z Niego bardzo długo. Druga zakazana, ale od kiedy ja się przejmuję zakazami? One są po to, by je łamać. Tylko, że nie jestem już pyskatą nastolatką. Jestem dorosłą, pyskatą kobietą i wiem, że niektórych zakazów nie można łamać, choćby nie wiem co.

Ciągle wracałam myślami do tego dnia na plaży. Ciągle miałam przed oczami jego prawie nagie ciało i to jak przeczesuje dłonią mokre włosy. Musiał być tak cholernie przystojny i pociągający? Wciąż czułam na skórze jego palący dotyk, gorące usta i przyspieszony oddech. Wciąż widziałam te jego niesamowite oczy przepełnione pożądaniem, a w moim brzuchu szalały motyle. Miał rację. Coś między nami wybuchło i to nie było tylko i wyłącznie pożądanie.

– Tina! Co ty robisz?! – Wrzask Keevy przywrócił mnie do rzeczywistości.

Nalewając dla niej kawę, nalałam ją również dla stołu i podłogi. Och, jak hojnie z mojej strony. Szybko odstawiłam czajnik i zaczęłam wycierać blat. Gdzieś z rogu kuchni wyłonił się niewielki robot sprzątający i jeździł między moimi nogami zbierając płyn z moich pięknych, jasnoszarych płytek.

– Co się z tobą dzieje?

Czułam na sobie jej wzrok, ale nie mogłam się skupić na tym, co do mnie mówiła.

– Jak to co? Wpadła po uszy. – W kuchni zjawił się Raito.

– Raito, wypchaj się. Nie masz nic lepszego do roboty? – Burknęłam wrzucając mokrą szmatkę do zlewu.

Wilk wskoczył na krzesło obok Keevy, która miała śmieszną minę. Coś na granicy szoku i fascynacji. Spojrzała na mnie pytająco.

– Keeva poznaj Raito, Raito to jest Keeva. – Powiedziałam, a wilk podał uprzejmie łapę.

– Jestem strażnikiem Tiny. – Wyjaśnił, kiedy niebieskowłosa uścisnęła jego łapę.

– To wszystko wyjaśnia – odpowiedziała, po czym spojrzała na mnie z uśmiechem. – Tinka, a co to za przystojniak, o którym tak intensywnie myślisz?

Co za małpa. Znowu czytała mi w myślach i dobrze wiedziała, że to K. Czy ja nie mogę zatrzymać nawet jednej informacji dla siebie? Nie chciałam, żeby oglądała go prawie nagiego. Ten widok był przeznaczony tylko dla moich oczu.

– A dlaczego grzebiesz mi w głowie bez pytania? – Zapytałam.

– Bo może. – Wtrącił Raito i wyszczerzył swoje białe kły.

– Właśnie. – Przytaknęła Keeva z uśmiechem.

– A ty po czyjej jesteś stronie futrzaku?

– To chyba jasne. Na pewno nie po twojej. – Odparł.

– Fajny jesteś, Raito. – Zaśmiała się Keeva.

– Ty też. – Puścił do niej oczko.

O ten mały zdrajca. Chociaż wcale nie był taki mały. Raito był dużo większy niż przeciętny wilk. Ja mu dam spać ze mną na łóżku. Na podłogę! Tam jest miejsce zdrajców. Podczas, gdy wilk dyskutował z Keevą, ja otworzyłam jedną z szafek kuchennych w poszukiwaniu jakichś ciasteczek. A jeśli mowa o ciasteczkach, to jedno takie dość spore siedziało mi w głowie. Znów wróciłam myślami do tamtego dnia i tych gorących pocałunków. Rozkoszowałam się dotykiem K we wspomnieniach, kiedy głos Keevy znowu brutalnie przywrócił mnie do rzeczywistości:

Nigdy więcej [zakończone ✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz