Part IV

501 21 5
                                    

    Na środku parkietu stał on... Mężczyzna w zielonej kamizelce wykrzywiał swoje usta w szalony uśmiech. Ciarki przeszły mi po plecach, widząc jego białą twarz.

- Może... dziękuję? - zapytał z ironicznym wzrokiem.

- Dałabym sobie radę. - odpowiedziałam bez większego namysłu. Stałam tam oblepiona spojrzeniami ludzi. Nagle podbiegł do mnie Michael.

- Rose! Wszystko gra?- zilustrował mnie od stóp do głów.

- Tak, wszystko OK, wychodzimy.- odpowiedziałam, po czym pociągnęłam go za rękę w stronę drzwi.
Wyszliśmy na zewnątrz bocznym wyjściem, lecz ktoś mocno szarpnął mnie za ramię, odwracając mnie w swoją stronę.

- A więc jesteś Rose, jak mniemam?...- zauważyłam za sobą nikogo innego jak Jokera. Trzymał w ręce pistolet, którym przed kilkoma minutami zabił mojego napastnika.

Michael objął mnie ramieniem i przerażony widokiem mordercy cały drżał.

-... A ty? Pan ochroniarz? Haha! Nawet nie odpowiadaj, nie chcę wiedzieć, natomiast cały czas czekam na odpowiedź tej prześlicznej Pani.- powiedział chichocząc i wskazując na mnie bronią.

- Nic Ci nie powiem, psychopato! - krzyknęłam do klauna, który był widocznie zaskoczony moją odpowiedzią.

- U la la! Ostra jesteś! Dla Twojej wiadomości, słyszałem gorsze obelgi, a teraz pójdziesz ze mną.- wybuchł tak radosnym śmiechem, że sama miałam ochotę się przyłączyć. Ale nie było mi do śmiechu.

Spod buta Jokera wysunął się mały nożyk, którym zadźgał Michaela w brzuch. Natychmiast jego ręka, która mnie obejmowała, powędrowała na ranę pod jego żebrami. Chłopak skulił się z bólu i wyszeptał tylko:

- Uciekaj...

Zanim zdążyłam zrobić krok do tyłu, Joker chwycił mnie za talię o mocno przyciągnął do siebie. Mocno odchyliłam głowę, aby czasem nie dotknąć jego ust. Chciałam się jakoś wyrwać, ale jakie miałam szanse? Żadne. Jego chwyt był tak mocny, że ledwo mogłam oddychać. Zaczęłam krzyczeć, ale zatkał mi usta dłonią w fioletowej, skórzanej rękawiczce. W końcu zdenerwował się moim nieposłuszeństwem i wymierzył mi cios w policzek. Upadałam na ziemię, po czym jeszcze raz oberwałam, ale tym razem w brzuch. Zanim się obejrzałam, naprzeciwko Jokera stał Michael wijący się z bólu, ale i tak próbował mnie bronić. Niestety, Joker był szybszy. Pobił Michaela do utraty przytomności. Runął na ziemię, a z jego ust wypływała szkarłatna ciecz.

- Ugh, słaby ten twój ochroniarz.- powiedział rozbawiony Joker, po czym wziął mnie na ręce i zaprowadził mnie do samochodu, przy którym stał mężczyzna dwa razy większy ode mnie. Znowu starałam się krzyczeć, Jokerowi się to wcale nie spodobało i upuścił mnie na ziemię. Jęknęłam cicho z bólu. Następnie klaun wziął w dłoń moje włosy i wtargał mnie do samochodu. Byłam tak przerażona, że nie myślałam racjonalnie. Wiedziałam jedno: muszę uciec. Nie dam się zabić takiemu śmieciowi. Nie mogę tak skończyć.
Wierciłam się jak tylko mogłam, starałam się otworzyć drzwi, niestety, były zablokowane od mojej strony. Łudziłam się, że chaotyczne szarpanie klamki magicznie je otworzy... Jokera niesamowicie śmieszyła moja przerażona postawa. Unosił się najweselszym śmiechem, jakim tylko mógł. Po chwili, gdy auto ruszyło, spojrzałam na psychopatę szklanymi oczami.

- Oj no już... Cichutko...- powiedział z udawaną czułością gładząc moje włosy. - Nie mam zamiaru cię skrzywdzić... Zbyt mocno...- po wypowiedzeniu ostatnich słów zabrał swoją rękę i szczerząc się szeroko sięgnął po butelkę drogiego trunku spod siedzenia. Szybko upił kilka łyków, po czym głośno zasyczał.

- Mogę trochę?

- Oczywiście, byle nie zbyt dużo.- powiedział kiwając palcem. Na pewno nie spodziewał się, co zamierzam zrobić.

Wzięłam do rąk butelkę, upiłam jednego dużego łyka dla odwagi i z całej siły rzuciłam nią w klauna. Niestety, zrobił zwinny unik. Butelka zamiast rozbić się na jego głowie, rozbiła się uderzając o metalową część oparcia. Joker niesamowicie się wściekł i związał mi ręce. Po upewnieniu się, że nie mogę się ruszyć, zaczął okładać mnie pięściami. Po tym zdarzeniu, nie pamiętałam już nic z tamtego dnia...

Gdy otworzyłam oczy leżałam na czymś twardym. Obraz mi się rozmazywał, a do oczu dopływało niesamowicie rażące światło dzienne. Czułam ból w całym ciele, a wokół czułam dym papierosowy. Zaciskając zęby wstałam na równe nogi i przetarłam twarz dłońmi. Gdy na nie spojrzałam, były całe czerwone z krwi. Otrząsnęłam się szybko i rozejrzałam wokoło. Stałam na ciemnych panelach, ściany były pooblepiane różnymi skrawkami papieru. Moją uwagę przykuło ogromne okno ze szklanymi drzwiami prowadzącymi na balkon, a raczej to, kto w nich stał. Tajemnicza sylwetka podeszła bliżej i zaśmiała się szalenie. Już wtedy wiedziałam z kim mam do czynienia. Przypomniały mi się zdarzenia z zeszłej nocy... Michael! 

- Gdzie jestem? Gdzie jest Michael?!- zapytałam, przerywając śmiech klauna.

- Ugh, musiałaś zacząć tak... nieczule? Załatwię ci nowego ochroniarza...

- To nie był mój ochroniarz tylko chło... przyjaciel!- co ja palnęłam...

- Oh, chłopak?- zapytał rozbawiony.

Stałam tam tylko i nie wiedziałam, dlaczego tu jestem. Czego on ode mnie chce od dnia, w którym się spotkaliśmy. Najpierw chciał zabić mi ojca, na szczęście mu się nie udało, a teraz?! Teraz mnie uprowadził! 

- Dlaczego mi to robisz?!

- Dla mieszkańców Gotham jesteś dziwakiem. Tak jak ja! A co cie nie zabije, uczyni cię... dziwniejszym. Więc oto jestem!

- C-co? Nie rozumiem.

- Twój tatuś chyba nie był dumny jak okradłaś szkolny sklepik, huh?- zapytał rozbawiony.

- Chwila! Skąd wiesz, że ja...

- Jesteśmy tu dla siebie! Możemy sobie pomóc! Ty poszperasz trochę w dokumentach tatusia, a ja dam miastu takiego kryminalistę, na jakiego zasługuje!- zaczął okrążać mnie gestykulując rękoma.

- I co będę z tego mieć?

- Nie zabije cię.- powiedział to z taką powagą, jakiej jeszcze u niego nie widziałam. Po chwili dodał: -  A poza tym, jedyny sensowny sposób na życie w tym świecie, to ten pozbawiony reguł. A no tak i przepraszam za... buźkę, ale miałem gorszy dzień. To jak?- zapytał się, wyciągając kolejnego papierosa z pudełka. 

Ryzykowny Krok ~Joker~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz