Part XI

274 17 0
                                    


  Wczorajszy wieczór był... niesamowity i zarazem przerażający. Jestem mordercą... Wstałam wcześnie rano, wzięłam prysznic i ubrałam ciepłą bluzę. Włączyłam wiadomości:
"Wczoraj grupa przestępcza włamała się do szpitala psychiatrycznego Arkham. Wykradła niektóre dokumenty i pomogli uciec jednemu z chorych. Wiemy, że stoi za tym Joker. Władzom nie udało się jeszcze zatrzymać psychopaty. Proszę mieć się na baczności i nie wychodzić z domów po zmroku." Ufff, nic o mnie nie mówią... Kolejna wiadomość: "Teraz czas na dobrą i kolejną złą wiadomość. Philip Foster wybudził się ze śpiączki po ataku Jokera. Niestety, po powrocie do domu nie zastał swojej córki- Rose. Lokaj zeznał, że nie było jej w domu kilka dni. Foster przypuszcza, że to może być porwanie. Policja wszczęła śledztwo, podejrzewają nikogo innego jak Jokera. Oto zdjęcie poszukiwanej. Jeśli ją zauważysz, zgłoś się na najbliższy komisariat policji. Dziękujemy."
Otworzyłam szeroko buzię. Mój ojciec... on się wybudził! I policja mnie szuka! Może... może wszystko się ułoży?

 - Dzień dobry, wcześnie wstałaś.- po schodach zszedł zielonowłosy, poprawiając kołnierzyk koszuli.

 - Chciałam posłuchać wiadomości...

 - Czy raczej... chciałaś się dowiedzieć, czy już jesteś gwiazdą?- zaśmiał się głośno.

 - Na szczęście jeszcze o mnie nie mówią.

 - W końcu zaczną... Słyszałaś o tatusiu?- kurde, on już wie! Co mam powiedzieć?

 - T-tak, słyszałam...

 - I co? Myślisz, że tatuś cię uratuje jak jakiś pieprzony rycerz na białym koniu?!- znowu jego śmiech wypełnił pomieszczenie.- Jesteś mordercą! Zapomniałaś już?! Laleczko, tego nie da się zapomnieć...Nagle poczułam, jak ścisnęło mi się gardło, a serce zaczęło szybciej bić. Zdałam sobie sprawę, że ma rację. Zrobił ze mnie mordercę i nie da się już tego cofnąć...- Co tak siedzisz? Cały dzień i noc przed nami, Smile...- odpowiedziała mu cisza. Siedziałam ze spuszczoną głową, chowając napływające do oczu łzy. -Patrz na mnie, jak do ciebie mówię!- krzyknął i szarpnął mój podbródek, aby nasze oczy się spotkały. -Nie możesz być słaba, jeszcze pokochasz tą adrenalinę, zobaczysz...

Mimo, że prze chwilę myślałam, że może ma rację, że może ja pasuję do tego świata, to szkoda mi było poprzedniego życia. Mimo wielkiej urazy do przeszłości, wolałam wrócić do niej, niż dostać w prezencie kolejną bliznę... Gdy tylko Joker się obrócił, wstałam na równe nogi i patrząc na niego z pogardą wbiegłam na górę po schodach i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Byłam w rozsypce, chciało mi się płakać z bezsilności. Co ze mną będzie? Albo Joker zmusi mnie do zabijania, albo w końcu sama zginę. Ten psychopata nie pozwoli na to, żeby mnie znaleźli... Nie wiem co on do mnie ma, ale nie dam się tak łatwo...
 Usłyszałam otwierające się drzwi i odwróciłam się gwałtownie ujawniając moje zaczerwienione oczy.

 - Hej... Nie chciałem cię zasmucić, ale oboje wiemy, że tatuś cię nie uratuje... Nie oszukujmy się...- powiedział z kpiącym półuśmieszkiem obejmując mnie ramieniem. Nie miałam siły, by się przeciwstawić.

 - Nie mam zamiaru tego słuchać...- rzekłam cicho, i otrząsnęłam się, a jego ręka się ze mnie zsunęła. Widziałam złość w jego oczach. Nie spostrzegłam się kiedy jego nóż znalazł się przy mojej szyi.

 - To zasmucę cię, ponieważ musisz mnie słuchać ślicznotko... Uśmiechnij się, a puszczę cię i nie poderżnę ci gardła. No już, Smile!- przybliżył ostrze do mojej krtani, a ja myślałam, że zaraz zemdleję. Prosił mnie o uśmiech...ale bliżej mi było do płaczu niż do śmiechu... -Smile... Jeden uśmiech dzieli cię od śmierci, a ty nadal masz poważną minę... Odważna jesteś, ale jak tak dalej pójdzie to moi ludzie zawiną cię w czarny worek...Przęknęłam głośno ślinę. Nie chciałam umierać, starałam się unieść kąciki ust, wykrzywiając je w wymuszony uśmiech.
 - Ten uśmiech nie jest szczery...- zamruczał przy moim uchu po czym nóż naciął moją skórę. -Postaraj się bardziej... - Nie wytrzymałam i zrobiłam coś, czego nie powinnam była robić...  

Uwolniłam swoje ręce z jego uścisku i wytrąciłam mu nóż z ręki. Oboje byliśmy zmieszani, Joker przerwał ciszę śmiechem.

 - Niegrzeczna dziewczynka...

Ruszyłam przed siebie z prędkością światła. Chciałam zamknąć się w łazience, ale Joker był szybszy i nie pozwolił mi zamknąć drzwi podstawiając pod nie nogę. Wyciągnął mnie siłą z pomieszczenia i wziął mnie na ręce. Wierciłam się jak mogłam i waliłam go pięściami po plecach, jednak on reagował tylko śmiechem. W jego ramionach byłam taka mała... i bezsilna. Nagle weszliśmy do piwnicy, gdzie stało samotne, metalowe krzesło. Joker posadził mnie na nim i przywiązał linami. Nawoływałam o pomoc, jednak jak można było się domyślić, nikt się nie pojawił.

 - Masz szczęście, że wzbudzasz we mnie empatię, inaczej już by cię tu nie było, Smile. Pozwolę ci wyjść, gdy staniesz się profesjonalistą w swoim fachu. Do zobaczenia...


----------

Hej, przepraszam, że nie było ostatnio rozdziału w środę, ale się nie zdążyłam go napisać, a nie chciałam się z wami dzielić byle czym ;) Dobrej nocki :))

Ryzykowny Krok ~Joker~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz