Part XIV

290 19 2
                                    

  Miałam przed sobą decyzję, która mogła mi pozwolić żyć normalnie. Albo już nigdy nie uwolnić się z rąk psychopaty. Lecz ten psychopata... On już nie był tylko niezrównoważonym mordercą... tylko kimś bardziej ludzkim. Wstałam z podłogi i wyszłam z domku bez słowa. Postanowiłam odejść. Zostawiłam go tam, a sama biegłam krętą dróżką przez las. Zerwałam z siebie maskę i rzuciłam ją za siebie. Kończę z tym. Kończę z nim. Nie chcę czegoś do niego czuć... to nienormalne.Nie wiem co się teraz stanie... Czy moja decyzja była słuszna? Czy moje życie wróci do normy? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi...

 Gdy dobiegłam do ulicy, szybko złapałam taksówkę. Miałam w kieszeni tylko drobniaki, ale miły kierowca zgodził się dowieźć mnie do domu za niepełną kwotę. Gdy przekroczyłam próg drzwi, natychmiast podbiegł do mnie Anthony, który prawie się popłakał na mój widok.

 - Panienko! Nic ci nie jest? Jesteś cała? Panie Foster! Rose wróciła!

 Po schodach zbiegł ojciec i zrobił bardzo nieprzewidywalny ruch. Przytulił mnie mocno. Nie wiedziałam jak należy się zachować, poklepałam go tylko po plecach. Nie miałam ochoty słuchać pytań: Nic ci nie jest? To on ci to zrobił?

 - Chciałabym się położyć...

 - Rose... Musi cię obejrzeć lekarz. I musisz opowiedzieć wszystko policji. Powiedz gdzie jest ten bydlak. Batman go złapie i już nigdy nie zobaczysz tego psychopaty córeczko. Już jesteś bezpieczna...

 - Wiem, że jestem bezpieczna. Nic mi nie jest, lekarz nie jest potrzebny. Z policją porozmawiam kiedy indziej. Jestem bardzo zmęczona.

 Chciałam odwlec te kłamstwa na najpóźniejszy możliwy termin. Rozmowa z policją wcale mi się nie uśmiechała. Nie mam pojęcia, co mam powiedzieć na komisariacie... Przecież zabiłam ludzi, a przecież mogłam tego nie robić. Ale... czułam się wtedy tak pewnie, odważnie...

Batman nie może złapać Jokera, nie pozwolę na to. Nie powiem ani słowa policji, nie będę kłamać, ani mówić prawdy. To co się stało... to przeszłość. z jednej strony przerażająca i straszna, a z drugiej piękna. Ten pocałunek... Jeszcze nigdy nic takiego nie czułam.

- Dobrze, Rosie. Śpij dobrze, porozmawiamy jutro wieczorem, rano mam ważne spotkanie.

Szybko pobiegłam na górę, do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam. Nie przeszkadzał mi w tym fakt, że jestem cała brudna i spocona. Po prostu chciałam choć na chwilę zapomnieć, że jestem tchórzem...

Obudziłam się o 9.00. Przetarłam oczy i podeszłam do lustra. Potargane włosy, rozmazany makijaż... Wczoraj chciałam wyglądać dla Jokera wyjątkowo pięknie... A skończyło się na tym, że uciekłam... Czy ja żałuję?
W odbiciu zobaczyłam coś jeszcze. Na komodzie za mną leżała mała paczka. Czy nie zauważyłam jej wczoraj? Podeszłam bliżej. Pudełko było przewiązane wstążką. Rozwiązałam ją i otworzyłam pakunek. W środku znalazłam list zaadresowany do mnie. Piękne pismo mówiło: ''To dla Ciebie. Gdybyś zdecydowała się to kiedyś powtórzyć, wiesz gdzie mnie znaleźć. Nie jest mi łatwo pisać te słowa, ale... z chęcią jeszcze kiedyś chciałbym Ci pokazać kawałek mojego świata... Joker.'' W paczce znalazłam maskę... Moją pięknie ozdobioną maskę. Czemu to wszystko musi być takie trudne?

Na dole znalazłam Anthony'ego. Miałam nadzieję, że mogę mu zaufać...

- Witaj, Anthony.

- Dzień dobry, panienko. Może zaparzę herbaty?

- Tak, świetny pomysł... Anthony? Czy mogę cię o coś prosić?

- Oczywiście, Rosie.- jego uśmiech był tak szczery, że zawahałam się, zanim go obarczyłam takim ciężarem...

- Tylko obiecaj, że nie powiesz ojcu...

- Panienko... O co chodzi?

- Joker... Ja byłam z nim. Wiem, że to szalone, ale to nie jest taki zły człowiek...

- Rose! To niedorzeczne! On chciał Cię zabić!

- Nie! To nieporozumienie!

- Co on ci zrobił? Skąd te siniaki, zadrapania? Blizna na pół twarzy?! Nie widzi panienka tego?!

- Anthony, spokojnie...

- Rose, jeśli nie powiesz prawdy policji, stracisz w moich oczach szacunek. Możesz być tego pewna. On jest nienormalny. Jeśli pomożesz policji go złapać, możesz uratować życie setkom ludzi. Rose, opamiętaj się!

- Jestem Smile.

- Co takiego?

- Od dzisiaj możesz mówić do mnie Smile. Nie mogę tak dłużej...

Nawet jeśli miałabym zginąć... To życie u boku bogatego tatusia nadal nie jest dla mnie... Chcę adrenaliny, czegoś więcej!

- Rose, o czym ty mówisz?

- Pomóż mi, proszę...

- Ale w czym?!

- Uciec. Jak ktoś się zapyta, czy rozmawialiśmy, powiedz, że nie. Muszę szybko się spakować...

- Rose! Nie ma mowy, zostajesz tutaj! Co powie pan Foster?!

- Myślałam, że mogę na tobie polegać.

- Możesz, ale nie przy ucieczce z domu do psychopaty!- złapał mnie mocno za ramiona- Jeśli teraz odejdziesz, on wygra. Wygra z tobą. Skrzywdzi cię, zabije... Nie rób mi tego i nie narażaj się...

- Ale... On jest inny, niż wszyscy mówią...

- Czyżby? Rosie... On zabija dla zabawy... Okrada i zabija niewinnych ludzi. Chcesz być taka, jak on?

- Skąd ta powaga? To moja sprawa, w co się mieszam. A teraz, daj mi się spakować.

Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam po torbę. Gdy spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy usłyszałam samochody na podjeździe. Przez okno zobaczyłam radiowozy policyjne. Anthony... Coś ty narobił?!
Założyłam maskę i otworzyłam okno od strony ogrodu. Wysoko tu... Skoczyłam. Wylądowałam w krzakach, zamortyzowały mój upadek. Przeskoczyłam płot i biegłam, ile sił w nogach. Czuję się taka... wolna.

Gdy dobiegłam do ulicy, zatrzymało się koło mnie czarne auto, wysiadł z niego Joker i wolnym krokiem szedł w moją stronę. Przechodnie widząc fioletowy garnitur, zaczęli dzwonić na policję. 

- Skąd wiedziałeś, że...- nie dał mi dokończyć zdania. Jego usta pomazane czerwoną farbą zbliżyły się do moich. Po chwili złączyły się w pocałunku. Był jeszcze bardziej namiętny, niż wczorajszego dnia. Czułam, jak powoli się rozpływam.

Gdy się od siebie oderwaliśmy, zaczęły zjeżdżać się radiowozy policyjne. 

- Nie wyszłaś z wprawy, nie?- zapytał z szerokim uśmiechem, podając mi karabin.

- Poradzę sobie.- odwzajemniłam uśmiech i wzięłam broń do rąk.

Ryzykowny Krok ~Joker~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz