Part VI

400 18 0
                                    

Wyglądałam okropnie. Gniew Jokera dał o sobie znać na moim ciele. Byłam cała posiniaczona i obolała. Byłam wściekła na psychopatę, ale przede wszystkim na siebie. Mogłam zrobić coś inaczej, lepiej! Może gdybym wypowiedziała inne słowa, teraz nie byłoby mnie tu, a Michael'owi nic by się nie stało...  

 - Rose!- usłyszałam wołanie jokera.

Otrząsnęłam się i odeszłam od lustra kierując się w stronę drzwi. Nie wiedziałam w jaką stronę mam się skierować, ale usłyszałam rozmowy na niższym pietrze. Zeszłam na dol, czekała na mnie cala zgraja bandytów, morderców, złodziei.

 - To jest Rose. Córka Fostera, załatwi dla nas po cichu papiery w naszej sprawie.

 - Córka Fostera! Do kurwy! Joker, ona nas sprzeda glinom!

 - Po co się tak unosić? Laleczka nas nie wyda, grzecznie załatwi nam dokumenciki.

 Stałam jak wryta. Nie wiedziałam jak się nazywam. Nie zauważyłam nawet kiedy ten obleśny typ do mnie podszedł.

 - To zaszczyt rozmawiać z panienką Foster. A tak na poważnie, to będę miał Cię na oku, jak coś pójdzie nie tak, to obiecuje ci, że jako pierwszy wpakuje ci kulkę w łeb.

Przełknęłam głośno ślinę, a facet w skórzanej kurtce odszedł ode mnie, pozostawiając mnie spojrzeniom reszty zgromadzonych.

- To skoro masz z nami współpracować, to chyba warto się przedstawić, nie? Jestem...

- Pysk! Nie możemy jej ufać!- przerwał mu któryś z mężczyzn.

- Nie musicie się mną przejmować, nie wydam was. Nie jestem na tyle głupia, żeby pakować się z wami w problemy. Zrobię, co mam zrobić i się zmywam.- powiedziałam nerwowo, patrząc w podłogę.

- Jakie ''zmywam się''? Nigdzie nam nie uciekniesz, Laleczko. Jak się spiszesz i chłopcy nie zdążą Cię zabić, to zostajesz z Nami!- odezwał się rozśmieszony Joker. 

- W takim razie... Jestem Floyd, ale mów mi Deadshot.- dokończył ciemnoskóry, wysoki mężczyzna. 

- Hej, TwoFace.- wyciągnął do mnie rękę mężczyzna, który nie miał połowy twarzy. Hah, przezwisko adekwatne do wizerunku...

- Witaj, ja jestem Riddler.- odezwał się facet z kapturem na głowie.

- Hejka, a ja jestem Ivy!- mocno potrząsnęła moją rękę rudowłosa, piękna kobieta.

- Dobra, koniec tego wieczorka powitalnego, przedstawię Wam mój plan i wyjazd z mojego domu.
Więc, Rose załatwia nam dokumenty o Arkham, numery cel i tak dalej. W piątek, wszyscy spotykamy się tutaj, o 21.00 i jedziemy robić rozpierdol. Ja w tym samym czasie włamię się do głównego archiwum i wykradnę nasze papiery, a potem idę po Bane'a i odlatujemy helikopterem, załatwię go u tego samego gościa, co ostatnio. Dostawa broni przyjedzie jutro do kryjówki, w piątek już będzie tam czekać. DeadShot, tym razem nie bierzesz najlepszych karabinów.- rzucił do niego chytry uśmieszek.

Wszyscy kiwnęli głowami, na znak, że rozumieją plan i rozeszli się do swoich samochodów. Zostaliśmy z Jokerem sami. 

- Mówiłeś, że twoi ludzie mi pomogą zgarnąć te papiery. A tymczasem każesz mi iść samej!

- Oj, ślicznotko... Dasz sobie radę.- powiedział na 'odwal się' i zaciągnął się dymem z papierosa. 

- Wychodzę, nie wiem kiedy wrócę.

- Ej! Co Ty robisz?! Zostajesz tutaj! 

- Ale ja tu nawet nie mam czym zębów umyć!

- Załatwię Ci co trzeba.

- Czyli tak to ma teraz wyglądać? Mam tu siedzieć i czekać, aż się przydam?! 

- Wspaniale to ujęłaś, Laleczko. 

- Przestań mnie nazywać laleczką! 

- Słuchaj, to ja tu jestem tym, co może krzyczeć!- złapał mnie mocno za rękę, wyciskając z moich oczu łzy. - Jak chcesz to skończyć, tylko poproś, a ja cię zabiję! A zaraz potem wszystkich twoich bliskich. Czyżby sytuacja bez wyjścia?

- Mówiłeś, że zawsze jest inne wyjście.

- Ale czy lepsze?- zapytał sarkastycznie.


Ryzykowny Krok ~Joker~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz