Part XX

253 17 5
                                    

Jednym słowem, czułam się okropnie. I nie chodzi mi o ból głowy, który był nie do zniesienia. Chodzi o to, że dalej na sumieniu ciąży mi fakt, iż ukrywam coś przed Jokerem. To już nie jest małe coś. Ta tajemnica może mnie pewnego dnia nawet zabić. 

Marzyłam o kąpieli, ale w małej chatce mogłam sobie tylko o niej pomarzyć. Nie wróciliśmy do naszej kryjówki, było to zbyt ryzykowne. Postanowiliśmy na stałe opuścić tamto miejsce. Nie mieściliśmy się w schowku na broń w lesie, więc musieliśmy wymyślić coś nowego. Co prawda, trudno było znaleźć tak dobrą miejscówkę, jak poprzednia, ale udało nam się. Po tygodniu przebywania z Jokerem na kilkunastu metrach kwadratowych było ze mną coraz gorzej. Bałam się rozmowy z nim, a dokładniej, to bałam się, że coś przez przypadek zdradzę... Co prawda, rzadko bywał w domku, szukał dla nas nowej kryjówki, ale i tak ten tydzień był dla mnie okropny. Reszta grupy radziła sobie w pokojach hotelowych, ale ja byłam skazana na Jokera. Wychodziłam na 'spacery' najczęściej jak się dało. Zapuszczałam się głęboko w las i nożem oznaczałam kory drzew. Stało się to moją nową rozrywką, ale nie na długo. Nadszedł dzień, gdy mieliśmy się wynieść. Joker korzystając ze swoich znajomości u szemranych typów w Gotham, znalazł prawie idealne miejsce. Było bardziej oddalone od Gotham i było o wiele skuteczniej schowane i trudne do zlokalizowania, niż poprzednie. Nie występowało na żadnej mapie, a 'ulica', która prowadziła do kryjówki, w teorii nie istniała. 

Nasz nowy 'dom' był trochę mniejszy od poprzedniego. Znajdował się blisko lasu, gdzie mieści się schowek na broń, co jest dużym plusem. Cały budynek nie był zbyt zadbany, ale było w nim 'to coś'. Przemawiał do mnie bardziej niż poprzednia kryjówka. Można go było nazwać domem i poczuć w nim przyjemną atmosferę, mimo mieszkania z mordercami pod jednym dachem. 

Ludzie Jokera szybko doprowadzili budynek do ładu. Posiadał duży garaż, ogromny salon połączony z kuchnią, piwnicę, strych, kilka pokoi i łazienek. Poprzednia kryjówka była większa, ale przestrzeń nie była w niej tak dobrze wykorzystana. Ten dom... był po prostu piękny.

Wprowadziliśmy się. Szczerze liczyłam na wspólny pokój z Jokerem, ale nie mówiłam tego głośno. Nie miałam odwagi się zapytać. Z jednej strony tak bardzo tego pragnęłam... a z drugiej, nie umiałam sobie tego wyobrazić. Wszyscy spostrzegli, że coś między nami jest... a może to tylko moje chore urojenia..? Położyłam swoją torbę w jednym z pokoi. Nie było już białych ścian bez charakteru i żadnej szafy z ogromnym lustrem. Zeszłam na dół. Wszyscy przyjeżdżali do budynku i wnosili swoje rzeczy. Mimo, że w praktyce nie mieszkają w tym domu, to i tak to jest ich miejsce. Nasze miejsce. A tak naprawdę, miejsce Jokera. Gdyby chciał, mógłby nas wszystkich stąd wyrzucić. 

- Są nawet kwiaty?!- wykrzyknęła zaskoczona Ivy.

- Niedługo. Mówiłem tym idiotom, że nie chce tu tych... paskudztw.- Joker dość gwałtownie pohamował jej podekscytowanie.

- Zostawmy chociaż te.- wskazałam piękne róże w szklanym wazonie.

- Tak!- wykrzyknęła Ivy.- Są cudowne, dodają uroku.

- Jakiego do cholery uroku?! Jak chcecie, weźcie je sobie do pokoi. Ja ich nie chce widzieć.- odpowiedział oschle.

Czyli... nici ze wspólnego pokoju. Mówi się trudno. Pobiegłam do łazienki, aby wziąć długi prysznic. Weszłam do kabiny, nie do końca się zamykała, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. To stary dom, stare wyposażenie. Woda otoczyła moje ciało, niczym ciepłe ubranie. Mogłam trwać w tej chwili bez końca. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi do łazienki. Natychmiast zasłoniłam się ręcznikiem. Ujrzałam w drzwiach TwoFace'a... 

- Wyjdź! No wyjdź!- krzyczałam na niego, lecz ten tylko stał w drzwiach z otwartą buzi

- Ja.. Chyba zamek jest zepsuty!- starał się tłumaczyć, a ja stałam w niedomkniętym prysznicu, starając się zakryć ręcznikiem. Czułam ogromne zażenowanie.

- Po prostu wyjdź!- krzyknęłam ostatni raz, a on zamknął za sobą drzwi.

- Co ty kurwa robisz?- słyszałam głos Jokera. O nie... To się nie może skończyć dobrze. Zawinęłam się dokładnie ręcznikiem i wyszłam z łazienki.

- To był przypadek! Zamek jest zepsuty, myślałem, że w środku nikogo nie ma, przysięgam!- tłumaczył się TwoFace, ale Joker wręcz gotował się w środku.

- Czyli mówisz, że to przypadek?- wybuchł śmiechem. Nie zwiastowało to nic dobrego.

- Ej! Spokojnie. Nie wiedział, wszystko jest w porządku.- Starałam się załagodzić sytuację.

- Podobało ci się, co widziałeś?!- zapytał go uśmiechnięty Joker, chwytając za broń.

- Nic nie widziałem, spokojnie.- widziałam strach na twarzy TwoFace'a.

- Joker, opanuj się. Nic takiego się nie stało. Równie dobrze mogłeś wejść ty albo ktoś inny. Zamek nie działa.

- Ten śmieć cię widział pod prysznicem, a ty mówisz, że nic się nie stało?! Może tobie też się podobało?!- wpadał w coraz większą furię.

- Nie! Nie podobało! Chcę ci tylko powiedzieć, że to był przypadek! Zostawmy tą sprawę.- udało mi się trochę uspokoić tą dwójkę, a sama dokończyłam prysznic.

Atmosfera w domu była napięta, nikt nie wychodził ze swoich pokoi, a Jerome zaznajamiał się z nowymi kątami. Sama postanowiłam porozmawiać z Jokerem. Nie chciałam, aby ta głupia sytuacja coś namieszała w naszych relacjach. Zapukałam do drzwi jego nowego gabinetu.

- Kto to?- krzyknął po drugiej stronie drzwi.

- Ja, Rose..

- Wejdź.

Weszłam do środka. Joker rozplanowywał nowe ułożenie planów na tablicy korkowej. Na biurku leżała szklanka z whiskey. Podeszłam do niego i położyłam dłonie na jego ramionach. Odwrócił się i przejechał kciukiem po mojej bliźnie. Zawsze, gdy na nią patrzy, na jego twarzy pojawia się uśmiech. Najwidoczniej jest z niej w jakiś sposób dumny...

- Cieszę się, że przyszłaś.- kompletnie nie spodziewałam się takich słów, ale było mi bardzo miło.

- Joker... Ja chciałam tylko... W sumie, nie wiem co chciałam zrobić...- moje policzki stawały się czerwone, niezmiernie go to bawiło.

- Oh Rosie, Rosie... Moja słodka Laleczko...

- Co ty byś beze mnie zrobił...- powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem.

- Słucham?- był tak samo rozbawiony, jak i zaskoczony.

- Gdy widzisz chłopca z laleczką, to wiesz, że coś jest z nim nie tak. Beze mnie byłbyś normalny.- roześmiałam się.

- Może i masz rację.- jego usta rozszerzyły się jeszcze bardziej.

------------------------

Hejo! :) Baaaardzo przepraszam, że ostatnio nie było rozdziału :( Postaram się być bardziej systematyczna... Oczywiście wszystkim czytającym bardzo dziękuję za wsparcie i zapraszam do zostawiania gwiazdek i komentarzy :D Do zobaczenia w sobotę! 



Ryzykowny Krok ~Joker~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz