Part XIX

252 18 8
                                    

- Nie możemy się tu gnieździć.- powiedział oburzony Riddler.- Spadam stąd.

- Co z naszym planem? Mieliśmy dopracować wskazówki w liście do burmistrza!- krzyknęła oburzona Ivy.

- Chcecie teraz planować akcję, podczas gdy Batman zna naszą kryjówkę?! Skąd wiecie, że on nie zna naszych planów?! A może...- rzucił na mnie pogardliwym wzrokiem-...Rose? Dlaczego Batman chciał Cię zabrać ze sobą, a nas nie złapał? Może ta mała na nas kabluje?! W końcu jest córką Fostera... Przyznaj się!

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nogi się pode mną uginały, widząc, jak inni zaczynali wierzyć w to, co właśnie powiedział Riddler. Nawet Ivy Spuściła wzrok, nie chcąc popatrzeć mi w oczy. Kto by pomyślał?... 

- Rose? Czemu nic nie mówisz?- zapytał nerwowo TwoFace.

- Kurwa! Ona naprawdę na nas kabluje! Co Batman jeszcze wie?! Mów!

- Przestańcie! Jestem z wami! Nic nikomu nie mówiłam, nie miałam z nikim kontaktu! Joker, nic nie powiesz?!- łzy napłynęły mi do oczu, widząc jego zamyślenie. Może naprawdę bierze pod uwagę to, że współpracuję z ich największym wrogiem?!

- Mówi prawdę. Nie zrobiłaby tego. Bałaby się. Ale dla bezpieczeństwa... musisz już iść.- jego słowa uderzyły we mnie tak mocno, że wybuchnęłam.

- Poświęciłam dla was wszystko! Uciekłam od ojca, zostawiłam przyjaciół, zostałam mordercą! Czy wy naprawdę myślicie, że ja...- po moich słowach, u niektórych mogłam zauważyć objawy empatii, ale bali się sprzeciwić reszcie grupy.

- Zrozum, nie możemy ryzykować. To wszystko jest za bardzo podejrzane, a teraz wyjdź.- powiedział stanowczo Riddler, a moje serce powoli łamało się na pół.

Nie ruszyłam się z miejsca. Stałam na środku pomieszczenia, otoczona podejrzliwymi spojrzeniami. Nie miałam zamiaru się stamtąd ruszać. Wtedy to była moja rodzina... Sama nie wiedziałam, skąd Batman wie, gdzie jest nasza kryjówka. 

- Dobra, może rzeczywiście wyciągamy pochopne wnioski.- odezwała się Ivy.- Niech z nami zostanie. Naprawdę zaczynam wątpić, że ma z tym coś wspólnego. Nie zrobiłaby nic, co mogłoby nam zaszkodzić.

- Dziękuję, Ivy.- powiedziałam, ale innych nie przekonywały jej słowa.

- O czym rozmawialiście z Batmanem?- zapytał Riddler.- Mów!

- O-o moim ojcu... Powiedział mi, że podrabiał jakieś dokumenty i Joker porwał mnie w zemście...

- Joker, ona nie wiedziała o tych dokumentach?- Riddler był widocznie zszokowany.

- Nie, nie było takiej potrzeby.- odpowiedział spokojnie Joker.

- A jaki jej niby podałeś powód tego porwania?- roześmiał się, a mój mózg zaczynał wolniej składać w całość te wszystkie informacje.

- Na początku chciał, żebym wykradła dla was dokumenty, a potem... Chciał mi pokazać 'lepszy świat'...- odpowiedziałam za Jokera, a on widocznie się zdenerwował.- Teraz żałuję, że od razu nie dałam się mu zastrzelić.

- Jak chcesz możemy to zrealizować teraz!- psychopatyczna strona Jokera przejęła nad nim kontrolę, wyciągnął przed siebie pistolet, trzymając rękę na spuście.

- Joker! Opanuj się!- wszyscy zaczęli go uspokajać. Strzelił w sufit.

- Cisza!- wszyscy ucichli, w obawie o swoje życie woleli się zamknąć.- A teraz mam pytanie do Smile... Tego właśnie chcesz?! Dla mnie nie ma problemu!

- Śmiało! Wolę to zakończyć!- Joker podszedł do mnie szybkim krokiem i przystawił mi pistolet do głowy.

- Ostatnia szansa! Chcesz tego?!- krzyknął, a jego oczy widocznie napełniły się łzami. Pierwszy raz widziałam go w tak okropnym stanie. Nikt nie myślał racjonalnie.

- Zrób to.- rozległ się strzał, natomiast nadal żyłam. Joker w ostatnim momencie wycelował w bok. Kula odbiła się od metalowej szafki i ostatecznie nikogo nie skrzywdziła.

Joker wyszedł szybkim krokiem z domku, pozostawiając wszystkich w osłupieniu.

- Rose! Wszystko gra?! On mógł cię zabić! Nigdy więcej tego nie rób!- powiedziała roztrzęsiona Ivy, przytulając mnie mocno. Skuliłam się na podłodze i w jej objęciach po prostu się rozpłakałam. Nie wiem jak mogłam doprowadzić do takiej sytuacji...

Joker odjechał, słyszałam oddalający się samochód. Wszyscy stali w ciszy. Nie wiedzieli, co powiedzieć. Nie dziwię im się. Pewnie było im wstyd.
Bałam się o Jokera. Nie wiedziałam, co mu strzeli do głowy. Wieczorem wszyscy poszliśmy do klubu. Niektórzy mi uwierzyli, że jestem niewinna, a niektórzy nadal mnie bacznie obserwowali... Nagle do budynku wszedł Joker. Jego garnitur był cały we krwi, rękawiczki zmieniły kolor na czerwony. W ręku trzymał nóż, którym sprytnie manewrował w palcach. Podszedł do mnie i widząc moje spuchnięte oczy, wstrzymał się od komentarza. Po prostu usiadł obok i zamówił alkohol. Czuć było od niego whiskey. Siedzieliśmy w ciszy. Było niezręcznie. Darzyłam go ogromnym uczuciem, ale przed kilkoma godzinami trzymał pistolet przy mojej głowie.

- Naprawdę żałujesz?- zapytał.

- Co?- zapytałam zmieszana.

- Czy żałujesz... że tu ze mną jesteś?

- Nie.

- Ja... Nie zabiłbym cię.

- Dlaczego? Taka zemsta na moim ojcu byłaby najskuteczniejsza...

- Chrzanić twojego ojca. Po prostu.. nie potrafiłbym.

- Za to ja bym się nie wahała.- uśmiechnęłam się.

- Czyżby?- wybuchł śmiechem.- Zapamiętam to sobie.

- Nie ma takiej potrzeby. Przecież odchodzę.

- Nie odchodzisz. Zostajesz.- powiedział stanowczo.- Jesteś za mądra, żeby coś przede mną ukrywać...




Ryzykowny Krok ~Joker~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz