Part XVI

271 19 0
                                    

Przez zbyt dużą dawkę alkoholu, nie pamiętam, jak znalazłam się u Jokera w moim pokoju. Rano, patrząc na białe ściany, czułam, że po raz kolejny, zaczynam życie na nowo. Tym razem jestem pewna swoich decyzji. Moje życie, moja sprawa. Wierzę, że Joker jest osobą, która pokaże mi świat w pełnym obliczu. Kocham to, że w pełni oddaje się swojemu życiu. Z pasją opowiada o ludzkiej logice, o nieprzewidywalnym postępowaniu. Oczywiście, nie pozbyłam się myśli z tyłu głowy: Co z przeszłością? Z ojcem, z Michael'em, który rozpłynął się w powietrzu. Nadal nie wiem, co się z nim dzieje... Tęsknie za jego żartami i uroczą odwagą. Pewnie wyrywa sobie włosy z głowy, zadając to samo pytanie, co ja: Co się z nią dzieje?

Zawsze gdy wracam do momentu, kiedy Joker uprowadził mnie spod klubu, widzę krwawiącego Michael'a, który bezsilnie wije się na asfalcie. Ten widok wzbudza we mnie niesamowitą złość, ale moje nowe życie jest warte więcej i wymaga poświęceń. Widok cierpienia bliskich i... swoje cierpienie. Codziennie jak patrzę w lustro, mam ochotę naznaczyć Jokerowi twarz, tak samo, jak on zrobił to mi. Chcę, żeby cierpiał, tak jak ja. Ale wtedy przypominam sobie jego radosny śmiech i muszkę w dziwaczne wzory. Jemu zawdzięczam nowe poglądy i muszę być wdzięczna. To on sprawił, że tu jestem, że zaczynam życie na nowo. 


Podniosłam głowę z miękkiej poduszki i wstałam na równe nogi. Wzięłam długi prysznic, zmywając z siebie rozmyślenia. Ubrałam się i zeszłam na dół po długich schodach. Na dole zastałam część naszej grupy. DeadShot sprawdzał stan karabinów, dokładnie je przeglądał z każdej strony. Ivy siedziała na kanapie z kubkiem kawy, oglądając wiadomości. TwoFace siedział przy wyspie kuchennej przeglądając jakieś papiery, Riddler opracowywał plan następnego napadu, a Joker wiązał przed lustrem krawat i przeklinał pod nosem. Przywitałam się ze wszystkimi, po czym podeszłam do Jokera. Nie mówiąc nic, pomogłam zawiązać mu jego zielony krawat. 

- Skąd wiesz, jak się to robi?- zapytał rozbawiony moją sprawnością w wiązaniu pętli.

- Gdy byłam mała, ojciec codziennie przed wyjściem rankiem z domu, prosił mnie, abym przygotowała dla niego krawat. Wtedy zakładałam go na szyję i wiązałam przed lustrem. Na koniec odkładałam go na komodę przed drzwiami, aby przed wyjściem mógł go założyć. Nabrałam wprawy.

- Piękna historia.- powiedział Joker, po czym wybuchnął śmiechem, nie spodziewając się tak rozbudowanej odpowiedzi. Sama się roześmiałam, ignorując dziwne spojrzenia reszty. 

- Jakie plany na dziś?- zapytałam, trzymając go za kołnierzyk koszuli.

- Chłopcy opracowują wielkie show dla Gotham, ja jadę załatwić sprawy u nowego pokolenia amatorów, okradających banki.

- Co im zrobisz, może się przydam?

- Nie zabiję wielu, maksymalnie trzech, żeby się bali. W sumie... Możesz się przydać. Masz pięć minut.- uśmiechnął się, po czym wyciągnął z barku whiskey.

Pobiegłam do mojego pokoju, ubrałam kostium i założyłam maskę. Usta pomalowałam mocno fioletową szminką. Gdy zeszłam z powrotem na dół, TwoFace dziwacznie się na mnie patrzył. Bałam się reakcji Jokera na ten widok... Ale tylko rzucił na niego spojrzenie typu: Lepiej uważaj. Podszedł do mnie i powiedział:

- Cudownie...

Jechaliśmy ulicami Gotham. Opowiadałam Jokerowi, co się działo, po tym, jak wróciłam do domu. Nie reagował śmiechem, ani złością. Trudno mi było rozszyfrować jego emocje. Co chwilę łamał jakieś przepisy, raz nawet prawie potrącił nastolatka jadącego na rowerze. Dziwiło mnie to, że zachowuje się tak w biały dzień, była jakaś 13.00.

- Skąd wiesz, gdzie oni są?- zapytałam.

- Są tam, gdzie byli ich ojcowie, matki- dziwki, tańczyły dla ich ojców i ich kolegów.

- Gdzie są teraz ich ojcowie?

- Już dawno leżą zakopani w lesie.

- A skąd masz pewność, że zastaniesz ich tam o takiej godzinie? Myślałam, że takie grupy spotykają się po zachodzie słońca.

- Zazwyczaj tak jest, ale te śmiecie tam nawet śpią. Śpią na mojej forsie. A poza tym, to miejsce jest poza Gotham, na jakimś zadupiu w środku lasu. Nawet nie wiedzą, że piją taniego szampana, podczas gdy wokół ich nory już na wieczność spoczywają w pokoju ich nędzni ojcowie.

- Byłeś u nich kiedyś?

- U nich jeszcze nie, niedawno zaczęli okradać banki. Wcześniej to były jakieś małe kradzieże, a że nie jestem skąpy, nie robiłem z tego problemu, jak okradli sobie jakiś sklep, to nie moja bajka. Ale zaczynają mi zabierać robotę. Banki Gotham to moje źródło dochodu. Teraz już nasze.- powiedział, po czym uśmiechnął się nieznacznie, a ja poczułam, jak się rumienię. Jego słowa utkwiły mi w głowie. Już nie miałam potrzeby zadawać żadnych pytań.

Gdy dotarliśmy na miejsce, zobaczyłam zniszczony budynek, wyglądał jak rudera. Joker wyciągnął z bagażnika karabin i podał mi go. Sam również wziął sobie karabin. Ktoś usłyszał trzaśnięcie bagażnika i jeden z gangsterów wybiegł z budynku. Joker szybko potraktował go kulką i dał mi znak, że wchodzimy do środka. 
Weszliśmy do obszernego pokoju. Na jego środku znajdował się duży stół, na którym znajdowały się butelki whiskey, rozsypana kokaina i porozrzucane banknoty. Przy stole siedziało może z 10 12 facetów. Słysząc huk wzięli do rąk broń i wstali z krzeseł. Widać było ich przerażone miny.

- Panowie, po co ta agresja? Ja chcę tylko porozmawiać. Usiądźcie.- nikt się nie ruszył, Jokera widocznie to zdenerwowało.- Kazałem usiąść!- po tych słowach mężczyźni spoczęli na krzesłach.

- Ty jesteś Joker? Ten niby postrach Gotham?- wykpił z niego jeden z zebranych. Nie musiał długo czekać na odpowiedź, Joker przystawił mu nóż do gardła i wziął go za zakładnika.

- Jak mówiłem, chcę porozmawiać. Bądźcie grzeczni, a nikomu więcej nie stanie się krzywda. A więc, macie przestać okradać banki, czy to jasne?- nikt nie odpowiedział. - Smiley?

- Tak?...- odpowiedziałam zmieszana.

- Wybierz sobie jednego pana.

Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale zrobiłam to, co kazał. Podeszłam do jednego z mężczyzn i położyłam mu rękę na ramieniu. - On.

- Cudownie! Pocałuj go.

- C-co?- zapytałam zmieszana.

- Powiedziałem, żebyś go pocałowała.- mówił niesamowicie spokojnie. Miałam ochotę zwymiotować, na myśl, że mam się do niego zbliżyć, ale to zrobiłam. Usiadłam na stole i nachyliłam się do jego ust.

- Dość!- krzyknął Joker. Od razu oderwałam się od tego faceta i spojrzałam pytająco na Jokera.

- Mam nadzieję, że te ostatnie chwile były bardzo miłe.- zaśmiał się głośno, po czym wpakował mu kulkę w głowę.- Ktoś jeszcze chce pocałować Smiley? Gwarantuję, że togo nie zapomnicie, chociaż... Długo nie będziecie pamiętać.- po pokoju rozniósł się jego śmiech.

- Spokojnie, nikt nie będzie całował twojej panienki. Odpuścimy sobie banki...- powiedział nerwowo jeden z facetów. Widziałam, jak szturcha nogą innego mężczyznę pod stołem i jak wymieniają się porozumiewającymi spojrzeniami. Szykowało się coś złego....

- Ani mi się waż.- przystawiłam jednemu z nich karabin do głowy, jak on wycelował w Jokera.

- Cóż, chciałem to załatwić spokojnie, ale widocznie się nie da...- roześmiał się Joker.


Ryzykowny Krok ~Joker~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz