Part XIII

285 17 0
                                    

  W końcu usłyszałam, że ktoś schodzi ze schodów. Najpierw zauważyłam eleganckie buty, potem fioletowe spodnie garnituru, zieloną jak trawa koszulę i kamizelkę, a na końcu muszkę w dziwaczne wzory. Cały Joker.. Z umazaną farbą twarzą i zielonymi włosami w nieładzie.
 
- Tak właściwie to gdzie idziemy?- zapytałam.

- Niespodzianka... Spodoba ci się.- odpowiedział wyciągając butelkę trunku z barku.

- Lubię niespodzianki...- powiedziałam cicho.

- Przyzwyczaj się brać ze sobą maskę, jeśli ktoś cię ze mną zobaczy, sprawa będzie jednoznaczna.- rzekł wyciągając spod sofy czarną torbę. Nie wiedziałam co on właściwie robi, ale nie chciałam się pytać. Wstałam tylko i poszłam na górę po maskę.

Gdy wróciłam, zastałam Jokera, który jedną ręką pakuje różne rzeczy do torby, a drugą podgłaśnia telewizor pilotem. Do moich uszu doszły przerażające wiadomości..: "FBI odkryło, że z gabinetu biznesmena Philip'a Fostera zniknęły dokumenty z planem rozmieszczeń cel w zakładzie psychiatrycznym Arkham Asylum. Policja przewiduje, że mogło mieć to związek z Jokerem, który pomógł uciec więźniowi i wykradł dokumenty swoich współpracowników, jak i swoje. Gabinet Philip'a Fostera był strzeżony przez ochroniarzy, którzy twierdzą, że pozwolili wejść do gabinetu tylko córce pana Fostera- Rose Foster, lecz podobno chciała tam wejść wyłącznie w celu zabrania wspólnego zdjęcia z ojcem. Zdjęcia rzeczywiście już tam nie ma, ale dokumentów też. Foster myśli, że jest ona zmuszana do tych czynów przez Jokera, który przetrzymuje ją w niewoli. Policja bierze pod uwagę drugą opcję, jaką jest świadoma współpraca z mordercą. Poszukiwania Rose Foster nadal trwają.''

Stałam tam jak wryta, nie wiedziałam co powiedzieć. Mój ojciec nadal myśli, że jestem niewinna...

- Głupcy nie skojarzyli faktów... A co z nową współpracowniczką w lśniącej masce? Idioci...- powiedział zażenowany i rozśmieszony Joker. 

- Chcesz, żeby się o mnie dowiedzieli?- zapytałam bez zastanowienia, głupia ja...

- Na razie nie... Chcę zaplanować wielkie show! Ale najpierw muszę cię przekonać do mojego życia... Chodźmy!- wziął do ręki torbę i zaprowadził mnie do samochodu podając mi ramię, jak dżentelmen. 

Jechaliśmy szybko, kierując się na wschodnie obrzeża Gotham. Wjechaliśmy na leśną drogę, wokoło było widać tylko drzewa i przedzierający się przez liście księżyc. Gdy dotarliśmy na miejsce, wysiedliśmy obok małego... domku? Był niezadbany, wszędzie się osypywał. Nie byłam pewna, czy będę w nim bezpieczna... Ale gdy weszliśmy do środka, szczęka mi opadła. Mimo, że z zewnątrz dom wyglądał okropnie, w środku był bardzo zadbany. Znajdowały się tam wielkie szafy, w których jak się okazało, była broń. Joker wyjął z torby butelki z alkoholem i podał mi szklankę.

- Pewnie się zastanawiasz, co tu robimy?

- Trochę... Myślałam, że trzymasz broń w domu.

- Tam jest tylko zalążek tego, co jest tu.- powiedział, po czym otworzył wszystkie szafy, każda miała swój kod. W środku znajdowały się karabiny, pistolety, bazuki, w pudłach były granaty i liny o różnej grubości.

- Więc zamierzasz mnie przywiązać, rozstrzelać, a na końcu włożyć mi do ust granat i pociągnąć za... to coś?- powiedziałam ironicznie biorąc do ręki jeden z granatów. 

- Kuszące, ale to nie zabawka.- powiedział roześmiany i odłożył go na miejsce.

- Nic stąd nie jest zabawką...

- Tym możesz się pobawić.- pokazał mi poręczny karabin- Ale to za chwilę. Najpierw się napijmy.

Wtedy się stało coś bardzo dziwnego. Odłożyliśmy na bok wszystkie bronie, usiedliśmy na podłodze ze szklankami z alkoholem i... rozmawialiśmy. Tak po prostu. O zabijaniu, torturowaniu i napadach, ale też o życiu, a nawet w dalszych stopniach upojenia- o rodzinie. 

- O mojej rodzinie chyba już wiesz wszystko. A ty? Masz jakąś rodzinę w Gotham?

- Nie.- pociągnął kolejny łyk.

- Nie wierzę, musisz kogoś mieć.

- Miałem żonę, ale odeszła ode mnie. Nie wiem gdzie jest i nie obchodzi mnie to.

- Dlaczego odeszła?

Zamilkł. Gapił się tylko w szklankę i wzdychał głęboko. Widać, że nie chciał do tego wracać. 

- Musiałem nas utrzymać, zacząłem się zadawać z szemranymi ludźmi. Nie spodobało jej się to, ale ja odnalazłem w tym siebie. Wybrałem zabijanie i granie na nosie Batmanowi. To właśnie ja. Przed tobą podobna decyzja.

- Ja nie mam wyboru, zabijesz mnie, jeśli wybiorę normalne życie.

- Jak chcesz, to odejdź, a nigdy cię nie będę szukać. Powiedz policji, że cię uprowadziłem i do wszystkiego cię zmusiłem. Nie wspominaj o akcji w Arkham, powiedz, że nie miałaś z tym nic wspólnego. Odejdź, a nigdy mnie już nie zobaczysz, obiecuję.

- Jesteś pijany. Jeśli odejdę, to już jutro po mnie przyjdziesz i dostanę kulkę w głowę.

- Mówię całkowicie poważnie.

Rzeczywiście, mówił patrząc się mi prosto w oczy. Bez uśmiechu, bez ironii. Mówił poważnie, na serio. Mogę odejść bez konsekwencji. Zapomnieć o nim, o morderstwach, o biciu i poniżaniu. Siniaki się zagoją, tylko blizna zostanie. Piętno, które będzie przypominać o tym małym momencie w moim życiu. Teraz tylko stoją przede mną dwa pytania... Dlaczego dał mi ten wybór i czy ja naprawdę tego chcę?

Ryzykowny Krok ~Joker~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz