Rozdział 2

977 62 27
                                    

Adrien

- Wszystko musi być idealnie!- podskoczyła podekscytowana moja siostra.

- Ale Dlaczego?- zapytałem wchodząc do wielkiego salonu.

- Jak to ,,dlaczego?"?!

Odwróciłem się do osoby mówiącej. Lila.

- No normalne pytanie zadałem.- wzruszyłem ramionami i skierowałem się w stronę kanapy, na której zaraz po tym usiadłem.

- Dzisiaj wieczorem ma przyjechać Felix ze swoją narzeczoną.- wytłumaczyła moja siostra.

- Co?!- zapytałem w szoku.- On ma narzeczoną?

- Gdybyś Nie chodził po klubach to byś wiedział.- prychnęła Lila.

- Dzięki temu mogę się odstresować.- powiedziałem nie patrząc na nią.

- Chyba pomyśleć.- wtrąciła się moja siostra.

- O czym ty mówisz, Chloe?

- No tak!- klasnęła Lila. - Musi pomyśleć o tej szmacie z Paryża.- zakpiła.

Podniosłem się z kanapy i szybkim krokiem do niej podszedłem.

- ADRIEN!- krzyknęła moja siostra, ale nie reagowałem.

- Powiedz coś jeszcze na jej temat a cię zniszczę!- warknąłem i wyszedłem z domu. Do klubu.

---

Postanowiłem jednak nie iść do klubu z racji tego, że mój brat miał przyjechać ze swoją narzeczoną. Te to dopiero ma. Zakochał się i jest szczęśliwy. A ja? Zakochałem się i jestem nie szczęśliwy, nie jestem z tą, którą kocham. Smutne, ale prawdziwe.

Była godzina 18 a za nie całe pół godziny miał być mój brat ze swoją wybranką. Ogólnie z tego co wiem to zatrzymała się jego dziewczyna w hotelu na jakiś czas. Zasada ojca. Jeżeli ją polubi to przeprowadzi się do naszej willi, ale jeśli nie... To w sumie nie wiem co wtedy.

- Zawiąż ten krawat.- powiedziała Lila. Siedzieliśmy we dwoje już przy stole i patrzyłem jak gosposie podają do stołu.

- Jest zawiązany.- przewróciłem oczami.

- Brzydko.- zaczęła mi wiązać na nowo ten krawat.

Do jadalni wszedł mój ojciec i moja siostra.

- Zaraz będą.- ogłosił tata.

Ojciec i Chloe usiedli przy stole.

Tata zaczął coś tam opowiadać jak mamy traktować wybrankę Felixa, ale ja nie słuchałem, bo jak zwykle pomyślałem o Marinette... Ah Mari...

Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.

Gosposia poszła otworzyć a każdy podniósł się że swoich miejsc. Mnie osobiście nie zbyt interesowała ta szopka więc podszedłem do barku i zacząłem robić sobie drinka.

Marinette

Byłam ubrana w czerwoną sukienkę do kolan a na nogach miałam szpilki koloru czarnego. Makijaż miałam lekki, ale szminkę czerwoną.

Razem z Felixem weszliśmy do jego salonu. Hugo zostawiliśmy w hotelu pod opieką niani.

W salonie było parę osób. Dwie kobiety, i mężczyzna. Chociaż nie. Było ich dwóch, bo jeden stał tyłem odwrócony do nas i robił coś przy barku.

- Ojcze, poznaj proszę moją narzeczoną.

Wysoki mężczyzna o siwych włosach do mnie podszedł. Wyglądał na przyjaznego. Uśmiechnął się szeroko.

- W końcu poznałem wybrankę mojego najstarszego syna. Gabriel.

- Marinette.- powiedziałam cicho.

Zaraz po nim podeszła do mnie blondynka.

- Ooo! Jak dobrze cię wreszcie poznać! Jestem Chloe!- rzuciła mi się na szyję Chloe.

- Ja Marinette.- powiedziałam znów cicho.

Kiedy Dziewczyna się ode mnie oderwała, po niej podeszła następna kobieta. Miała kasztanowe włosy i była piękna. Z początku mnie zmierzyła, ale potem się lekko uśmiechnęła.

- Lila.- podała rękę.

- Marinette.- znowu cicho.

- Ah poznaj mojego męża!- powiedziała głośno i się odwróciła do mężczyzny, który jeszcze stał koło barku.

- Skarbie? Podejdź proszę.- powiedziała.

- Już.- jęknął i się powoli odwrócił. Nie patrzył na mnie, lecz na podłogę. Nie widziałam jego twarzy, ale jestem pewna, że go skądś znam.

- Poznaj Adriena, mojego brata.- odezwał się Felix a ja myślałam, że tam jebnę jak blondyn na mnie spojrzał...

...

Hejooo!

Głos? Komentarz?

Kosiam 💗

Stara miłość z problemami...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz