Adrien
- Wszystko musi być idealnie!- podskoczyła podekscytowana moja siostra.
- Ale Dlaczego?- zapytałem wchodząc do wielkiego salonu.
- Jak to ,,dlaczego?"?!
Odwróciłem się do osoby mówiącej. Lila.
- No normalne pytanie zadałem.- wzruszyłem ramionami i skierowałem się w stronę kanapy, na której zaraz po tym usiadłem.
- Dzisiaj wieczorem ma przyjechać Felix ze swoją narzeczoną.- wytłumaczyła moja siostra.
- Co?!- zapytałem w szoku.- On ma narzeczoną?
- Gdybyś Nie chodził po klubach to byś wiedział.- prychnęła Lila.
- Dzięki temu mogę się odstresować.- powiedziałem nie patrząc na nią.
- Chyba pomyśleć.- wtrąciła się moja siostra.
- O czym ty mówisz, Chloe?
- No tak!- klasnęła Lila. - Musi pomyśleć o tej szmacie z Paryża.- zakpiła.
Podniosłem się z kanapy i szybkim krokiem do niej podszedłem.
- ADRIEN!- krzyknęła moja siostra, ale nie reagowałem.
- Powiedz coś jeszcze na jej temat a cię zniszczę!- warknąłem i wyszedłem z domu. Do klubu.
---
Postanowiłem jednak nie iść do klubu z racji tego, że mój brat miał przyjechać ze swoją narzeczoną. Te to dopiero ma. Zakochał się i jest szczęśliwy. A ja? Zakochałem się i jestem nie szczęśliwy, nie jestem z tą, którą kocham. Smutne, ale prawdziwe.
Była godzina 18 a za nie całe pół godziny miał być mój brat ze swoją wybranką. Ogólnie z tego co wiem to zatrzymała się jego dziewczyna w hotelu na jakiś czas. Zasada ojca. Jeżeli ją polubi to przeprowadzi się do naszej willi, ale jeśli nie... To w sumie nie wiem co wtedy.
- Zawiąż ten krawat.- powiedziała Lila. Siedzieliśmy we dwoje już przy stole i patrzyłem jak gosposie podają do stołu.
- Jest zawiązany.- przewróciłem oczami.
- Brzydko.- zaczęła mi wiązać na nowo ten krawat.
Do jadalni wszedł mój ojciec i moja siostra.
- Zaraz będą.- ogłosił tata.
Ojciec i Chloe usiedli przy stole.
Tata zaczął coś tam opowiadać jak mamy traktować wybrankę Felixa, ale ja nie słuchałem, bo jak zwykle pomyślałem o Marinette... Ah Mari...
Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
Gosposia poszła otworzyć a każdy podniósł się że swoich miejsc. Mnie osobiście nie zbyt interesowała ta szopka więc podszedłem do barku i zacząłem robić sobie drinka.
Marinette
Byłam ubrana w czerwoną sukienkę do kolan a na nogach miałam szpilki koloru czarnego. Makijaż miałam lekki, ale szminkę czerwoną.
Razem z Felixem weszliśmy do jego salonu. Hugo zostawiliśmy w hotelu pod opieką niani.
W salonie było parę osób. Dwie kobiety, i mężczyzna. Chociaż nie. Było ich dwóch, bo jeden stał tyłem odwrócony do nas i robił coś przy barku.
- Ojcze, poznaj proszę moją narzeczoną.
Wysoki mężczyzna o siwych włosach do mnie podszedł. Wyglądał na przyjaznego. Uśmiechnął się szeroko.
- W końcu poznałem wybrankę mojego najstarszego syna. Gabriel.
- Marinette.- powiedziałam cicho.
Zaraz po nim podeszła do mnie blondynka.
- Ooo! Jak dobrze cię wreszcie poznać! Jestem Chloe!- rzuciła mi się na szyję Chloe.
- Ja Marinette.- powiedziałam znów cicho.
Kiedy Dziewczyna się ode mnie oderwała, po niej podeszła następna kobieta. Miała kasztanowe włosy i była piękna. Z początku mnie zmierzyła, ale potem się lekko uśmiechnęła.
- Lila.- podała rękę.
- Marinette.- znowu cicho.
- Ah poznaj mojego męża!- powiedziała głośno i się odwróciła do mężczyzny, który jeszcze stał koło barku.
- Skarbie? Podejdź proszę.- powiedziała.
- Już.- jęknął i się powoli odwrócił. Nie patrzył na mnie, lecz na podłogę. Nie widziałam jego twarzy, ale jestem pewna, że go skądś znam.
- Poznaj Adriena, mojego brata.- odezwał się Felix a ja myślałam, że tam jebnę jak blondyn na mnie spojrzał...
...
Hejooo!
Głos? Komentarz?
Kosiam 💗
CZYTASZ
Stara miłość z problemami...
FanfictionPiękna Marinette, mieszkająca w Paryżu, wychowuje czteroletniego synka o imieniu, Hugo. Jego ojciec nawet nie wie o jego istnieniu, bo zniknął tak szybko jak się pojawił... Dla Marinette była to wielka, krótka miłość, która zakończyła się źle. Szuka...