Rozdział 14

862 63 41
                                    

Felix

Cała moja rodzina siedziała koło mnie zmartwiona. Bolała mnie strasznie głowa, ale przynajmniej nie czułem bólu przy złamanej ręce. Byłem zdziwiony, że nie było Marinette, jak się obudziłem, ale Adrien mi wytłumaczył, że już jedzie. Była w hotelu, bo przez prawie czterdzieści osiem godzin przy mnie siedziała. 

- Pamiętasz w ogóle coś z wypadku?- zapytał mój ojciec a ja pokręciłem głową. Do sali wszedł lekarz z pielęgniarką.

- Zna pan angielski?- zapytał po angielsku a ja przytaknąłem. Znałem wiele języków.- W porządku, więc pamięta pan jak się pan nazywa?

- Skoro znam obcy język, to muszę chyba pamiętać.- wywróciłem oczami.- Felix Agreste.

- Ile ma pan lat?

- Dwadzieścia osiem.- odpowiedziałem ze znudzeniem. Wiem, że to procedura, ale bez przesady. Adrien się śmiał pod nosem, bo ona także znał angielski..

- Jakie pan zna jeszcze języki?

Westchnąłem głośno. Dlatego właśnie bycie w szpitalu zza granicą jest do dupy.

- No Włoski znam, bo to ojczysty. Ponadto Francuski, Niemiecki, Angielski, Turecki, Duński i Norweski i trochę Polskiego. 

- Dobrze. Wszystko z pana pamięcią jest w porządku. Do widzenia.- po tym wyszedł.

- Co pytał?- zapytał ojciec, który nie znał języka. Machnąłem rękom, aby dać mu do zrozumienia, że to nic takiego.

Spojrzałem na osobę, która wręcz wbiegła do pomieszczenia. Miała na sobie czerwone dresy, szarą bluzę zakładaną przez głowę i rozpuszczone włosy. Nie miała na sobie nawet gram makijażu, co sprawiało, że była co raz bardziej piękna.

- Felix...- westchnęła z ulgą i zaczęła szybko do mnie iść. Objęła mnie co odwzajemniłem z lekkim uśmiechem. Zaczęła szlochać. Mój ojciec zaczął się lekko śmiać.- Nawet nie wiesz, jak ja to przeżywałam.- szepnęła patrząc na mnie ze łzami. Po chwili się uśmiechnęła, ponieważ jej je wytarłem kciukiem.

- Jak widzisz, wszystko jest w jak najlepszym w porządku. No oprócz tego, że mam złamaną rękę i lekki wstrząs mózgu.-zaśmiałem się lekko a ona wywróciła oczami, wycierając oczy.

- Jesteście tacy uroczy.- powiedziała Chloe a ja na nią spojrzałem z uśmiechem. Mój ojciec przytaknął. Kątem oka zauważyłem, że Adrien wywraca lekko oczami.

Marinette, siedząca na moim łóżku szpitalnym, odwróciła się do towarzystwa.

- Moglibyście nas zostawić?- zapytała z uśmiechem.

Tato przytaknął.

- Po co?

Wszyscy spojrzeli na nie wzruszonego Adriena. Chloe się lekko zaśmiała a ja zmarszczyłem brwi.

- A co chcesz posłuchać, jak wyznajemy sobie uczucia?- zapytałem. Adrien patrzył na mnie chwile myśląc czy żartuję. Po chwili się zaśmiał, a ja po nim, żeby inni myśleli, że żartujemy.

- Żartowałem przecież.- powiedział Adrien  i jako pierwszy wyszedł. Po nim zrobiła to reszta mojej rodziny.

Złapałem Marinette za rękę i zacząłem myśleć nad tym co się właśnie dzieje.

- Strasznie się bałam.- wyznała Marinette, kiedy zrobiłem jej miejsce obok mnie, aby się położyła.- Nie mogłam sobie wyobrazić, żebym cię stracił.

Zacząłem ją gładzić dłonią, po ramieniu. Ona delikatnie się we mnie wtuliła, ale widać było, że bała się mi zrobić krzywdę.

- Nie musiałaś. Wiesz dobrze, że nie zostawiłbym was. A tak właściwie to, gdzie Hugo?

- Został z Alyą we Florencji.- westchnęła.

- Kto to Alya?- zmarszczyłem brwi.

- Opiekunka Hugo. Zatrudniłeś ją sam, Felix.- zaśmiała się a ja przytaknąłem. To chyba ta co ślini się na przyjaciela Adriena, Nino.

- A już pamiętam.

Trwaliśmy w ciszy przez jakiś czas. Boże... Trzymałem w swoich rękach prawie, że mój cały świat, i miałem wierzyć w to co powiedział mój brat? Że to ona jest tą ,,Francuską szmatą''? Modliłem się tylko, że to co rzekomo on mi opowiadał to mój sen. Mimo tego, muszę to zbadać.

- Może zaczniemy przygotowania?

- Do czego?- spytała.

- Do ślubu.- zagryzłem wargę. W sumie to mało gadaliśmy o tym, bo mieliśmy mało czasu. Więc... Czemu nie teraz?

- Mhm... Czas najwyższy.- zaśmiała się a mi jej potwierdzenie, dało nutkę nadziei, że jednak miałem jakieś dziwne sny.

- Może ustalmy datę?- zaproponowałem. Marinette podniosła się do swojej torby, a ja uważnie obserwowałem, co ona wyjmuje. Był to jej notatnik i długopis. Po chwili wróciła do mnie i się położyła obok.

- Hm... To może na sierpień?- spytała patrząc uważnie na puste kartki.

- To za cztery miesiące.- zauważyłem.- Nie za mało czasu?

- Moja babcia jest organizatorką ślubną i wielki ślub Beyonce zorganizowała w trzy, więc spokojnie.- wzruszyła ramionami.

Zaśmiałem się i przytaknąłem. Czyli nasz ślub za cztery miesiące.

---

Pięć dni później...

Adrien

Wszyscy byli już w domu. Dwa dni temu wypisali Felixa ze szpitala, a wczoraj wróciliśmy do domu. Miałem lekki obawy, bo mam nadzieję, że mój brat nic nie słyszał na temat Marinette, jak mu opowiadałem podczas jego śpiączki. To nie możliwe. Każdy siedział w salonie, przy lampce wina, kiedy Hugo już zasnął. Była ledwo co dwudziesta druga.

- Powiesz mi co robiłeś, jak byłam w spa?- spytała Lila, która siedziała na moich kolanach i dotykała mojego torsu. Spojrzałem na Marinette, która patrzyła na nas i wywracała oczami co chwilę.

- Em, no trochę sprzątałem w tym biurze i bawiłem się z Hugo.- uśmiechnąłem się lekko.

Felix odchrząknął i napił się alkoholu.

- Znowu?- mruknęła niezadowolona. Spojrzałem na Chloe, która z kimś zawzięcie pisała i ojca, który miał nos w laptopie.- To takie denerwujące, że spędzasz z tym Bachorem więcej czasu niż ze mną.- oburzyła się. Spojrzałem kątem oka na Marinette, która zdjęła swoje nogi z kolan Felixa i odłożyła lampkę wina na stolik.

- Nie mów tak o moim synu.

Lila prychnęła na słowa Dupain-Cheng i wstała z moich kolan.

- Bo co?- zapytała. Chloe odłożyła telefon i wstała, a najstarszy z Agreste, wyłączył urządzenie.

- Jesteś nie poważna, Lila! Jak możesz przezywać Hugo, od Bachorów?!

- Normalnie. - wzruszyła ramionami. Razem z Felix'em, wstaliśmy jednocześnie.

- Lila! Idź do sypialni.- powiedział donośnie. Ona chciała jeszcze coś powiedzieć.- Teraz.

Brunetka zmierzyła Marinette i zarzucając włosami, odeszła. Wszyscy usiedli, oprócz mnie, bo ja szedłem już w kierunku drzwi, jednak słowa Felixa, które z pewnością ja tylko usłyszałem mnie zatrzymały.

- Ciekawe, czy tylko z nim go spędzał.- prychnął cicho a ja udałem się do żony.

...

Hejooo!

Podoba się?

Kosiam 💗

Stara miłość z problemami...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz