Chciałbym uciec,
Najlepiej daleko.
Gdzieś w zza światach
Za niebiańską skręcić rzeką.I dotrzeć tam
Gdzie od zawsze mnie niesie.
Gdzieś,
Gdzie diabeł o moim postanowi kresie.Odnaleźć swoje miejsce.
Poczuć ten ogień.
A gdzieś w ukryciu
Na ogromny spoglądać płomień.Jaśniutką iskierkę
Śledzić nieskończenie.
W końcu kiedyś byłem
Na twoje każde skinienie.Jednak trochę się zmieniło.
Teraz kłujesz mnie jak okropne osty.
Muszę się w końcu nauczyć
Za sobą palić mosty.
